Więcej

    Polskie auto Toma Hanksa

    Przebojem internetu stało się najpierw zdjęcie znanego hollywoodzkiego aktora, Toma Hanksa (znanego z ról w takich filmach, jak „Szeregowiec Ryan” czy „Apollo 13”), z Budapesztu, gdzie pozuje przy polskim Fiacie 126p, czyli sympatycznym Maluchu. Następnym przebojem stała się inicjatywa, by sprezentować aktorowi właśnie to auto.
    Akcja ze wszech miar sympatyczna, ale też u nostalgików wywołująca łezkę wzruszenia, u innych zaś – pytania. W końcu było całkiem sporo polskich marek motoryzacyjnych – nie tylko bowiem produkowano na licencji auta marki Polski Fiat, ale też istniał krajowy Polonez, Lublin, STAR, Jelcz, Nysa. Wspaniały polski przemysł motoryzacyjny został skurczony i zmarginalizowany jako rzekomo nieopłacalny i zacofany.
    Aż chciałoby się spytać – komu to przeszkadzało? Zachowane zostały marki czeskie (Škoda czy Tatra), istnieje nadal rumuńska Dacia i szwedzki Saab, mimo iż te kraje mają rynki wewnętrzne mniejsze, niż rynek polski. Skoro zatem (należące, co prawda, do obcych) Dacia czy Škoda się rozwijają, dlaczego zatem nie można już kupić sympatycznych dostawczaków marki Lublin czy nowych odsłon Malucha, choćby z elektrycznym napędem? Jak to się stało, że to samo się opłacać może innym, a nie nam?