Więcej

    Milionowe procenty dobroci trzech złotych na Hospicjum

    Czytaj również...

    Siostra Michaela Rak segreguje leki i sprzęt medyczny Fot. Marian Paluszkiewicz

    Już w połowie czerwca  Wileńskie Hospicjum im. Bł.  ks. Michała Sopoćki otworzy podwoje swego budynku dla chorych na raka. Będzie tu na początek 16 łóżek dla chorych.

    Hospicjum działa już prawie trzy lata, ale dotąd było to tak zwane hospicjum domowe. Specjaliści i opiekunowie bywali przy chorych w ich własnych domach. Ale już wkrótce pacjenci będą mieli swój „szpital”, a w nim wspaniałe warunki i opiekę. Wprawdzie nie można tego nazwać szpitalem, chyba że tylko w przenośni.

    Gdy odwiedziliśmy nowe lokum, to wprost zdębieliśmy, jak wiele zrobiła jego dyrektorka, skromna siostra Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego Michaela Rak. Wielkie dzieło Boga i ludzi dobiega końca? Siostra z miejsca mnie poprawiła.
    — To przede wszystkim jest tylko dziełem Boga i tylko poniekąd ludzi — powiedziała.

    Resztki starych fundamentów będzie można oglądnąć pod specjalną gablotą Fot. Marian Paluszkiewicz

    Szczerze mówiąc, jeśli się oglądnąć na początki, to rzeczywiście tu trzeba się dopatrywać cudu Bożego. Wystarczy przypomnieć, że siostra Michaela przyjechała z Polski do Wilna, nie znając języka i mając na ten cel tylko 3 złote. Pamiętam, jak wtedy mi powiedziała:

    — Pieniążek położyłam na ołtarzu przed tabernakulum, sama uklękłam i powiedziałam Bogu, że cała reszta, to już Jego sprawa — wspomina siostra.

    Nieprzespane noce, godziny spędzone na modlitwie z prośbą o cud i stałe powtarzanie: „Jezu, ufam Tobie”. I nie była to tylko utarta formułka. To było głębokie zaufanie i wiara w Miłosierdzie Boże. Bóg bardzo szybko zaczął zsyłać dobrych, chętnych pracować ludzi, a ich gromadka się coraz to rozrastała. Zaczęli się znajdować także darczyńcy.

    Nie łudźmy się jednak, były też chwile załamania, gdy w pewnym momencie się okazało, że długi hospicjum sięgnęły już 500 tys. litów. Ale i tu z pomocą Bożą siostry jakoś wyszły obronną ręką. W ciągu tych prawie 3 lat ponad 70 osobom pomogły spokojnie z Bogiem odejść do Domu Pana. Czy były jakieś szczególnie bolesne przypadki?

    — Każdy przypadek jest szczególny i każdy jest bolesny, ponieważ każde ludzkie życie jest wyjątkowe. Najważniejsze, że coraz częściej w tym trudnym momencie dzięki opiece wolontariuszy ludzie odchodzą do Pana ze spokojem i uśmiechem na twarzy — mówi siostra Michaela.

    Rozpoczęto już montaż łóżek Fot. Marian Paluszkiewicz

    No, ale przejdźmy teraz do konkretów, czyli w jakim stanie jest dziś hospicjum. Wystarczy powiedzieć, że budynek już pochłonął 3 i pół miliona litów. Obecnie trwają prace wykończeniowe, a właściwie kosmetyczne: montaż niektórych mebli, łóżek, na tarasie już kwitną kwiatki, ale tu i ówdzie pracują jeszcze budowlani, coś tam lepią, coś tam klepią. Zostało niby bardzo mało, ale jeszcze jakieś 50 tysięcy będzie potrzeba.

    Wileńskie Hospicjum jest już znane w całej Europie i nawet w Ameryce. Finansowo wspiera je Fundacja Miłosierdzia z Irlandii. Kościół Katolicki z Niemiec, Polonia Amerykańska, kardynał Audrys Juozas Bačkis, wiele firm i osób prywatnych. Na jednym korytarzu pod szkłem widnieje duża lista (chyba ze 300) darczyńców. Ale jest też wielu takich, co pragną pozostać anonimowi.

    — Jedna pani z Polski co miesiąc przysyła ze swojej renty po 25 złotych, ale nie pozwala ujawnić swego ani nazwiska, ani nawet imienia i takich jest wielu — mówi siostra.

    Ładny to gest, bo Kościół nas poucza, że dobry uczynek tylko wtedy ma prawdziwą wartość, jeśli się z nim nie obnosimy i nie przechwalamy.

    Jeden z kościołów na Białorusi każdego 15. dnia miesiąca robi pośród wiernych zbiórkę na tacę na Wileńskie Hospicjum. I nie jest to proste, bo ludziom tam się też nie przelewa, ale przecież najbardziej się liczy właśnie „wdowi grosz”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    — Tak często mówimy o ludzkiej znieczulicy, a tymczasem jest tyle pięknych, dobrych serc — twierdzą siostry Zgromadzenia Jezusa Miłosiernego.

    Prace wykończeniowe są zwykle najtrudniejsze, bo wymagają szczególnej dokładności, a i pieniędzy też. Codziennie pracuje tu mniej więcej od 8 do 15 osób. Ktoś sprząta teren, Michał Brzostowski, który ukończył w Krakowie stosunki międzynarodowe, przyjechał tu na kilka miesięcy i pracuje nad zaproszeniami na otwarcie hospicjum. Kastytis Mongaudis pomaga jako wolontariusz przy wszystkich ciężkich męskich pracach. Tu każdy i w każdej chwili robi to, co jest najpilniejsze.

