Więcej

    Historyczna wycinanka

    Nieraz miałam okazję słyszeć, jak Litwini podziwiają powszechną w Polsce znajomość historii własnego kraju. „Polacy mówią o historii Polski tak, jakby to była historia własnej rodziny” – zauważył jeden z moich znajomych. Coś w tym jest – Polacy znają historię, interesują się nią, sprzeczają się na tematy historyczne. Polskiej historii nauczyć się nie jest trudno. Trochę pewnie dlatego, że odwołań do niej jest pełno w kulturze czy życiu społecznym. Ważne jest również to, że Polacy poznają swoje dzieje jako ciągłą narrację, opowieść o ojcach i synach, w której jedno pokolenie odchodzi a przychodzi kolejne. W tej opowieści nie ma przerw. Są wydarzenia ważniejsze, ale nie ma okresów nieważnych, nie ma czasów „cudzych”.

    Z litewską historią jest nieco inaczej. W czasach, gdy Litwa odzyskiwała niepodległość, próbowano spojrzeć na historię przede wszystkim z perspektywy dążeń do odbudowy całkowicie niezależnego państwa. Oczywiście, to, co zbyt polskie, znalazło się poza narodową historią. Trzeba przyznać, że takiej „historii“ dużo trudniej się nauczyć… Dużo trudniej ją także świętować. Rocznicę wybuchu powstania styczniowego Polacy obchodzili 22 stycznia. Z litewskiej perspektywy nie jest to już takie proste, ponieważ na Litwie powstanie rozpoczęło się później… Zresztą i samo powstanie dosyć długo musiało dobijać się o swoje miejsce w dziejach Litwy, gdyż u progu niepodległości nazywane było nierzadko „polskim”, a i dziś niektórzy nie są pewni, czy na pewno powstańcy walczyli o niepodległą Litwę. Przy tylu niewiadomych najlepiej nie świętować w ogóle, a jeśli się nie świętuje, to i pamiętać trudniej…