Więcej

    Płatne usługi medyczne już niebawem?

    Czytaj również...

    Dopłaty mają zlikwidować korupcję Fot. Marian Paluszkiewicz

    Po tym, jak rząd Andriusa Kubiliusa zmusił do płacenia podatków z tytułu obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego wszystkich obywateli, nawet bezrobotnych i tych, którzy od lat pracują na emigracji, teraz konserwatyści obnoszą się z pomysłem wprowadzenia płatnych usług w publicznym systemie opieki zdrowotnej.

    Specjalna grupa robocza w resorcie zdrowia pracuje właśnie nad potrzebnymi nowelizacjami oraz dopasowuje system zarządzania, żeby już od 2012 roku można byłoby wprowadzić opłaty za konsultacje lekarskie, leczenie i zabiegi operacyjne. Przedstawiciele ministerstwa uważają bowiem, że system opieki zdrowia jest na tyle skorumpowany, że pacjent w każdym bądź razie dopłaca za usługi i leczenie medyczne. Jak podał wczoraj portal DELFI, ministerstwo tłumaczy więc, że wprowadzając dopłaty, zlikwiduje się korupcję w systemie oraz uzupełni się braki Funduszu Obowiązkowego Ubezpieczenia Zdrowotnego, z którego środki idą na refundację leków i usług medycznych.

    — To jest absolutnie nieprawdziwa informacja — stanowczo zaprzecza w rozmowie z „Kurierem” Giedrė Maksimaitytė, kierowniczka biura prasowego Ministerstwa Zdrowia. — Ministerstwo nie ma planów wprowadzenia dopłat za usługi i leki. Tym bardziej, nie wiąże się to z planami uruchomienia w przyszłym roku systemu DRG — tłumaczy nam Maksimaitytė. Kierowniczka nie mogła jednak potwierdzić albo zaprzeczyć słowom kolegi — kierownika wydziału zwalczania korupcji w ministerstwie zdrowia, Vytautasa Šveikauskasa, na którego powołuje się portal i którego słowa cytuje w kontekście planów wprowadzenia dopłat.

    — Kierownik Šveikauskas jest obecnie na urlopie i na razie nie możemy z nim skontaktować się, żeby potwierdzić prawdziwość jego wypowiedzi — poinformowała nas rzeczniczka resortu zdrowia.

    Tymczasem w Państwowej Kasie Chorych, jeśli zgadzają się z tym, że przygotowywany system DRG faktycznie nie ma nic wspólnego z planami dopłat, to zaprzeczają, że ministerstwo jakoby nie wiedziało nic o planowanych podwyżkach.

    — Faktycznie pracujemy nad wdrażaniem systemu DRG (diagnosis-related groups), który pomoże nam bardziej precyzyjnie ustalać koszty własne świadczonych usług medycznych. Jednak system ten nie ma nic wspólnego z rzekomymi dopłatami pobieranymi od pacjenta. Są to decyzje ze sfery politycznej i to politycy będą decydowali o wprowadzeniu systemu dopłat za usługi medyczne — wyjaśnia nam Česlovas Grencevičius, kierownik biura prasowego Państwowej Kasy Chorych.
    Jak nam udało się dowiedzieć, mimo oświadczeń rzeczniczki biura prasowego resortu zdrowia, resort aczkolwiek nie ma konkretnych planów dopłat, jednak ta idea krąży w korytarzach ministerstwa jeszcze od czasu ministra Algisa Čaplikasa, który otwarcie mówił o potrzebie pobierania od pacjentów częściowych opłat za usługi medyczne. W ministerstwie została też powołana grupa robocza, która miała opracować system wprowadzenia takich dopłat. Nie wykluczono, że wdrożenie tego systemu wiązano z uruchomieniem właśnie systemu DRG, który bardziej precyzyjnie niż obecnie może obliczyć koszta własne konkretnej usługi lekarskiej, czy też konsultacji. Na podstawie tych obliczeń oraz przy wiedzy, ile środków przeznacza się na poszczególne świadczenie z Funduszu Obowiązkowego Ubezpieczenia Zdrowotnego, będzie można ustalić, jaką kwotę pacjent musi dopłacić, żeby pokryć w całości koszty usługi. Tymczasem nie wiadomo jeszcze, kto ma ustalać tę różnicę. Państwowa Kasa Chorych, która zarządza Funduszem opiera się, bo jak mówi nam Grencevičius, Kasa Chorych niczego nie ustala, tylko rozlicza to, co ustalają inni, właśnie rząd oraz Sejm.

    — My nie wiemy dokładnie, jaka usługa ile kosztuje. Nawet po wdrożeniu systemu DRG nie będziemy też mogli tego obliczyć dokładnie, bo obliczenia te będą opierały się na subiektywnych czynnikach. Przecież lekarze i ordynatorzy raczej zawsze będą przekonywali nas, że ta lub inna usługa kosztuje znacznie więcej niż my ustaliliśmy — wyjaśnia rzecznik Kasy Chorych. I dodaje, że jego instytucja wie na pewno to, ile ma pieniędzy na rekompensaty leków i usług.

    — Niestety, w tym roku będziemy mieli do wydania jeszcze mniej pieniędzy — zaznacza Grencevičius.

    W 2009 roku Kasa Chorych otrzymała z Funduszu 4,388 mld litów, z czego wydała 4,241 mld. Tymczasem w tym roku rząd planuje, że z tytułu składek zdrowotnych do Funduszu wpłynie nieco ponad 4 mld litów.

    Jak zaznaczają w Ministerstwie Zdrowia, są dwa sposoby na zupełnie braków w Funduszu — albo zwiększyć składkę ubezpieczeniową, albo pobierać dopłaty od pacjentów. W każdym przypadku system medyczny stawałby się w kraju w 100 procentach odpłatny, jeśli nie przez Fundusz i Kasy Chorych, to z tytułu dopłacania za konsultacje i usługi medyczne.

    Jak zauważa Grencevičius, nie byłoby to novum, gdyż w wielu krajach europejskich obok Funduszy Ubezpieczenia Zdrowotnego system opieki zdrowia finansuje się dodatkowo pobierając częściowo opłaty od pacjentów.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...