Więcej

    Dni renifera i bałwana, czyli kupmy sobie święta

    Boże Narodzenie jeszcze daleko, a sklepy już od jakiegoś czasu są zalane świątecznymi dekoracjami. Tu i ówdzie pojawiają się dramatyczne głosy obrońców tradycji – „zaczekajcie z tymi choinkami choćby do początku grudnia!”.

    Wydaje się jednak, że zalew reniferów w Maximie i Rimi niewiele ma wspólnego z Bożym Narodzeniem. Szopki, oczywiście, w żadnym sklepie nie znajdziemy. Prawdopodobnie rodzi się właśnie „nowa, świecka tradycja”, całkowicie wyprana z elementów religijnych, a przy okazji także z jakiejkolwiek treści. Ma za to bardzo atrakcyjne elementy: nowe, komercyjne świętowanie można sobie kupić. Wystarczy zapłacić za świąteczny pakiet z reniferem czy bałwanem i święta gotowe.

    Trzeba przyznać, że na tym tle nawet sowieckie próby stworzenia „nowej, świeckiej tradycji” wyglądają imponująco. Nowy Rok zapraszał przynajmniej do podsumowań mijającego czasu i robienia planów na przyszłość.
    Dziś, jedyne, co mogą nam zaproponować twórcy kolejnego sposobu na świeckie święta, to kupno całej serii tak uroczych, jak niepotrzebnych rzeczy. Oczywiście – z marketingowego punktu widzenia – zadawanie pytań w stylu „O co w tym wszystkim chodzi?” jest bardzo niebezpieczne, dlatego lepiej, żeby nikt ich w ogóle nie zadawał. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, mogą to być przecież naprawdę wesołe święta, zwłaszcza dla tych, którzy na tym świętowaniu zarobią.