Więcej

    Kompromitacja audytu

    Nie jest tajemnicą, iż ze względu na wysokie podatki, państwo jest u nas ważnym graczem w gospodarce. Nie jest również tajemnicą, że państwowe spółki i instytucje stały się wygodnymi synekurami dla wszelkiej maści potrafiących się zakręcić działaczy, gdzie można i rubla zarobić, i udawać, że się cnoty nie traci. Doskonałym tego przykładem może być kancelaria rządu, służba zdrowia, koleje państwowe czy — no właśnie — publiczne media.
    Instytucje takie, które są własnością państwa, a więc — obywateli — powinny być regularnie audytowane, a wyniki i rozliczenia takich kontroli powinny być publicznie dostępne ze wszystkimi szczegółami. Tak jednak nie jest. Co gorsza, wygląda na to, że idea audytu telewizji publicznej zostanie pogrążona i jeszcze długo nikt do niej nie wróci — ze względu na to, w jaki sposób została społeczeństwu zaprezentowana.
    Rządząca partia po słuszny przecież pomysł audytu mediów publicznych sięgnęła nie ze względu na to, że takie powinny być zasady państwa demokratycznego — a dlatego, że dziennikarze telewizji publicznej ośmielili się mówić o budowie przez rzeczoną partię kraju oligarchicznego. Inna sprawa, że rzetelny (!) audyt jest domeną właśnie demokracji, a nie oligarchii…