Departament ds. Migracji przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych odmówił azylu politycznego młodszemu sierżantowi 22-letniemu Stepanowi Zacharczenko, który w ubiegłym roku zdezerterował z białoruskiego wojska i obawiając się ścigania przez władze, uciekł na Litwę.
Wileński Administracyjny Sąd Okręgowy obecnie rozpatruje pozew złożony przez Stepana Zacharczenkę w sprawie decyzji Departamentu ds. Migracji. Instytucja ta z kolei prosi odrzucić ten pozew. Twierdzi też, że ekstradycja do ojczyzny nie stawia zagrożenia dla Białorusina.
Z kolei obrońcy praw człowieka krytykują Departament ds. Migracji za brak demokracji i działań mających zapewnić bezpieczeństwo obywatela sąsiedniego kraju.
― Litewskie instytucje zachowałyby się zupełnie niehumanistycznie, gdyby wydały Zacharczenkę dla Białorusi ― powiedział w rozmowie z „Kurierem” Stasys Kaušinis, kierownik litewskiego Funduszu Wsparcia Ochrony Obywateli (lit. Piliečių gynybos paramos fondas).
Stasys Kaušinis jest pewien, że Zacharczenka na Białorusi nie mógłby spodziewać się sprawiedliwego sądu.
― Miałem okazję kontaktować z białoruskimi aktywistami, którzy zostali zatrzymani podczas protestów przeciwko reżimowi Łukaszenki. Opowiadali o złych warunkach więziennych i nawet systematycznym znęcaniu się. Robiono wszystko, aby złamać wolę demonstrantów i wydobyć przyznania się do czynów, których nie popełnili ― mówił Kaušinis. ― Jeżeli tak zachowywano się z pokojowymi demonstrantami, to co czekałoby dezertera? Jestem pewien, że przeciwko niemu zostałyby zastosowane jeszcze bardziej surowe sankcje.
Rozmówca podkreślił, że nie wyklucza możliwości nawet kary śmierci dla żołnierza. Przypomniał też przyczynę, z powodu której postanowił on uciec z wojska.
― Chłopak uciekł z wojska, bo nie chciał podpisać dokumentów uprawomocniających użycia przemocy fizycznej przeciwko osobom cywilnym. Nie chciał podporządkować się niehumanistycznym wymaganiom, bo pragnął służyć dla swojej ojczyzny z godnością. Sądzę, że to jest godne szacunku ― powiedział rozmówca.
Podkreślił także, że przyznanie racji dla Departamentu ds. Migracji w sprawie ekstradycji Zacharczenki na Białoruś ujemnie wpłynęłoby na reputację Litwy.
― Po takiej decyzji nasze państwo na politycznej arenie międzynarodowej wyglądałoby bardzo źle. I to już po raz kolejny ― wszyscy przecież pamiętają skandaliczną historię Alesia Bialackiego, która Litwie nie dodała honoru. Teraz znowu robimy to samo! ― oburzał się Stasys Kaušinis. ― Człowiek prosi nas o pomoc, a my umywamy ręce. To wstyd.
Warto zaznaczyć, że żaden z przedstawicieli Departamentu ds. Migracji nie zjawił się na wtorkowym posiedzeniu sądowym, podczas którego była rozpatrywana sprawa Zacharczenki. Co prawda, departament przedstawił oficjalny wniosek, w którym argumentował decyzję nieudzielenia azylu dla białoruskiego żołnierza i zabronienia mu wstąpienia na terytorium Litwy w ciągu 3 lat.
Niektóre argumenty instytucji zostały jednak skrytykowane przez Instytut Monitoringu Praw Człowieka (IMPC).
― Błędnie oceniono opis zatwierdzony przez ministra spraw wewnętrznych, którym właśnie kierowano się, decydując udzielenia azylu dla Zacharczenki. Według Departamentu ds. Migracji, w dokumencie przewidziano, że ściganie karne za dezerterstwo nie może być podstawą udzielenia azylu ― mówiła przedstawicielka IMPC Jūratė Guzevičiūte. ― W rzeczywistości jednak udzielenie azylu jest dopuszczalne dla dezertera, jeżeli on nie zgodził się popełniać przestępstwa międzynarodowe w okresie pokojowym.
„Kurier” przypomina, że młodszy sierżant Stepan Zacharczenko nielegalnie przekroczył granicę Litwy i Białorusi 4 lipca 2011 roku, po czym poprosił o azyl polityczny. W maju roku bieżącego Departament ds. Migracji odmówił tej prośbie. Z kolei obywatel Białorusi zaskarżył decyzję departamentu dla Wileńskiego Administracyjnego Sądu Okręgowego.
Decyzja sądu w tej sprawie ma być ogłoszona w następny piątek, czyli 12 października. Na wyrok sądu Zacharczenko czeka przebywając w Centrum Rejestracji Obcokrajowców w Podbrodziu.