Więcej

    Pałac w Landwarowie po raz kolejny w drodze do odzyskania świetności

    Czytaj również...

    Przywrócić dawną świetność pałacowi w Landwarowie zamierza Ugnius Kiguolis, który nabył rezydencję w 2016 r.

    Znajdujący się w odległości 18 km od Wilna neogotycki pałac Tyszkiewiczów w Landwarowie pamięta jeszcze swoje lepsze czasy, mimo że stawił czoła wielu wyzwaniom. Hrabiowska rezydencja z XIX wieku przetrwała dwie wojny światowe, służyła jako skład zboża i fabryka dywanów, doznała pożarów i ataków wandali. Dziś jednak są szanse, że pałac odzyska swoją świetność dzięki unijnym i prywatnym inwestycjom.

    Przed kilku laty pałac w Landwarowie kupił Ugnius Kiguolis, kowieński przedsiębiorca, autor szeregu udanych projektów internetowych, producent i działacz społeczny. Nowy właściciel planuje urządzić w pałacu hotel, kawiarnię, muzeum i inkubator sztuki. Po otrzymaniu informacji o tym, że prace restauracyjne ruszyły już w tym miesiącu, „Kurier Wileński” udał się do Landwarowa, by to sprawdzić. Rzeczywiście – w środku ogrodzonego płotem budynku dobrze słychać stukanie, pukanie i dźwięki młotka pneumatycznego. Co prawda, wejść nie mogliśmy. „Nie wolno, niebezpiecznie” – wyjaśnia jeden z pracowników.

    Nieco później, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim”, nowy właściciel posiadłości opowiedział o planowanych pracach i ich celu.
    – Czas, przyroda i sami ludzie nie byli łaskawi wobec tego pięknego pałacu. Dziś budynek jest w opłakanym stanie. Pokrycie dachowe w wielu miejscach jest zniszczone, a sama konstrukcja dachu częściowo zgniła. Ściany i fundament zostały mocno uszkodzone przez wilgoć, okna zgniły lub zostały wybite przez ciekawskich, którzy przekradali się do środka w okresie, gdy budynek nie był strzeżony – wymieniał Kiguolis.

    Jak zaznaczył, prace, które wystartowały w tym miesiącu, dotyczą przede wszystkim górującej nad pałacem sześciokondygnacyjnej wieży, której stan podobno jest najbardziej krytyczny. Zgodnie z projektem renowacji, właśnie w tej części budynku zostanie później umieszczona ekspozycja na temat historii i mieszkańców pałacu.
    – W moje

    Władysław Tyszkiewicz Fot. archiwum

    j wizji nie będzie to tradycyjna ekspozycja zdjęć z podpisami. Bardzo ważne jest to, aby ekspozycja przyciągała osoby w różnym wieku. Toteż dla jej urządzenia zastosujemy współczesne technologie. Być może brzmi nieco paradoksalne, ale właśnie nowoczesne technologie mogą uczynić historię bardziej atrakcyjną i zachęcić do jej poznawania – tłumaczył Ugnius Kiguolis.

    Kiguolis nabył pałac w Landwarowie na licytacji w 2016 roku. Pałac o powierzchni 1,9 tys. m kw. i przylegający do niego park o powierzchni ponad 2,5 ha poszedł za wywoławczą cenę 540 tys. euro, która – według ocen ekspertów – stanowi mniej niż połowę jego rzeczywistej ceny – 1,2 mln euro.
    Wcześniej, od 2007 roku, posiadłość należała do Laimutisa Pinkevičiusa, ówczesnego prezesa spółki deweloperskiej Ranga Group. Rok później urządził tam huczne wesele z piękną modelką, Astą Valentaitė. Kolejne plany przedsiębiorcy były ambitne. Zamierzał nie tylko odrestaurować jeden ten z najpiękniejszych pałaców na Litwie, ale nawet tam zamieszkać. Potem powstał plan otwarcia w rezydencji hotelu. Pinkevičius jednak splajtował, utonął w długach, rozwiódł się z żoną, a o planach dotyczących Landwarowa zapomniał. Pałac zaczął popadać w ruinę.

