Więcej

    Wydatki miasta i życie gospodarcze Wilna (1)

    Czytaj również...

    Osobno opłacano gońców wysyłanych w sprawach miejskich. Były też wydatki na pocztarzy, przybywających do Wilna z różnych stron kraju Fot. Marian Paluszkiewicz
    Osobno opłacano gońców wysyłanych w sprawach miejskich. Były też wydatki na pocztarzy, przybywających do Wilna z różnych stron kraju
    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Magistrat wileński w końcu XVI i do połowy XVII wieku miał wiele wydatków. Do nich zaliczano dary wręczane przez obywateli królowi i królowej z okazji koronacji, a także przy wjazdach pary monarszej do Wilna. Opłacano wystawianie bramy na przyjazd króla i jego powitanie.

    Innymi wydatkami były „honoraria” lub inaczej „włóczebne” dawane dostojnikom świeckim i kościelnym: wojewodzie wileńskiemu, pisarzowi Wielkiego Księstwa Litewskiego, marszałkowi trybunalskiemu, biskupowi katolickiemu i metropolicie unickiemu — z okazji obejmowania przez nich godności. Honoraria wręczane były bądź w monecie, bądź w naturze, mianowicie w korzeniach: szafranie, imbirze, pieprzu, goździkach, a także rodzynkach i cukrze, z przewagą jednak honorariów pieniężnych. Prócz osób, zajmujących wybitne stanowiska w państwie, otrzymywały włóczebne również jednostki mniej lub całkiem nie wpływowe, a nawet najskromniejszej kondycji i występujące jedynie na terenie Wilna, a więc wójt, rewizorzy gospód w celu skłonienia ich do sprawiedliwości, a może nawet korzystnej dla członków magistratu kwalifikacji kwater — „aby łaskawie się stawili miastu”; archimandryta klasztoru bazylianów unickich i bractwo Panny Maryi przy cerkwi św. Trójcy, ojcowie bernardyni, wreszcie słudzy miejscy i muzykanci przygrywający na ratuszu w dni ważniejszych świąt katolickich i unickich. Między obdarowanymi były również kobiety, mianowicie żony członków urzędującej rady — otrzymywały one co roku po kilka kop „na pierścienie”.

    Prócz włóczebnego udzielał magistrat kolendę wójtowi, archimandrycie prawosławnemu, potem unickiemu, sługom i pachołkom miejskim: wójtowi i archimandrycie — w korzeniach; pozostałym — w monecie. Włóczebne i kolenda dosięgały średnio 220 kop rocznie.

    Wójt nie pobierał żadnego wynagrodzenia od magistratu — ani w pieniądzach, ani w postaci wydzielonego sobie folwarku, czerpał natomiast „niepewny” dochód z jakiejś nigdzie nie oznaczonej juryzdyki, a głównie z sądów, które mu przynosiły około 1 000 florenów, to znaczy złotych polskich rocznie. Suma to była wysoka. Wobec niemałych dochodów wójta nic dziwnego, że o to stanowisko ubiegali się nie tylko mieszczanie, lecz także szlachcice.

    Urzędnicy rady — dwóch burmistrzów i czterech rajców — otrzymywali w XVI i na początku XVII w. 800 kop rocznie. Trębaczowi płacono 60 kop rocznie, 11 sługom przysięgłym po 12 kop, prócz tego na barwę (mundury) po 14 kop; poza tym pobierali oni za swe funkcje pewne opłaty od stron w procesach sądowych. Oddzielnie opłacano gońców wysyłanych w sprawach miejskich. Były tez wydatki na pocztarzy, przybywających do Wilna z różnych stron kraju.

    Dość dużą sumę stanowiły wydatki na podróże burmistrzów i rajców do króla i dostojników państwowych w sprawach miejskich. Władze miasta Wilna wyjeżdżały w interesach handlu do innych miast kraju i za granicę, więc pewne kwoty wypłacano na te podróże.

