Więcej

    Święto wiecznej pamięci

    Wszystkich Świętych to dzień, który co roku powoduje swego rodzaju pielgrzymkę do miejsc pochodzenia. Wszyscy jeździmy od cmentarza do cmentarza, sprzątamy, zapalamy znicze, żeby w ten sposób okazać pamięć o naszych zmarłych krewnych. Jest to jedno z tych świąt, które często obchodzą również ludzie niewierzący. Niezależnie od tego, czy wierzymy w wieczne życie, cmentarze są miejscami wiecznej pamięci.

    Trzeba przyznać, że chrześcijaństwu nie jest łatwo przebić się ze swoją nauką. 1 listopada Kościół każe nam czcić świętych, mówi o ideałach, do których mamy dążyć. My natomiast stoimy nad nagrobną płytą, może trochę wspominając, trochę się modląc, może czasem próbując wybaczyć tym, z którymi nie możemy się już spotkać. Świętych przecież, jeśli w ogóle spotkaliśmy, było w naszym życiu niewielu. Swój ślad zostawili natomiast ci, może nieco mniej święci, za to bardzo dla nas istotni.

    Tak jak kiedyś, na długo przed przyjściem chrześcijaństwa, zapalamy ogień na grobach. Jednak nie pamiętamy już, że miał wskazywać drogę powrotu zbłąkanym duszom. Jeśli wizyty na cmentarzu nie potraktujemy jedynie jako obowiązku „dla oczu”, groby naszych bliskich mogą nam pomóc znaleźć odpowiedź na odwieczne pytanie: kim jesteśmy? Refleksje nad losami najbliższych mogą nas ustrzec przed niebezpieczeństwami albo wskazać drogę, którą będziemy dążyć do celu.
    Takie miejsca pamięci i refleksji mają rodziny, ale mają też narody. Może więc warto 1 listopada wieczorny spacer po wileńskiej Rossie potraktować nie tylko jako okazję do zrobienia zdjęcia, czy podziwiania widoków, ale także refleksji na temat tego, do czego zobowiązuje nas, jako Polaków, zaangażowanie pokoleń, które były tu przed nami. Na pewno okaże się, że jest to znacznie więcej niż troska o miejsca pamięci czy walka o swoje prawa.