Więcej

    Jak to Kowno nosa utarło Wilnu

    W stolicy nadal trwa rozgardiasz z uporządkowaniem placu Łukiskiego, a który niegdyś „upiększał” dziadzia Lenin. Zgłoszono różne projekty, w tym Pogoń. Ale nie była ona komisji w smak (że banał itp.), więc zatrzymano się przy partyzanckich bunkrach, a te z kolei coś tam nie komponowały się z całością otoczenia, więc teraz są tam tylko ścieżki.
    A tymczasem w Kownie, porzekadło ciałem się stało – „Słowo się rzekło, kobyłka u płotu”.
    Mer Kowna powiedział, że skoro Wilno nie chce mieć pomnika Pogoni (Polacy na Wileńszczyźnie często ten symbol żartobliwie nazywają kobyłką), to on zabierze go (tzn. projekt) do dawnej tymczasowej stolicy.
    Powiedział i zrobił. W ciągu 6 miesięcy na Ukrainie został odlany jeździec na rumaku, w ciągu 2 dób pokonał ponad 1 000 kilometrów i w przeddzień koronacji Mendoga – 6 lipca – zostanie uroczyście odsłonięty.
    I co jeszcze znamienne – wiadomo, dla przyszłego kandydata na prezydenta to kapitalna reklama, ale nie za pieniądze merostwa. Koszt wykonania pomnika to ponad 500 tys. euro, które będą zebrane od ofiarodawców prywatnych i spółek.
    Przy wjazdach do Wilna dumnie powiewają flagi z Pogonią…
    Tak więc dla mera Wilna został wymierzony siarczysty policzek, a raczej biały byk z flagi kowieńskiej wziął wileńskiego torreadora na swoje rogi.