    Były też wydatki kancelaryjne, które jednak nie były duże: sprowadzały się do kilku kop na papier cienki do pisania oraz na papier gruby do zawijania pieniędzy.

    Wydawano też pewne kwoty na bezpieczeństwo miasta. 12 hajdukom płacono po 12 rocznie i po 20 kop na barwę (mundury), dziesiętnikom — 16 kop i 24 kopy na barwę. Wartownicy nadzwyczajni, powoływani w czasach niespokojnych, pełnili straż bezpłatnie. Piechotę, ustanawianą na czas morowej zarazy, opłacano przez magistrat z dochodów zwykłych. Uzbrojenia dla wartowników oraz dla piechoty dostarczał magistrat ze swych cekhauzów. Oprócz dwóch cekhauzów posiadało miasto skład prochów w wynajmowanym lokalu przy ulicy Końskiej. Na konserwację obwarowań wydawał magistrat 300 kop rocznie.

    Były wydatki na sądownictwo, które pokrywało wydatki w znacznym stopniu z dochodów własnych. Ławnicy nie otrzymywali żadnego wynagrodzenia z kasy miejskiej, poprzestając na opłatach od spraw sądowych, podobnie prokuratorzy, podwojscy i cyrulik przysięgli — wynagrodzenie otrzymywali od spraw sądowych. Stałe wynagrodzenie od miasta pobierał tylko „klikun” — 16 kop rocznie. Poważnie ciążył na budżecie miasta kat, którego wynagrodzenie, przewyższające, wynosiło wraz z barwą (ubraniem) 120 kop rocznie. Cechmistrz, czyli stróż więzienny, otrzymywał 16 kop.

    Miasto wydawało też pieniądze na utrzymywanie bruków, regulację Wilii i utrzymanie mostów. Ponadto dbano o porządek w mieście: magistrat przestrzegał czyszczenia ulic i rynku, powodowany przede wszystkim obawą przed „zarazą”, która często nawiedzała miasto. Ulice sprzątali najmici w dłuższych odstępach czasu — przed wielkimi uroczystościami: procesja katolicka na Boże Ciało i unicka na Zesłanie Ducha Świętego, przed przyjazdem królewskim, przed trybunałami oraz po jarmarkach dorocznych. Śmiecie wywożono bezpośrednio za miasto, były do tego przystosowane specjalne wozy — „do wożenia gnoju”.

    Opłata za wodociągi i zegar na ratuszu. W niewielkiej odległości od murów posiadało Wilno źródła wodne: na południu — przyznane magistratowi przez Zygmunta I w r. 1535. Ważniejsze znaczenie miały źródła zachodnie, zwłaszcza za Ostrą Bramą — woda z nich spływała do rur musu za bramą położonego, a stąd rurami do miasta. Nad całością urządzeń wodociągowych czuwał rurmistrz, pobierający 100 kop wynagrodzenia rocznego i na sukno kop 12; czterej jego pomocnicy otrzymywali 48 kop rocznie, oraz na żyto 24 kopy. Drzewo na rury i wyrób ich kosztował 150 kop rocznie.

    Konserwacja zegara na wieży ratuszowej należała do zegarmistrza, który za pracę swą (naprawianie, naoliwianie i regulowanie zegara) pobierał wynagrodzenie w ratach kwartalnych, wynoszących w 1666 r, po 15 złotych.

    Miasto wydawało też pieniądze na utrzymywanie bruków, regulację Wilii i utrzymanie mostów. Ponadto dbano o porządek w mieście: magistrat przestrzegał czyszczenia ulic i rynku Fot. Marian Paluszkiewicz
    Miasto wydawało też pieniądze na utrzymywanie bruków, regulację Wilii i utrzymanie mostów. Ponadto dbano o porządek w mieście: magistrat przestrzegał czyszczenia ulic i rynku
    Fot. Marian Paluszkiewicz