    Pałac o powierzchni 1,9 tys. m kw. i przylegający do niego park o powierzchni ponad 2,5 ha został kupiony za 540 tys. euro

    Specjaliści w dziedzinie ochrony zabytków co jakiś czas wysyłali do właściciela pisma z żądaniem zabezpieczenia pałacu przed wandalami. W marcu 2014 roku, po tym, gdy wybuchł w nim pożar, Pinkevičius dostał karę grzywny. Bank SEB, w którym przedsiębiorca był zadłużony, w ciągu kilku lat podejmował próby sprzedania pałacu, jednak bezskutecznie.
    Znaleźć nowego właściciela dla niegdyś przepięknej, a obecnie zaniedbanej, rezydencji Tyszkiewiczów udało się dopiero w końcu sierpnia 2016 roku. Został nim Ugnius Kiguolis.

    – Właśnie planowałem wówczas zainwestować pieniądze w coś naprawdę wartościowego. Muszę przyznać, że wcześniej nie odwiedzałem Landarowa. Po prostu wiedziałem, że znajduje się tam jeden z najpiękniejszych pałaców w naszym kraju. Gdy więc została ogłoszona licytacja, wybrałem się do Landwarowa, by na własne oczy zobaczyć obiekt, o który chodziło. Spędziłem tam większą połowę dnia, obszedłem nie tylko terytorium obok pałacu, ale też cały park. Zostałem zauroczony panującą tam atmosferą. Oglądając pałac i zachwycając się jego pięknymi elementami, zacząłem widzieć nie tylko jego zaniedbanie, ale też możliwości. Zwłaszcza, że został on wystawiony w dostępnej dla mnie cenie. Zrozumiałem, że jest to miejsce, które powinno zostać odrodzone i pragnę stać się częścią tego procesu – powiedział nam Ugnius Kiguolis.

    Zapytany natomiast, czy ma podobne plany, jak poprzedni właściciel, który chciał zamieszkać w landwarowskim pałacu, rozmówca żartobliwie odpowiada, że nie zajmuje się świętokradztwem.
    – Zajmuję się urządzeniem nie osobistego, a publicznego obiektu. Uważam, że taki pałac powinien być dostępny dla społeczeństwa. Oczywiście, nie w takim stopniu, jak przed kilku laty, gdy każdy mógł tam się wkraść, urządzić libację czy nawet pożar. Musimy czcić historyczne obiekty. Każdy z nas kiedyś przecież też stanie się historią i nikomu nie życzę zostać takim widmem, jakim, niestety, stał się pałac Tyszkiewiczów. Na szczęście, wszystko jeszcze można zmienić – mówił Kiguolis.

    W planach kowieńskiego przedsiębiorcy odnośnie rezydencji Tyszkiewiczów znalazło się nie tylko muzeum, ale też hotel, kawiarnia i inkubator sztuki.
    – Ma to być miejsce, w którym przeszłość spotyka się ze współczesnością. Miejsce, gdzie można spędzić noc lub kilka, napić się kawy, zjeść coś smacznego, obserwując spokojną, zieloną taflę wody pobliskiego jeziora, zapoznać się z historią tego miejsca, wziąć udział w zajęciach edukacyjnych czy po prostu nabrać natchnienia podczas spaceru w tym hipnotycznym parku – dzielił się planami Kiguolis.

    Warto zaznaczyć, że przedsiębiorca nabył nieco ponad 2,5 ha przylegającego do rezydencji parku, którego powierzchnia ogółem wynosi około 20 ha. Park został zaprojektowany przez francuskiego architekta krajobrazu, Édouarda André, który w ciągu całego życia zaprojektował ponad 100 założeń parkowych i ogrodowych. Najbardziej znane z nich to Sefton Park w Liverpoolu, Park Zamkowy w Luksemburgu, ogrody w Funchal na Maderze, Weldham Castle Garden w Markelo, park miejski w Cognac i ogrody Borghese w Rzymie.

