Więcej

    Co przywiezie prezydent z Brukseli?

    Dalia Grybauskaitė jedzie do Brukseli na szczyt Partnerstwa Wschodniego. Już teraz jednak można zakładać, że szczyt ów nie będzie tak owocny, jak ten sprzed czterech lat – z listopada 2013 r. w Wilnie. Wówczas miało dojść do historycznego zbliżenia Mołdawii i Ukrainy z Unią Europejską, chociaż szansę wówczas zmarnował prezydent Ukrainy, Wiktor Janukowycz, doprowadzając w ten sposób do Majdanu, rosyjskiej okupacji Krymu i inwazji na Donbas.
    Na bieżącym szczycie kwestie bezpieczeństwa mają zajmować pierwszorzędne znaczenie – ale istnieją poważne wątpliwości, czy europejscy przywódcy, ochoczo walczący z urojonymi zagrożeniami wewnątrz Unii, będą potrafili się ustosunkować do eskalacji rosyjskich działań zaczepnych w Ługańsku czy zatrzymać zagrażający bezpieczeństwu energetycznemu gazociąg Nord Stream 2.
    Równie wątpliwe jest, czy zainteresowani bardziej skłócaniem Europy i sporami ideologiczno-towarzyskimi brukselscy bonzowie będą chcieli wpuścić do europejskiej rodziny państw Gruzję, Armenię i Azerbajdżan.
    Mimo obaw, iż unijne elity wkroczyły w okres paraliżu decyzyjnego i niezdolności rozwiązywania realnych problemów na skutek utraty kontaktu z rzeczywistością – chcę nie mieć racji i mam nadzieję, że szczyt Partnerstwa Wschodniego się powiedzie. W naszym interesie.