Więcej

    Polskie nazwiska — rozdwojenie jaźni rządzących konserwatystów

    Czytaj również...

    Rządzący konserwatyści nie są zgodni w sprawie pisowni nazwisk polskich i proponują Sejmowi dwie sprzeczne ze sobą nowelizacje ustawy o pisowni nazwisk Fot. Marian Paluszkiewicz

    Ledwo dotarł do Sejmu rządowy projekt pisowni nazwisk przewidujący możliwość pisania w dokumentach polskich nazwisk w języku oryginalnym, a już jest projekt alternatywny, który zakłada możliwość zapisu nazwiska wyłącznie w transkrypcji litewskiej.

    Za obydwoma projektami stoją dominujący w koalicji rządzącej konserwatyści. Projekt rządowy popiera premier, a zarazem i lider partii Andrius Kubilius, zaś za alternatywnym projektem opowiadają się posłowie Gintaras Songaila oraz Rytas Kupčinskas. Ich projekt popiera również Rada Polityczna partii konserwatystów z jej prezesem, eurodeputowanym Vytautasem Landsbergisem, na czele.

    — Projekt rządowy jest osobistą inicjatywą premiera Andriusa Kubiliusa i nie ma aprobaty Związku Ojczyzny/Litewskich Chrześcijańskich Demokratów. Jego projekt nawet nie był rozpatrywany na forum partyjnym. Tymczasem proponowana alternatywa była omówiona na sobotnim posiedzeniu Rady Politycznej kierowanej przez prof. Vytautasa Landsbergisa. Rada jednogłośnie poparła nasz projekt ustawy o pisowni nazwisk — poinformował na wczorajszej konferencji prasowej w Sejmie poseł Gintaras Songaila.

    Jego kolega, poseł Rytas Kupčinskas, który jest również prezesem legendarnego litewskiego ruchu niepodległościowego „Sąjūdis”, dodał, że projekt alternatywnej ustawy ma całkowite poparcie Rady „Sąjūdisu”. Ruch wystąpił też z apelem do Sejmu, rządu oraz prezydent Dali Grybauskaitė, żeby projekt rządowej ustawy był odrzucony. Zdaniem posłów, jeśli projekt rządowy zostanie wniesiony pod obrady Sejmu, to nie znajdzie on poparcia posłów, w tym również większości konserwatystów.

    — Rządowy projekt jest bowiem zdradą interesów narodowych — oświadczył poseł Rytas Kupčinskas.

    Z kolei uczestniczący w konferencji prasowej sygnatariusz Aktu Niepodległości oraz prezes honorowy Partii Centrum Romualdas Ozolas jest przekonany, że proponując swoją ustawę o pisowni nazwisk rząd poddał się presji „piątej kolumny”. Do niej sygnatariusz Aktu Niepodległości zaliczył przede wszystkim mniejszość polską, również rosyjską, oraz litewskie emigrantki.

    — Rząd poddał się presji grupy osób, które otwarcie można określić jako piątą kolumnę. Te grupy działają potajemnie za naszymi plecami, a stanowią ją głównie mniejszość polska, po części rosyjska, oraz emigrantki, które po wyjściu za mąż za obcokrajowców przyjęły obce nazwiska i wciskają je jako litewskie — oburzał się lider Partii Centrum. Jego szowinistyczne poglądy całkowicie poparł prezes stowarzyszenia „Vilnijia” Kazimieras Garšva, którego konserwatyści zaprosili do udziału w konferencji w roli wybitnego językoznawcy. Zdaniem tego specjalisty, sprawa pisowni nazwisk problematyczna jest nie z powodu pisowni polskich nazwisk, które litewscy Polacy, zdaniem Garšvy „i tak piszą jak chcą”, tylko z powodu zagrożenia dla litewskości, a nawet niepodległości i nienaruszalności terytorialnej kraju.

    — Przed 130 laty polskie litery były specjalnie wyrzucone z litewskiego alfabetu, żeby uniknąć kolonizacji. Teraz rząd proponuje nam to, czego nie potrafili dokonać Murawjew oraz polska okupacja. (…) Dziś rząd proponuje nam uprawomocnić jedno z podstawowych żądań tzw. autonomistów w rejonie wileńskim i solecznickim. Ten projekt to zaledwie początek. Następnie zażądają pisowni nazw ulic oraz miejscowości — grzmiał podczas konferencji wybitny litewski językoznawca Kazimieras Garšva. Jego zdaniem, te procesy mogą doprowadzić do dezintegracji terytorialnej Litwy i oderwania od niej rejonów wileńskiego i solecznickiego.

    — Jeśli pozwolimy na pisownię nazw litewskich miejscowości nie po litewsku, to te miejscowości już nie będą litewskimi — powiedział z kolei poseł Gintaras Songaila i zauważył, że w okresie ogólnych tendencji globalizacji i unifikacji Litwa powinna szczególnie bronić swego języka przed obcymi wpływami.

    — Mówi się, że w Polsce Litwini mogą pisać swoje nazwiska w języku ojczystym. Ale to blef. Mimo formalnej możliwości, do oryginalnej pisowni nazwiska powróciło tam zaledwie kilkadziesiąt osób. Wiąże się to bowiem z ogromnymi problemami, głównie natury prawnej — oświadczył poseł Songaila.

    Mimo negatywnego nastawienia, zakrawającego często o szowinizm, konserwatywni posłowie — autorzy alternatywnego projektu ustawy o pisowni nazwisk — dopuszczają jednak w swoim projekcie możliwość zapisywania nielitewskiego nazwiska w litewskich dokumentach w oryginalnej wersji językowej. Projekt ustawy przewiduje, że nazwisko takie będzie można wpisać na dalszych stronach np. paszportu, w rubryce „Inne wpisy”. Takie nazwisko nie będzie miało jednak charakteru prawnego, a wyłącznie informacyjny, zaś osoba prosząca o taki wpis, będzie musiała uiścić dodatkową opłatę „za dodatkową pracę instytucji wystawiającej dokument”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...