    Przed I wojną światową w parku landwarowskiej rezydencji Tyszkiewiczów rosło około 60 gatunków drzew i krzewów. Zorganizowano tu również połączony strumieniem system sadzawek, na którym ustawiono sztuczne kaskady, kamienne mostki i sztuczne groty. Rezydencja także sąsiaduje z trzech stron z częściowo sztucznym jeziorem landwarowskim, utworzonym z polecenia Józefa Tyszkiewicza poprzez sprowadzenie wód z pobliskich jezior trockich.

    W najbardziej krytycznym stanie jest obecnie górująca nad pałacem sześciokondygnacyjna wieża

    Ugnius Kiguolis przyznał, że chciałby należącą do niego działkę uporządkować zgodnie z dawnym projektem Édouarda André. Nie wie, co prawda, czy uda się zrobić wszystko zgodnie z wizją, gdyż należy do niego jedynie część parku. Obiecał jednak w trakcie porządkowania terytorium szukać kompromisu z historycznym wizerunkiem parku.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Tymczasem Andrius Milkius, szef spółki AA Valda, która przygotowuje projekt renowacji, zdradził, że w trakcie pracy nad projektem udało się odnaleźć osoby posiadające rzeczy, które niegdyś były na wyposażeniu pałacu Tyszkiewiczów. Autentycznych przedmiotów szukano m.in. w Polsce.
    „Odkryliśmy, że w jednym z warszawskich muzeów jest eksponowanych sześć kompletów autentycznych drzwi z tego pałacu, a w innym, podobno, na ogrodzeniu zamontowane są rzeźby symbolizujące wiatry wiejące z czterech stron świata, które stały na cokołach balkonowych balustrad” – powiedział Milkius, podkreślając, że jednym z najbardziej istotnych zadań w trakcie prac jest zachowanie maksymalnej autentyczności pałacu.

    Pałac jest restaurowany ze środków unijnych oraz funduszy własnych właściciela. Koszty prac są szacowane na około 7 mln euro.
    – Trudno powiedzieć, ile dokładnie potrwają prace. Ponieważ korzystam z funduszy europejskich, to pierwszy etap renowacji należy zakończyć w ciągu około dwóch lat. Mam nadzieję, że już za trzy lata pałac odzyska swoją świetność i stanie się dostępny dla odwiedzających. Natomiast zakończenie całego projektu – czyli renowacja pałacu i uporządkowanie należącej do niego działki – ma zająć ogółem około 5 lat – powiedział Ugnius Kiguolis.

    Warto zaznaczyć, że historia majątku w Landwarowie rozpoczyna się jeszcze w XVI wieku.
    Dość dokładny opis byłych właścicieli Landwarowa, neogotyckiego pałacu i jego historię, można znaleźć na stronie internetowej dworypogranicza.pl, którą prowadzą Katarzyna i Jerzy Samusikowie, zajmujący się zbieraniem materiałów dotyczących historii szlacheckich siedzib znajdujących się na terenie Podlasia i pogranicza polsko-litewsko-białoruskiego.

