Więcej

    Problematyczna kwestia „euroblach”

    Czytaj również...

    Szacuje się, że w ubiegłym roku Ukraińcy, jedynie z krajów bałtyckich, sprowadzili prawie 65 tys. aut, w tym ponad 20 tys. z Litwy

    Samochody na zagranicznych numerach rejestracyjnych, w tym też litewskich, w ciągu kilku lat na Ukrainie stały się poważnym problemem. Szacuje się, że obecnie po ukraińskich drogach jeździ od 350 tys. do 2,7 mln takich aut. Niedawno, ukraiński parlament przyjął ustawę o obniżeniu kosztów odprawy celnej samochodów na tzw. euroblachach. Jednak zdaniem właścicieli takich aut to nie rozwiąże problemu.

    W celu uniknięcia wysokich opłat celnych za import samochodów, Ukraińcy często dokonują rejestracji aut z mieszkańcami Litwy czy innego kraju UE jako współwłaścicielami. Jak powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Oleg z Kijowa, którego spotkaliśmy na wileńskim targu samochodowym w Gariūnai, większość Ukraińców wykorzystuje luki prawne, bo inaczej po prostu nie mogliby pozwolić sobie na kupno nawet starego samochodu.

    – Przyjeżdżać po samochód na Litwę jest bardzo wygodnie, bo, za wyjątkiem Polski, jest to najbliższy dla nas kraj unijny. Gdzieś do Niemiec można udać się po drogi, luksusowy samochód. Dojazd na Litwę jest tańszy niż gdzieś dalej za Zachód, auta też. Samochody w cenie do 5 tys. euro najlepiej kupować tutaj – opowiada Oleg.

    Jak mówi, opłaty związane ze sprowadzeniem zagranicznego samochodu na Ukrainę są tak wysokie, że wielu Ukraińców po prostu nie przerejestrowuje aut i jeździ z zagranicznymi rejestracjami czyli tzw. euroblachami. Zazwyczaj obywatele Ukrainy kupują samochód i rejestrują go w naszym kraju z obywatelem Litwy, figurującym jako współwłaściciel. Dzięki temu obywatele Ukrainy nie muszą płacić już cła. Proces ten wiąże się co prawda z obowiązkiem regularnego przekraczania granicy, żeby „odmeldować się”, co z kolei sztucznie zwiększa kolejki na samochodowych przejściach granicznych.

    – Zaczęto zabraniać korzystania z takich aut i wprowadzono ogromne grzywny, dlatego kierowcy na „euroblachach” masowo protestują, palą opony przy drogach i żądają, by zostały obniżone koszty odprawy celnej. Ludzie protestują, bo nie mogą znieść hipokryzji naszych władz. Przecież Ukraina głośno deklaruje, że chce być bliżej Europy, ale jednocześnie „europejskie” rzeczy, w tym też samochody za dostępną cenę, są dla nas praktycznie nieosiągalne – mówi Oleg.

    Jak zauważa Ukrainiec, sprowadzając z Litwy zwykłe auto, kosztujące np. 2 tys. euro i starsze niż 5 lat, po zapłaceniu wszystkich podatków na Ukrainie będzie kosztować już ponad 7, 5 tys. euro.
    – Naturalnie więc powstaje pytanie, po co płacić absurdalnie ogromne akcyzy, jeżeli można jeździć na zagranicznych numerach rejestracyjnych? Mieszkańcy nie rozumieją, dlaczego musimy płacić takie szalone podatki i dokąd trafiają te pieniądze? Drogi przecież mamy okropne, a wynagrodzenie mizerne. Gdzie samochód kosztuje drożej niż na Ukrainie? – retorycznie pyta rozmówca.

    Masowe protesty, o których powiedział nam rozmówca, zaczęły się na Ukrainie z inicjatywy organizacji „Auto Euro Siła”, zrzeszającej właścicieli samochodów na zagranicznych numerach. Protesty są związane z niedawną decyzją ukraińskiego parlamentu o obniżeniu kosztów odprawy celnej samochodów na tzw. euroblachach oraz zaostrzeniu grzywien za niespełnienie określonych wymogów.

    Projekt ustawy ma na celu zastąpienie nieaktualnego systemu opodatkowania akcyzowego pojazdów samochodowych, likwidację dysproporcji w ustalonych stawkach podatku akcyzowego w zależności od ilości cylindrów silnika pojazdów i ich wieku, stymulowanie do nabycia nowych środków transportu i stworzenia warunków dla legalizacji wcześniej wwiezionych na obszar celny Ukrainy samochodów z zagraniczną rejestracją.

    Zgodnie z dokumentem, ustanowiono preferencyjny termin odprawy samochodów importowanych na Ukrainę. Mianowicie, w ciągu pierwszych 30 dni po wprowadzeniu ustawy w życie kierowcom przysługuje zniżka 50 proc. na odprawę celną „euroblach”, a na kolejne 60 dni – zniżka 25 proc. Dodatkowo, przez 90 dni będą obowiązywać stawki podatku akcyzowego określone w tej ustawie i nie będzie nakładana grzywna w tym okresie.