    Andrzej Pawlukojć i Vigintas Vinickas przy pracach wykończeniowych tarasu Fot. Marian Paluszkiewicz

    Andrzej Pawlukojć i Vigintas Vinickas pracują właśnie przy tarasie, a robią jak dla siebie, bo bardzo solidnie.

    — To nie jest budowa zwykłego domu, to w pewnym sensie jakby świątynia, świątynia cierpień, bólu i dlatego pracuje się tu trochę inaczej niż na zwykłej budowie. Tu poniekąd się modli — mówią niemal jednym głosem Andrzej i Vigintas.

    Główną firmą wykonawczą jest firma „Eko-Gipsas” Oni też dobierają sobie drobnych podwykonawców. Zmontowana już jest kuchnia i cały sprzęt, dobiega końca montaż gabinetu lekarskiego, pokoju pielęgniarek. W salach montują się łóżka, jest łazienka, ubikacja, będą telewizory. Podłączone jest już ogrzewanie, woda, kanalizacja. Sale dla chorych jasne, przestrzenne, przeznaczone głównie na dwie osoby. Wszystko tu wykończone na ostatni guzik. Pozostaje tylko sprzątnąć. Na dużym korytarzu jest obraz Miłosierdzia Bożego pędzla Stanisława Kaplewskiego i kilka obrazów uczynków Miłosierdzia: głodnych nakarmić, gołych przyodziać, strapionym udzielić dobrej rady, przytulić, ale to jeszcze nie koniec. Pan Stanisław obiecał siostrom w darze jeszcze inne obrazy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo
    Tematyczna galeria obrazów Stanisława Kaplewskiego Fot. Marian Paluszkiewicz

    A jak się mają sprawy z personelem medycznym, wolontariuszami itp. Tu też całkiem dobrze, bo chętnych do pracy nie brakuje, chociaż ekipa jeszcze nie sformowana. Siostra Michaela mówi, że ma z kogo wybierać i dlatego jeszcze się zastanawia, by wybrać tych najlepszych zawodowo, ale i najbardziej miłosiernych, czułych na ludzki ból.

    Mówi się często, że Wilno jest kolebką Miłosierdzia Bożego i trudno się z tym nie zgodzić. Bo mówmy sobie szczerze, przyjechać z Polski w celu założenia Hospicjum i mając tylko 3 złote, to było równe szaleństwu. Słusznie siostry mówią, że jest to całkowicie dzieło Boże, a właściwie wielki cud XXI wieku, a ludzie tylko trochę tu pomogli. Ale chyba nigdy to dzieło by się nie udało, gdyby nie ogromne zaufanie sióstr, gorące modlitwy do Miłosierdzia Bożego.
    Jan Dobraczyński w swojej książce „Sprawy ludzi mocnych” cytuje św. Faustynę, która pisała w swoim Dzienniczku:

    „Bóg jest Miłością, a Miłosierdzie jest Jego czynem”. Sam autor powyższej książki dodaje:

    „Człowiek zawsze dozna Bożego Miłosierdzia (nawet jeśli to będzie największy grzesznik), jeśli tylko zdobędzie się na akt ufności”.

    I chyba największym tego dowodem jest właśnie Wileńskie Hospicjum. Szczęść Boże wszystkim, którzy w taki lub inny sposób będą posługiwać tak ciężko chorym!

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Echa Bożego Miłosierdzia w ludzkim wymiarze

    W minioną sobotę w Wileńskim Seminarium Duchownym w Kalwarii odbyła się międzynarodowa konferencja o Miłosierdziu Bożym. Prelegentami byli głównie księża i siostry zakonne z Litwy oraz Polski, których wykłady opierały się na wywodach Ojców Kościoła, jak też na własnych obserwacjach. Wiadomo,...

    W Wilnie międzynarodowa konferencja Apostolstwa Bożego Miłosierdzia

    Wciąż jeszcze trwa Rok Miłosierdzia Bożego. Z tej okazji odbywa się wiele świąt, uroczystości i konferencji. W dniach 17-18 września Wilno znowu rozkwitnie Miłosierdziem. W najbliższą sobotę, 17 września, odbędzie się w Wileńskim Seminarium Duchownym o godz. 10.00 międzynarodowa Konferencja...

    Modlitwa nad nieznanymi grobami zesłańców w rosyjskiej tajdze

    W minionym miesiącu litewsko-polska grupa zapaleńców wyjechała aż pod sam Ural w obwodzie permskim do wsi Galiaszyno, gdzie jeden z byłych zesłańców postanowił upamiętnić duże miejsce pochówku Polaków i Litwinów. Miejsc takich w Rosji jest dużo i wszystkich nie da...

    Ks. Damian Pukacki: Opus Dei drogą do świętości poprzez pracę

      Rozmowa z ks. Damianem Pukackim, duszpasterzem wspólnoty Opus Dei w Krakowie „Świętość składa się z heroizmów. Dlatego w pracy wymaga się od nas heroizmu, dobrego »wykończenia« zadań, które do nas należą, dzień po dniu” (św. Josemaría)   Czym jest Opus Dei, jak...