Więcej

    Papież i entuzjazm… kierowców

    Ludzie, jak wiadomo, bardzo lubią czytać o sensacjach i… cudzych pieniądzach. Już służę tym drugim i pokażę drugą stronę medalu wizyty papieża Franciszka – finansową.
    Rząd przeznaczył na ten cel 1,75 mln euro, z czego 1,2 mln przekazał Kościołowi katolickiemu. Do departamentu ochrony poszło 248 tys. euro, stołeczny samorząd otrzymał 109 tys., a kowieński – 163 tys. Temu sroczka dała, temu dała, a ministerstwu ochrony zdrowia chyba jakoś poskąpiła. Czy 28 tys. euro to nie za skąpo na tak gigantyczną logistyczną operację z dyżurnymi medykami i paliwem dla karetek?
    Wiadomo, co poniektórzy nasi ciekawscy politycy już wcześnie chcieliby wiedzieć, ile tak naprawdę wydadzą duchowni. Ale Kuria już zapowiedziała, że wszystkie wydatki, po zakończeniu pobytu papieża będą upublicznione. Kuria zawarła też umowę z niektórymi sklepami sprzedającymi okazjonalne pamiątki, że część dochodu ze sprzedaży pójdzie na dofinansowanie wizyty papieża.
    U nas, kiedy coś się dzieje w koszykówce, czy kiedy są święta narodowe, to coraz modniejszym zwyczajem jest paradowanie z narodową chorągiewką, a nawet dwoma, wstawionymi do szyb samochodów. Tymczasem, w przeddzień tak ważnej, ba, historycznej wizyty papieża Franciszka – bo pierwszej od 25 lat, kiedy Litwę zaszczycił swoją obecnością śp. papież Jan Paweł II – jakiegoś entuzjazmu albo wykazania się symboliczną pobożnością wśród kierowców nie było. Nie wiem, może inni więcej widzieli, ale ja widziałem tylko jedno volvo z biało-żółtym sztandarkiem watykańskim. Reszta może nie chciała pogrzebać w portfelu, bo po co wydawać na jednorazowy (co niestety, prawda) gadżet? Może gdyby były sprzedawane za watykańską walutę (Bóg zapłać), to może i owszem?
    PS. Uprzedzając pytanie do autora – „A sam?” – odpowiem, że przy takich upałach, przy zepsutej klimatyzacji, szyby w dwudrzwiowym aucie miałem najczęściej opuszczone, a nie chciałem zgrzeszyć sponiewieraniem symbolu, który mógł się zgubić…