    Jak piszą autorzy, w 1855 roku posiadłość w Landwarowie Józef Tyszkiewicz kupił u spadkobierców Ludwika Dąbrowskiego, marszałka powiatu trockiego. Po ożenku w 1861 roku z Teresą Horwattówną, Józef Tyszkiewicz zaczął budować tam swoją siedzibę. Posiadłość składała się wówczas z małego, na wpół drewnianego zameczku i folwarku. W połowie lat 60. XIX wieku stanął tam neogotycki pałacyk, zaprojektowany przez Gustawa Schachta. Zamieszkali w nim Józef i Teresa Tyszkiewiczowie, ale w 1875 roku przenieśli się na stałe do Kretyngi. Przez wiele lat pałacyk stał pusty. W 1891 roku Landwarów odziedziczył syn Józefa, Władysław. Był znawcą sztuki i antyków, szybko wziął się za przebudowę pałacu, kierowaną przez belgijskiego architekta de Waegh’a, przy współpracy wilnianina, Tadeusza Rostworowskiego. Przebudowa trwała do 1899 roku. W jej wyniku powstał dwukondygnacyjny neogotycki pałac z dwupiętrowymi ryzalitami i sześciokondygnacyjną wieżą, przykrytą ośmiobocznym, spiczastym hełmem, z czterema nadwieszonymi u nasady hełmu mniejszymi wieżyczkami. Licówka z czerwonej cegły zamiast tynków oraz wykonane z piaskowca bonie, sterczyny, kolumienki, tarcze herbowe, obramienia okien i drzwi stanowiły bardzo efektowną dekorację wszystkich elewacji i wieży. Pałac został pokryty wysokim dachem, ponad który wyprowadzono wysokie, wąskie kominy, stanowiące dodatkowy element dekoracyjny.

    Pałacowy park, jak już wspominaliśmy wcześniej, zaprojektował słynny francuski ogrodnik, Édouard Andre. W dokładnym opisie parku państwo Katarzyna i Jerzy Samusikowie wskazują, że jego część nazwano „Szwajcarią” ze względu na niemal górskie pofałdowanie terenu. W skalistym podłożu wykuto sztuczne groty, naturalne niecki wypełniono wodą, tworząc system stawów połączonych strumieniem z kilkoma kaskadami. W głębi parku przetrwała kilkukondygnacyjna wieża, będąca pozostałością po XVII-wiecznym zameczku. Józef Tyszkiewicz przebudował ją na neogotycką kaplicę, natomiast jego syn, Władysław, przeznaczył na mieszkania dla służby.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Podczas I wojny światowej pałac został zdewastowany, a większość jego wyposażenia zaginęła. Kiedy w 1915 roku wojska niemieckie zbliżały się do Wilna, w pałacu landwarowskim zakwaterowali się oficerowie sztabu rosyjskiej armii. Polecili oni Władysławowi Tyszkiewiczowi wywieźć wszystkie cenne przedmioty w głąb Rosji, gdyż pałac miał zostać wysadzony w powietrze, aby nie dostał się w ręce niemieckie. Wszystko to, co zostało wywiezione do Rosji, zaginęło. Ocalały tylko te nieliczne dzieła sztuki, które udało się potajemnie przewieźć do Wilna. Pałac jednak ocalał, gdyż kozak, który miał go wysadzić w powietrze, został przekupiony przez Tyszkiewiczów sumą 100 rubli.

    Działania wojenne doprowadziły jednak rezydencję do znacznej dewastacji i po zakończeniu wojny jego właściciele nie zdecydowali się w nim zamieszkać. II wojnę światową pałac przetrwał bez większych zniszczeń. Po wojnie stał się magazynem zboża, a później, po dobudowaniu jeszcze jednej kondygnacji, urządzono w nim fabrykę dywanów. W 2007 roku dzierżawcą pałacu na lat 99 stał się jeden z najbogatszych wówczas przedsiębiorców budowlanych na Litwie, Laimutis Pinkevičius. Co było dalej – już wiemy. Pałac zaczął popadać w ruinę i przyciągać uwagę wandalów, wskutek czego kilkakrotnie się palił. Przepiękna i majestatyczna niegdyś rezydencja Tyszkiewiczów stała się widmem samej siebie.

    W głębi parku przetrwała dość wysoka wieża, będąca pozostałością po XVII-wiecznym zameczku

    Poruszając temat widm, warto również zaznaczyć, że w byłym miejscu zamieszkania hrabiowskiej rodziny Tyszkiewiczów, od czasu do czasu podobno można zobaczyć… zjawy. Miejscowi mieszkańcy mawiają, że przy postumencie na pagórku lub przy wieży ciśnień niekiedy pojawiają się tajemnicze postacie mężczyzn w napoleońskich mundurach. Mają siedzieć sobie przy ognisku, a kiedy człowiek bliżej podejdzie, wtedy znikają. Widziano w tych okolicach również tajemniczą, mglistą postać kobiety.

