Więcej

    Historia magistra vitae est

    „Historia jest nauczycielką życia” – tak tłumaczy się łacińską sentencję, chociaż wielu Czytelników zapewne spojrzałoby na mnie, jak na wariata za przytaczanie takich komunałów. Historia w szkole – według założeń ministerialnego programu, wobec którego wielu nauczycieli (chwała im!) zachowuje należyty dystans – to podręcznik z datami i niepowiązanymi ze sobą ciekawostkami o macedońskim Aleksandrze oraz rewolucji francuskiej.
    Historia powinna uczyć życia – w sensie wyciągania wniosków z błędów i inspirowania się rozwiązaniami, które się sprawdziły. Z historii moglibyśmy się dowiedzieć, że na Litwie międzywojennej funkcjonował sobie w Kownie żydowski bank, który całą swoją dokumentację prowadził w języku jidysz, a nie po litewsku. Albo z historii bliższej – że miasto Niemenczyn jeszcze w latach dziewięćdziesiątych miało radę miejską i mera, a tak zorganizowany samorząd całkiem sprawnie na Litwie funkcjonował i prowincja nie wymierała. Znajomość historii to nie tylko świadomość swojego w niej miejsca – wcale przecież niepośledniego. Ale również znajomość życia i lekcja nadziei – bo skoro kiedyś było lepiej i mądrzej, to i w przyszłości może tak być, jeśli się wyciągnie wnioski.