    Zarząd skarbowy sprowadzał się do administracji nieruchomości (należących do gminy), przedsiębiorstw i monopoli, z wyłączeniem majątków ziemskich, oddawanych w arendę. Żelazo dla kowala miejskiego wynosiło 110 kop rocznie, zaś utrzymanie kowala kosztowało 24 kopy, utrzymanie stelmacha (kołodzieja) miejskiego — 34 kopy.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    W wieku XVII magistrat wileński posiadał 10 koni na swoje potrzeby: do rozjazdów członków magistratu, do zwożenia materiałów budowlanych i drewna opałowego, do wywożenia śmieci itp. Innych celów z administracją związanych. Utrzymanie tych koni kosztowało 210 kop rocznie. Do koni trzymał magistrat czterech woźniców, pobierających 32 kopy, a koszt barwy (mundurów) dla nich wynosił 48 kop.

    Życie gospodarcze miasta

    Głównym czynnikiem rozwoju gospodarczego Wilna od początków jego istnienia był handel, to też przed innymi warstwami ludności pierwsi uzyskali w Wilnie przywileje kupcy, zwolnieni od płacenia ceł przez Olgierda i Jagiełłę. Przywilej handlu bezmytnego potwierdzony przez Kazimierza Jagiellończyka w 1502 został rozszerzony również na Koronę, obowiązywały wilnian na równi z wszystkimi kupcami — koronnymi, litewskimi i obcymi.

    Drugim ważnym był przywilej z 1441 r. na wolny handel wszelką miarą i wagą na obszarze Wielkiego Księstwa. Pod tym względem interesy kupców wileńskich stały, oczywiście, w sprzeczności z interesami innych miast, protestujących przeciw naruszaniu ich przywilejów. Natomiast w Wilnie mogli handlować bez ograniczeń tylko kupcy miejscowi, posiadający obywatelstwo miasta Wilna. Kupcy obcy („goście” — hospites), do Wilna przybywający, musieli sprzedawać swój towar kupcom wileńskim; między sobą handel był im surowo wzbroniony: pod utratą towarów i kar pieniężnych, z wyjątkiem jarmarków dorocznych — na Trzy Króle w styczniu i na Wniebowzięcie NMP w sierpniu.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Nietypowy pomnik dla wyjątkowej osoby: Schody Czesława Miłosza w Wilnie

    Na lewym brzegu rzeczki Wilenki w pobliżu cerkwi Przeczystej Bogarodzicy (Prieczistienskaja) w XVI-XVII w. stały domy i warsztaty safianników, czyli garbarzy wyrabiających safian, cienką i miękką, wyprawioną garbnikami roślinnymi i barwioną skórę koźlą lub baranią, używaną do oprawiania książek,...

    Władysław Syrokomla w Wilnie i na Borejkowszczyźnie (cz. 3)

    Zapraszamy do pierwszej i drugiej części. „Różne plotki krążyły po mieście — pisał A. H. Kirkor — biegły za Kirkorową, domy zamykały się przed nią i przed Syrokomlą”. Po rozstaniu się z mężem Helena Majewska-Kirkorowa postanowiła wrócić na scenę, ale...

    Władysław Syrokomla w Wilnie i na Borejkowszczyźnie (cz. 2)

    Czytaj więcej: Wileńskie wizyty Władysława Syrokomli (cz. 1) Przyczyna śmierci dzieci i dokładniejsze daty tego tragicznego ciosu nie są znane. Stało się to prawdopodobnie w październiku 1852 r.  w Załuczu, skoro J. I. Kraszewski w liście z 1 listopada 1852...

    Wileńskie wizyty Władysława Syrokomli (cz. 1)

    Naukę rozpoczął w 1833 r. w szkole o.o. dominikanów w Nieświeżu, a zakończył w V klasie szkoły powiatowej w Nowogródku. W latach 1841-1844 pracował jako kancelista w zarządzie dóbr Radziwiłłowskich w Nieświeżu. W tym okresie ujawnił zdolności literackie, debiutował...