Więcej

    Obywatele powinni bardziej odczuwać, że państwo jest ich sprzymierzeńcem…

    Czytaj również...

    W 1996 r. Litwa liczyła 3 615 000 tys. mieszkańców. Obecnie ta liczba spadła do 2 800 000 fot. Marian Paluszkiewicz

    „Litwa jest dzisiaj krajem bardzo zróżnicowanym, w którym nie widać spójności pomiędzy poszczególnymi okręgami. W ciągu ostatnich lat te dysproporcje zamiast zanikać, ciągle wzrastają. Nie jest to spójny organizm, który może sprawnie działać. Najsmutniejsza jest sytuacja północnych okręgów, położonych najdalej od stolicy” – zauważa w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” prof. Jarosław Wołkonowski, prodziekan Wydziału Ekonomiczno-Informatycznego w Wilnie Uniwersytetu w Białymstoku.


    Bardzo często słyszymy informacje o tym, że sytuacja litewskiej gospodarki jest coraz lepsza. Potwierdzają to różnorodne badania, a jednak wzrost gospodarczy jest słabo odczuwalny przez mieszkańców, nie wpływa również na zatrzymanie emigracji. Dlaczego tak się dzieje?

    Jeżeli mówimy o sytuacji w gospodarce, bierzemy pod uwagę pewne wskaźniki. Najczęściej przywoływanym wskaźnikiem jest PKB, czyli produkt krajowy brutto. Jest to wskaźnik, który bardzo trudno porównywać ogólnie, gdyż kraje o różnej wielkości i liczbie mieszkańców mają zupełnie inne możliwości, stąd najczęściej jest on stosowany w przeliczeniu na głowę mieszkańca. Zmienną, którą posługujemy się w ekonomii, jest więc PKB per capita. Oczywiście, sam wzrost PKB per capita jeszcze nie oznacza odczuwalnej poprawy życia mieszkańców. Musimy najpierw zauważyć, że od kilku lat PKB Litwy rośnie, ale po bardzo dużym spadku w czasie kryzysu w latach 2008-2010, gdzie ten spadek przekraczał nawet 15 proc. Był to jeden z największych spadków w UE. Podobny spadek odnotowała również Łotwa. W ciągu kilku lat udało się z tej zapaści wyjść, jednak w tym czasie bardzo wzrosła emigracja. Wzrosły także ceny. Mamy więc sytuację, w której na wzrost PKB per capita wpływa nie tylko rozwój gospodarki, ale także wzrost cen i spadek liczby mieszkańców. W takich warunkach wzrost tej zmiennej występowałby nawet, gdyby gospodarka zupełnie się nie rozwijała. Niekoniecznie więc wzrost PKB musi świadczyć o poprawie jakości życia.

    Wydaje się, że właśnie zmniejszająca się liczba ludności jest jednym z największych problemów obecnej Litwy…

    Tak. Sytuacja jest naprawdę zatrważająca. W 1996 r. Litwa liczyła 3 615 000 tys. mieszkańców. Obecnie ta liczba spadła do 2 800 000. W ciągu nieco ponad 20 lat ubyło więc 800 tys. mieszkańców. Zostało nas jeszcze tylko 3,5 razy tyle, ile ubyło. Nie trzeba dużej wyobraźni, żeby zrozumieć, co to oznacza w przyszłości. Jeżeli zobaczymy, jak ten ubytek ludności rozkłada się na całej Litwie, zauważymy, że w niektórych okręgach, spośród 10 podstawowych jednostek terytorialnych, na które została podzielona Litwa w 1995 r., sytuacja jest na prawdę bardzo smutna. Tylko w okręgu wileńskim można mówić o nieznacznym spadku liczby ludności, ale nawet ten okręg, do którego przecież migruje ludność z całej Litwy, nie nadrabia strat spowodowanych niżem demograficznym i emigracją. W okręgach uciańskim, olickim czy tauroskim rocznie ubywa powyżej 2 proc. mieszkańców. W pewnym sensie to naturalny proces. W tych okręgach nie ma wyższych uczelni, młodzież, po zakończeniu szkoły, wyjeżdża do dużych miast, by kontynuować naukę i już nie wraca. Sama możliwość kształcenia to oczywiście za mało. Bardzo złe wskaźniki pod względem liczby ludności mają np. Szawle.

