Więcej

    Dmuchać na zimne, czyli auto KGB

    Na Litwie obowiązuje zakaz publicznego demonstrowania symboliki nazistowskiej i sowieckiej. Zgadzam się, że słuszny. I zakaz pilnowany skrupulatnie jest, m.in. przez pograniczników, którzy każą, kierowcom aut lub motocykli „upiększonych” gwiazdami czy leninami, zdzierać te nalepki albo zawracają gości z granicy.

    Powoli robi się jednak z tego paranoja. W tym tygodniu publicznie poinformowano, że nie będą wydawane tablice rejestracyjne z kombinacją liter KGB. „B” będzie „przeskoczone” i pojawi się „C” – w trosce o przestrzeganie wyżej wymienionego zakazu. Nie do końca rozumiem, bo przecież to nie firmowy logotyp, a zlepek literek. No, ale władza robi, władza wie.

    I tu o naszej wyrozumiałej władzy wobec mniejszości, ale nie narodowych. Przed rokiem bodajże był inny przypadek literek na numerach samochodowych.
    Pewien dziadunio chciał wymienić stare tablice na nowe. I się wkurzył tak, że głośno było we wszystkich mediach. Otóż powiedział, że za nic w świecie nie weźmie numerów ze „słowem” GEJ. Bo on nim nie jest i nie będzie pośmiewiskiem w swojej wiosce. Na radę, żeby zaczekał na inną kombinację, odparł, że policja nie będzie czekała, a on mleko wozić musi rodzinie.

    No i urzędnicy, śmiejąc się w kułak, dali dziadkowi te z „k”. A jak trafi się tablica z KUR?