Więcej

    Koniec wileńskiej koalicji

    Czytaj również...

    Wiktor Uspaskich i Artūras Zuokas w kwietniu zgodnie zadecydowali o powołaniu koalicji „4+”, dziś jednak ich zdania są diametralnie rozbieżne w sprawie dalszej współpracy Fot. Marian Paluszkiewicz

    W kwietniu z trudem sklecona przez lidera ruchu społecznego „TAIP”, Artūrasa Zuokasa, koalicja w stołecznej Radzie samorządu nie przetrwała i dwóch miesięcy.

    Formalnie koalicja „4+” jest jeszcze żywotna, ale prawdopodobnie jeszcze w tym tygodniu nastąpi jej koniec. Partnerzy koalicyjni z Partii Pracy (PP) zwrócili się w poniedziałek do Prezydium partii, żeby partia rozważyła możliwość dalszego pozostawania w układzie koalicyjnym z merem Zuokasem.

    Jak udało się nam dowiedzieć, decyzja w tej sprawie na Prezydium PP zapadnie jeszcze w tym tygodniu i prawdopodobnie będzie to decyzja niszcząca obecny układ koalicyjny.

    — Uważam, że najprędzej wycofamy się z koalicji i będziemy pracowali w opozycji — powiedział w rozmowie z „Kurierem” europoseł, Wiktor Uspaskich, lider Partii Pracy. Zastrzegł jednak, że ostatecznie decyzję podejmie Prezydium po wysłuchaniu argumentów stołecznych radnych.

    Pozycja Partii Pracy dla wileńskiej koalicji jest kluczową, bo właśnie partia Uspaskicha, która w tegorocznych wyborach zdobyła 8 miejsc w 51-osobowej Radzie Wilna, stała się tym przysłowiowym języczkiem u wagi, który decydował na czyją stronę przechyli się szala zwycięstwa. Po długich negocjacjach i politycznych zagrywkach w kwietniu Partia Pracy postanowiła w końcu dołączyć do formowanej przez Artūrasa Zuokasa koalicji „4+”, w której oprócz ruchu „TAIP” (12 miejsc) znalazły się też Partia Socjaldemokratów (5 miejsc) oraz dwóch radnych Aliansu Rosjan, którzy w ostatniej chwili zdradzili swego przedwyborczego partnera — Akcję Wyborczą Polaków na Litwie i dołączyli do „czwórki z plusem”, zapewniając tym samym jej minimalną przewagę w Radzie miejskiej. Po drugiej stronie pozostali właśnie radni AWPL (9 miejsc) oraz Związku Ojczyzny/Litewscy Chrześcijańscy Demokraci (10 miejsc), a także partii „Porządek i Sprawiedliwość” (5 miejsc).

    Wygląda na to, że decyzja PP o wycofaniu się z koalicji była zaskoczeniem dla mera Wilna,  Artūrasa Zuokasa, który jeszcze we wtorek twierdził, że nic nie wie o decyzji radnych Partii Pracy, tym bardziej że koalicjanci jeszcze w poniedziałek w Radzie zgodnie przegłosowali skandaliczną decyzję o przesunięciu udziałów w stołecznej gospodarce cieplnej w ramach grupy „Dalkia”. I chociaż ta decyzja budziła najwięcej emocji i kontrowersji zarówno wśród opozycji, jak też partnerów koalicyjnych, to jednak Zuokasowi udało się ją przeforsować nie bez pomocy radnych Partii Pracy.

    Skąd więc taka zmiana nastrojów.

    Nieoficjalnie ustaliliśmy, że niezadowolenie radnych Partii Pracy wywołane jest ograniczeniem ich kompetencji i działań w samej Radzie, mimo że PP w rozdaniu koalicyjnym uzyskała najwięcej stanowisk politycznych, w tym wicemera, dwóch wicedyrektorów administracji oraz trzy z ośmiu kierowniczych stanowisk w komitetach. Okazało się jednak, że ilość stanowisk wcale nie przełożyło się na jakość, bo jak burczą w Partii Pracy, otrzymane teki okazały się puste w zakresie sprawowanych kompetencji i zadań nadzoru.

    Wicemer z ramienia Partii Pracy, Jonas Pinskus, nijak nie komentuje wycofania się partii z koalicji, co może świadczyć, że decyzję tę podjął sam Wiktor Uspaskich Fot. Marian Paluszkiewicz

    — Otrzymane stanowiska są polityczne. Nie możemy natomiast kontrolować w pełni gospodarczych spraw, bo samorząd stołeczny to przede wszystkim gospodarka. Skoro więc nie możemy wpływać na sprawy gospodarcze, nie możemy też realizować założeń programowych wynikających z potrzeb mieszkańców Wilna — wyjaśnia nam Uspaskich. I dodaje, że radni jego partii w opozycji będą mieli możliwość większej kontroli nad działalnością gospodarczą koalicji.

    Europoseł zapewnił nas, że jego partia na razie nie rozważa też możliwości formowania nowej koalicji w stołecznej Radzie.

    — Żadnych negocjacji w tej sprawie nie prowadzimy. Musimy najpierw podjąć ostateczną decyzję w sprawie dalszego udziału w obecnej koalicji — powiedział „Kurierowi” Wiktor Uspaskich.

    Tymczasem obecna koalicja, jak nie raz wcześniej mówił mer Wilna, jest stale otwarta na ugrupowania pozostające w opozycji, co też sugerował w nazwie koalicji znak „+”. Okazało się jednak, że po niespełna dwóch miesiącach od powołania koalicji znak plus może okazać się też krzyżem na jej grobie.

    Perspektywa wycofania się Partii Pracy z koalicji rządzącej otwiera partiom opozycyjnym, w tym Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, możliwość negocjowania w sprawie nowej koalicji rządzącej. Przedstawiciele opozycyjnych ugrupowań zapewniają jednak, że na razie negocjacje te nie są prowadzone, gdyż opozycja czeka na decyzję Partii Pracy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...