Obywatele Litwy nadal chętnie robią zakupy w Polsce. W ostatnim kwartale 2017 r. wydatki mieszkańców naszego kraju stanowiły ponad 100 milionów euro – wynika z informacji posiadanych przez polski Główny Urząd Statystyczny (GUS).
W poprzednich kwartałach liczby były podobne, co oznacza, że w minionym roku obywatele Litwy na zakupach w Polsce wydali ponad 400 milionów euro.
– Kwota wydatków litewskich w Polsce dla naszego sektora handlowego, który sam w sobie nie jest duży, to bardzo bolesny problem. Konsekwencje tego, że zyski uciekają do Polski, to przede wszystkim mniej zapłaconych podatków do budżetu państwa. Obecnie konkurencja z polskimi cenami jest dla litewskich handlowców w zasadzie niemożliwa. Po pierwsze, z powodu wysokości podatków, które w Polsce na podstawowe produkty są nawet o 15 proc. niższe. Drugim, ważnym powodem są rozmiary rynku oraz lepszy stan ogólnej sytuacji gospodarczej. Polska liczy około 40 milionów mieszkańców – ponad 10-krotnie więcej niż Litwa. Hurtownik może tam kupić towar od dostawcy taniej i tym samym taniej go sprzedać. Następnym powodem jest wartość złotego. Gdy tylko złotówka traci na wartości względem mocnego euro, cieszą się wszyscy, którzy kupują w Polsce. Polskie towary wtedy stają się jeszcze tańsze w porównaniu z litewskimi – w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział ekonomista, Gitanas Nausėda.
Litwini chwalą polskie ceny i dobrą jakość wyrobów. Porównują je też z tymi na Litwie. Wilnianka Kristina wróciła niedawno z pierwszych zakupów w Suwałkach. Nie mogła się nadziwić, że w Polsce jest tak tanio.
– Pomimo tego, że trzeba daleko jechać, to na przykład skórzane, markowe buty dziecięce kupiłam za 50 euro, a takie same u nas kosztują około 100 euro, za rower, który u nas kosztuje 500 euro w Polsce zapłaciłam 350. Karton soku w polskim markecie kosztuje 0,46 euro, gdy tymczasem u nas w kraju 0,80 euro, kilogram ryżu – 0,6 euro, zaś w litewskich sklepach 800 gr najtańszego ryżu kosztuje 0,9 euro – zauważa Kristina.
Litewscy handlowcy od lat skarżą się na to, że polityka rządowa nie pozwala na cenową rywalizację litewskich sklepów z polskimi. Ich zdaniem, jedną z głównych przyczyn jest podstawowa stawka podatku od wartości dodanej. PVM (VAT) na podstawowe towary na Litwie wynosi 21 proc.
– Jeżeli chcemy konkurować z Polską, to mądrze byłoby obniżyć stawki PVM, przynajmniej na podstawowe towary. Wtedy nie tylko nasi obywatele nie jeździliby na zakupy do Polski, ale do nas na pewno chętnie przyjeżdżali np. Łotysze. Mówią o tym zarówno nasi ekonomiści, jak i władze. Jednak problem ten na razie nie jest rozwiązany – powiedział Darius Ryliškis, przedstawiciel sieci marketów Norfa.
Dodał, że nie zważając na to, że rocznie rzesze mieszkańców Litwy kupują w Polsce, a krajowi handlowcy podliczają straty, Norfa, podobnie jak i inne markety sieciowe w kraju, przynosi same zyski.
W 2017 r. cudzoziemcy w Polsce zakupili towary i usługi na sumę 41,5 mld złotych, czyli o 6,2 proc. więcej niż w roku 2016. W IV kwartale 2017 r. wydatki cudzoziemców w Polsce ukształtowały się na poziomie ok. 9,5 mld złotych, czyli prawie 2 262 mld euro. Najwięcej w Polsce wydali Niemcy (40,5 proc. od ogólnej sumy), Ukraińcy (26,3 proc.), Czesi (11,5 proc.), Słowacy (7,6 proc.), Białorusini (7,7 proc.), Litwini (4,5 proc.), Rosjanie (1,7 proc.). 4,5 proc. wydanych pieniędzy w Polsce przez obywateli Litwy, to 427,5 mln złotych, czyli prawie 102 miliony euro.
Z danych GUS wynika, że cudzoziemcy przekraczający zewnętrzną lądową granicę UE na terenie Polski w IV kwartale 2017 r. na zakup towarów nieżywnościowych przeznaczyli ok. 85 proc. swoich wydatków, na żywność i napoje bezalkoholowe ok. 12 proc., a na pozostałe wydatki (usługi) ok. 3 proc. Spośród artykułów nieżywnościowych największym zainteresowaniem cudzoziemców cieszyły się materiały do budowy, remontu i konserwacji mieszkania lub domu (ok. 24 proc. wydatków na towary nieżywnościowe), sprzęt RTV i AGD (ok. 20 proc.) oraz części i akcesoria do środków transportu (ok. 13 proc.).