     

    „Polityka państwa powinna prowadzić do tego, by te różnice stopniowo niwelować, by całe państwo stanowiło spójny organizm”- mówi prof. Jarosław Wokonowski fot. Marian Paluszkiewicz

    Powoduje to powolne wymieranie wielu miasteczek…

    Można powiedzieć, że pomiędzy poszczególnymi okręgami nie widać spójności. Można to sprawdzić za pomocą współczynnika zmienności, analizując takie dane, jak PKB per capita, wskaźnik zatrudnienia i stopę bezrobocia, bezpośrednie inwestycje zagraniczne per capita oraz zróżnicowanie dochodowe członka gospodarstwa domowego a także sytuację demograficzną. Różnice są bardzo duże. Polityka państwa powinna prowadzić do tego, by te różnice stopniowo niwelować, by całe państwo stanowiło spójny organizm. Bardzo dobrze można było zauważyć to na przykładzie Niemiec, które musiały zainwestować naprawdę ogromne środki, by wschodnie landy podnieść do poziomu, jaki prezentowała zachodnia część kraju. U nas, niestety, takiego mądrego zarządzania nie widać. Niestety, zróżnicowanie pod względem gospodarczym, zamiast stopniowo maleć, wzrasta. Nie można się dziwić, że młodzież ucieka z Taurogów, Olity czy Szawli w miejsca, gdzie takie wskaźniki, jak choćby stopa zatrudnienia, są znacznie wyższe. Oczywiście, dane statystyczne, którymi dysponujemy, są wynikiem podziału administracyjnego Litwy. Ten na 10 okręgów, jakiego dokonano w 1995 r. był według mnie całkowicie błędny. Odpowiadał on może rzeczywistości postsowieckiej, ale całkowicie załamał się w chwili, gdy weszliśmy w obszar gospodarki wolnorynkowej. Na Litwie mamy faktycznie 3 ośrodki, które są w stanie funkcjonować. To oczywiście Wilno, Kowno i Kłajpeda. Obecnie odchodzi się od tego podziału na 10 okręgów, ale niestety, nowe rozwiązanie również nie jest najlepsze. Od 1 stycznia 2018 r. proponowany jest podział jedynie na 2 regiony: Stołeczny Region oraz Region Litwy Centralnej i Zachodniej. Według mnie jest to kolejny bardzo nieudany pomysł. Właśnie takie dane podawane są w Eurostacie.

    Wydaje się, że tym, co najbardziej mogłoby się przyczynić do wyrównania sytuacji w różnych regionach Litwy, są bezpośrednie inwestycje zagraniczne…

    Tak, ale niestety w tej kwestii mamy bardzo wielkie zróżnicowanie. Najniższe wartości wskaźnika BIZ odnotowano w okręgu tauroskim – 46 euro w roku 2000 i 273 euro w roku 2016 oraz w mariampolskim – z 41 euro w 2000 do 919 euro dla 2016. Duże zmiany miał okręg telszeński – z 138 euro w roku 2000 i 2 642 euro w roku 2016. Ten wzrost wynika głównie z ogromnych inwestycji PKN Orlen w rafinerii w Możejkach. Niestety, najwięcej inwestycji koncentruje się w okręgu wileńskim. Są to inwestycje, które dają możliwość dobrze opłacanej pracy, wymają oczywiście bardzo dobrze wykwalifikowanej kadry, którą najłatwiej znaleźć w dużych miastach. Ogólnie, w większości kraju ilość inwestycji zagranicznych wzrasta, ale mamy też negatywne przykłady, świadczące o tym, że nie potrafimy zatrzymać inwestorów. Na pewno sytuacja, w jakiej znalazł się największy zagraniczny inwestor na Litwie, czyli PKN Orlen, nigdy nie powinna się wydarzyć.

    Bardzo często słyszymy o różnych programach mających pomóc w rozwoju Litwy południowo-wschodniej. Czy np. rejon solecznicki jest rzeczywiście słabiej rozwinięty niż reszta kraju?