    Tryby czasowego wwozu lub tranzytu, na podstawie których znajduje się większość tzw. „euroblach” na Ukrainie, będzie można zamienić w tryb importu w przypadku zapłaty kary w wysokości 8 500 hrywien (265 euro). Natomiast ci, którzy z naruszeniem ustalonych reguł będą dalej korzystać z tranzytu lub tymczasowo wwiezionego auta, zostaną ukarani mandatem w wysokości od 8 500 do 170 000 hrywien (265–5 306 euro) lub konfiskatą pojazdu. Dotychczas taka kara wynosiła od 2,8 do 279 euro.

    Projekt ustawy proponuje też zakaz przekazywania w posiadanie importowanego samochodu innym osobom, jak i jego używanie lub zarządzanie nim. Proponuje się zabronić używania takiego samochodu w działalności gospodarczej, np. jako taksówki. Za naruszenie przepisów przewidziano grzywnę w wysokości 34 tys. hrywien (1 061 euro).

    Szacuje się, że w ubiegłym roku Ukraińcy, jedynie z krajów bałtyckich, sprowadzili prawie 65 tys. aut, w tym ponad 20 tys. z Litwy

    Kierowcy pojazdów na zagranicznych numerach podkreślają, że nowe przepisy pozostają „nieludzkie” i zamiast rozwiązania problemu zbyt drogich samochodów na Ukrainie – doprowadzą do jeszcze większego bałaganu.

    „Obciążenie finansowe pozostaje ogromne, nawet biorąc pod uwagę te butaforyjne 50% zniżki na odprawę celną. Na przykład, w przypadku oclenia auta wyprodukowanego w 2000 roku i kosztującego 3 tys. euro, trzeba będzie dodatkowo zapłacić jeszcze 3-4 tys. euro. Czyli to 100–150 proc. ceny samego pojazdu, absurd! Nikogo nie stać na coś takiego. Ludzie kupują tanie samochody przecież dlatego, że nie mają dużo pieniędzy. Gdyby takie pieniądze były, to nikt by nie jeździł z zagraniczną rejestracją. Zamiast rozwiązania problemu władze jednak proponują „zniżki” na kilka miesięcy, w ciągu których nawet nie zdążymy nic zrobić, bo w kraju mamy setki tysięcy użytkowników zagranicznych aut” – podczas jednego z protestów ubolewali aktywiści organizacji „Auto Euro Siła”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Według oficjalnych danych ukraińskiej służby celnej, na Ukrainie obecnie jeździ ponad 350 tys. samochodów na zagranicznych numerach, których faktycznymi właścicielami są Ukraińcy. Tymczasem według danych organizacji „Auto Euro Siła”, liczba takich aut sięga 2,7 mln. Szacuje się, że Ukraińcy w ubiegłym roku, jedynie z krajów bałtyckich, sprowadzili prawie 65 tys. aut, w tym ponad 20 tys. z Litwy.

    Tymczasem Darius Jurgutis, przedstawiciel państwowej spółki Regitra, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” podkreślił, że teraz szczególnie muszą uważać zarówno mieszkańcy, jak i firmy, które zajmują się rejestracją samochodów, udostępniając je następnie Ukraińcom jako współwłaścicielom.

    – Jeżeli auto zostanie wykorzystane do popełnienia przestępstwa czy jakiegoś wykroczenia, a ukraińskiego kierowcy nie uda się znaleźć, kłopoty będzie miał litewski właściciel samochodu. To ogromne ryzyko, z którym należy się liczyć, zwłaszcza po zaostrzeniu grzywien na Ukrainie. Dodatkowym problemem staje się też podwyżka ubezpieczeń samochodowych, na co w dość dużym stopniu wpływają uszkodzone za granicą samochody. To obciążenie dla wszystkich, którzy muszą płacić większe składki ubezpieczeniowe – zaznaczył Jurgutis.

    Fot. Marian Paluszkiewicz

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Krótka historia praktycznego orzechołoma

    Gdy słyszy się kombinację słów „dziadek do orzechów”, natychmiast nasuwają się skojarzenia ze wzruszającą baśnią E.T.A. Hoffmanna, z niezrównaną muzyką baletową Piotra Czajkowskiego i z Bożym Narodzeniem. Drewniany dziadek jest jednak znacznie starszy niż bajka o nim. Drewniany zgniatacz orzechów,...

    Wilno dostarczy rozrywki także tej zimy

    Bożonarodzeniowe imprezy, lodowisko, festiwale teatralne i filmowe, międzynarodowe targi książki – to tylko kilka powodów, by nawet zimą nie nudzić się w Wilnie. Wilno ubiera się właśnie w swoją najpiękniejszą szatę, by na ponad miesiąc zanurzyć swoich mieszkańców i gości...

    Umowa podpisana, ale strajk nauczycieli nadal realny

    2 grudnia, po strajku ostrzegawczym pedagogów, podpisana została zrewidowana umowa zespołowa pracowników oświaty i nauki. Dokument podpisał premier Saulius Skvernelis, minister oświaty, nauki i sportu Algirdas Monkevičius oraz liderzy czterech związków zawodowych ze sfery oświaty. Część oświatowców krytykuje jednak...

    Prosty krok, by śmieci zyskały nowe życie

    Konieczność segregacji odpadów nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dziś. Śmieci każdy, lecz nie każdy odpowiedzialnie zarządza produkowanymi przez siebie odpadami. Warto więc sobie uświadomić, jak to robić właściwie. Nigdy wcześniej produkowanie i nabywanie rzeczy nie było tak łatwe...