    Co prawda, podczas spaceru obok pałacu i w parku, żadnych widm ani upiorów nie udało się nam zauważyć. Być może dlatego, że był jasny dzień. A może temperatura, sięgająca ponad 30 stopni Celsjusza, wydaje się zbyt upalna nawet dla landwarowskich zjaw… Spotkaliśmy jednak kilka atrakcyjnych „rusałek” – młodych landwarowianek, szukających ratunku przed skwarem w orzeźwiających wodach jeziora Graužys.

    Na swój codzienny spacer do pałacowego parku wybrał się również Roman, uśmiechnięty senior, którego wygląd przypominał nieco reklamowego Świętego Mikołaja.
    – Zjawy? Może są, może nie. A może to ja jestem zjawą… – żartował mężczyzna, tajemniczo się uśmiechając.
    Zapytany o rezydencję Tyszkiewiczów, senior odparł, że dziś mieszkańcy ostrożnie oceniają plany renowacji.
    – Wszyscy chcą, żeby to miejsce odzyskało dawną świetność. To wstyd, że pałac doprowadzono do takiego stanu. Kiedyś już się cieszyliśmy, że nabył go zamożny i wpływowy człowiek, który obiecał odrestaurować ten zabytek. Pojawili się ochroniarze, pałac ogrodzono, nawet jakieś prace zaczęto tam robić. Ale to trwało niedługo. Wkrótce, jak tamten przedsiębiorca splajtował, stan pałacu stał się jeszcze gorszy niż wcześniej. Teraz pojawił się jakiś nowy przedsiębiorca. Ale nikt się jeszcze nie cieszy – opowiada Roman, a po chwili dodaje – Oby historia się nie powtórzyła…

    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Publikacja z cyklu litewskie dziedzictwo kulturowe – wspólne bogactwo wszystkich narodów. Projekt jest częściowo finansowany przez Departament Mniejszości Narodowych i rządu Republiki Litewskiej.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Krótka historia praktycznego orzechołoma

    Gdy słyszy się kombinację słów „dziadek do orzechów”, natychmiast nasuwają się skojarzenia ze wzruszającą baśnią E.T.A. Hoffmanna, z niezrównaną muzyką baletową Piotra Czajkowskiego i z Bożym Narodzeniem. Drewniany dziadek jest jednak znacznie starszy niż bajka o nim. Drewniany zgniatacz orzechów,...

    Wilno dostarczy rozrywki także tej zimy

    Bożonarodzeniowe imprezy, lodowisko, festiwale teatralne i filmowe, międzynarodowe targi książki – to tylko kilka powodów, by nawet zimą nie nudzić się w Wilnie. Wilno ubiera się właśnie w swoją najpiękniejszą szatę, by na ponad miesiąc zanurzyć swoich mieszkańców i gości...

    Umowa podpisana, ale strajk nauczycieli nadal realny

    2 grudnia, po strajku ostrzegawczym pedagogów, podpisana została zrewidowana umowa zespołowa pracowników oświaty i nauki. Dokument podpisał premier Saulius Skvernelis, minister oświaty, nauki i sportu Algirdas Monkevičius oraz liderzy czterech związków zawodowych ze sfery oświaty. Część oświatowców krytykuje jednak...

    Prosty krok, by śmieci zyskały nowe życie

    Konieczność segregacji odpadów nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dziś. Śmieci każdy, lecz nie każdy odpowiedzialnie zarządza produkowanymi przez siebie odpadami. Warto więc sobie uświadomić, jak to robić właściwie. Nigdy wcześniej produkowanie i nabywanie rzeczy nie było tak łatwe...