    Jeżeli będziemy porównywać go ze stolicą, to na pewno będzie rozwijał się dużo słabiej. Rzeczywiście, pod względem inwestycji zagranicznych jest on na ostatnim miejscu w okręgu wileńskim. BIZ w rejonie solecznickim rośnie, ale nadal pozostaje na niewysokim poziomie. W skali całego kraju sytuacja wygląda zupełnie inaczej. W Łoździejach w 2016 suma inwestycji na mieszkańca jest równa 0. Na pewno więc na Litwie są samorządy znacznie bardziej zaniedbane pod względem gospodarczym niż rejon solecznicki.

     

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Średnioroczna stopa zmiany liczby ludności w okręgach Litwy w latach 2004-2016, opracowanie Jarosław Wołkonowski

    Czy Litwa te różnice poszczególnych części kraju można zatrzymać?

    Tak, ale to wymaga ogromnych inwestycji. Coś takiego dokonuje się nie tylko w skali poszczególnych krajów, ale także całej UE. Wyraźnie widać, że PKB krajów, które są w UE od niedawna, rośnie znacznie szybciej niż „starej” Unii. Konwergencja więc następuje powoli, ale dążymy do celu, jakim jest większa spójność pod względem gospodarczym. Na razie na Litwie nie widać celowych działań w tym kierunku. Coraz więcej mamy wymierających wsi czy miasteczek. Być może ten kierunek będzie się utrzymywał. Są przecież w Europie kraje, których niemal połowa ludności to mieszkańcy stolicy… Na pewno bardzo poważnym problemem jest emigracja. Ten proces jest bardzo trudno zatrzymać. Nie tylko na Litwie, ale wszędzie, gdzie on się rozpoczął. To szczególnie odczuwalne w małych miejscowościach, gdzie jedna rodzina, która wyjechała ciągnie za sobą następne. Ludzie widzą, że ich znajomym udało się, że osiągnęli wyższy standard życia i też chcą iść taką drogą. Nie brakuje też tych, którzy zawodowo zajmują się ściąganiem pracowników z Litwy do innych krajów UE. Bardzo łatwo wymienić szereg czynników, które sprzyjają emigracji, a ich regulacja w dużej mierze zależy od państwa. Choćby kwestia wysokich cen – z puntu widzenia polityków to bardzo wygodne. Wysokie ceny to również wysokie wpływy do budżetu. Brakuje na pewno konkurencyjności. W wielu dziedzinach prawo działa tak, że bardzo trudno rozpocząć działalność. Dlaczego tak trudno np. otworzyć aptekę? Przecież, gdyby była większa konkurencja, ten sam lek nie kosztowałby u nas 5 razy więcej niż w Polsce… Kolejną kwestią jest reforma systemu podatkowego, która po prostu jest konieczna, no i oczywiście – likwidacja szarej strefy. Poza tym, żeby zachęcić ludzi do pozostania na Litwie, musiałoby się znacznie zmienić podejście naszego państwa do obywateli. Po prostu obywatele powinni bardziej odczuwać, że państwo jest ich sprzymierzeńcem.

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Liczy się tylko uczciwa, sumienna praca. Szkic do portretu Janiny Strużanowskiej

    Na pozostanie w Wilnie zdecydowała się w bardzo świadomym celu. Chciała, żeby ktoś w tym mieście za 30 czy 50 lat mówił jeszcze po polsku…  Na jej oczach dawne, wielokulturowe Wilno przestawało istnieć. Najpierw zagłada wileńskich Żydów, którzy od wieków...

    Radosław Sikorski: „Dzisiaj grozi nam ten sam kraj, który jest agresorem w Ukrainie”

    Podsumowując wydarzenie w Trokach – główny powód przyjazdu szefa polskiej dyplomacji na Litwę – Radosław Sikorski zauważył:  – To jest spotkanie, które ma swoją renomę. Bywałem na wcześniejszych edycjach i bardzo mi miło, że drugą edycję zagraniczną jako minister spraw...

    Nikogo nie ominął prezent

    W tym świątecznym okresie nie mogło zabraknąć życzeń, które złożyli Polakom z Litwy przedstawiciel Ambasady RP w Wilnie Andrzej Dudziński, I radca-kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego, oraz organizatorzy koncertu – Mikołaj Falkowski, prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana...

    Tych nie trzeba zmuszać do nauki historii

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego po raz kolejny zorganizowała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie konkurs „Historiada”.  – Dziękuję, że wam się chce, że nie musicie się zmuszać, ale z ochotą przystępujecie do tych lektur, które wam...