O ile jeszcze litewscy pszczelarze skutecznie stawiają czoło inwazji na rynek produktów z polskich pasiek, to krajowi producenci nabiału wydaje się, przegrywają bój o rodzimego konsumenta z polskimi mleczarzami. Polski nabiał zajmuje bowiem coraz więcej miejsca na półkach litewskich sklepów. Jest tani i niekoniecznie gorszej jakości, jak przekonują do tego lobbyści litewskich mleczarzy.
I chociaż przedstawiciele supermarketów mówią, że polskie produkty na ich półkach to zaledwie 10-15 proc. sprowadzanych z eksportu artykułów spożywczych, należy pamiętać, że tylko wobec skromnych obliczeń ekspertów rynku, Litwini na zakupach w Polsce wydają rocznie od 500 mln Lt. Niektórzy eksperci oceniają, że litewski konsument w polskich sklepach i hurtowniach rocznie zostawia nawet 1 mld litów.
— Już od kilku dobrych lat wcale nie chodzę do naszych sklepów – mówi nam wilnianka Janina Neverienė, która zakupy dla swojej 7-osobowej rodziny robi w Polsce. Co więcej, pani Janina z mężem prowadzi też sklepik w pasażu handlowym na bazarze w wileńskiej dzielnicy Szeszkinia. Od kilku też dobrych lat handluje w nim artykułami spożywczymi z Polski. Jak mówi, swoją działalność gospodarczą rozpoczęła przed 18 laty, kiedy w okresie transformacji ustrojowej straciła pracę wychowawczyni w przedszkolu.
— Już wtedy jeździłam po towar do Polski – opowiada nam pani Janina. W poszukiwaniu lepszej ceny zapuszczała się aż za Warszawę. Handlowali różnymi artykułami, zabawkami, a przed kilku laty postawili na polskie artykuły spożywcze. I jak mówi: „Trudno narzekać”. Ale zdradza nam, że radości też niewiele z tego, bo ludzie po prostu nie mają pieniędzy. Toteż, jeśli wcześniej po towar do Polski jeździła 2-3 razy w ciągu tygodnia, to teraz wystarczy raz w tygodniu albo i raz na dwa tygodnie, zwłaszcza teraz, gdy ludziom brakuje pieniędzy z powodu wydatków na ogrzewanie. We znaki daje się też konkurencja, bo jeśli przed kilkoma laty, gdy rozpoczynała handel polską żywnością i była jedyną handlującą polską żywnością, to teraz ma obok dwóch konkurentów.
— Ale wszyscy mamy te same problemy – mówi nam pani Janina i wyznaje, że raczej wspierają się wzajemnie niż konkurują ze sobą, bo zawsze komuś jakiegoś towaru zabraknie, a i po zakupy do Polski „na spółkę” taniej jechać. Aczkolwiek dziś ani nasza rozmówczyni, ani jej konkurenci już nie muszą jeździć do Warszawy.
— Suwałki i okolice. Hurtownie, bazary, ale też supermarkety, bo niektóry towar jest tam tańszy niż w supermarkecie, a u nas i tak zawsze jest droższy – opowiada Janina Neverienė.
Z jej opinią zgadzają się też eksperci, ale zauważają, że polskie produkty są tańsze nie dlatego, że ich produkcja na Litwie jest droższa, lecz dlatego, że brakuje prawdziwej konkurencji. To zjawisko szczególnie widoczne jest w sektorze mlecznym.
— Czterech największych producentów nabiału dotychczas praktycznie nie konkurowało ze sobą. Wzajemne ich powiązanie pozwalało znacznie zawyżać cenę produktów niż było to potrzebne na pokrycie kosztów produkcji i uzyskanie minimalnego zysku – zauważa ekspert z Instytutu Gospodarki Rolnej Albertas Gapšys i dodaje, że realna konkurencja polskich produktów powinna zmusić litewskich producentów i handlowców do zmniejszenia cen.
Na razie jednak cena na litewskie produkty, zwłaszcza nabiał i mięso bynajmniej nie spada, bo — jak mówią sami handlowcy — polskie produkty wciąż stanowią nieduży odsetek oferty. A ostatnio – z powodu mocnego złotego — mniejsza też jest tendencja wyjazdów Litwinów po zakupy do Polski.
— Faktycznie, różnica jest odczuwalna, bo jeśli wcześniej za lita otrzymywaliśmy 1,26-1,30 złotego, to teraz około 1,8 zł. Dlatego wielu rezygnuje z samodzielnych wyjazdów na polskie zakupy – przyznaje Janina Neverienė. Ale jak mówi, co dla jednych źle, to dla handlowców niekoniecznie.
— Owszem, liczba kupujących Litwinów w polskich supermarketach wyraźnie zmniejszyła się, ale mimo wszystko polskie produkty wciąż są tańsze. Dlatego ludzie choć nie jeżdżą samodzielnie do Polski, to zaczęli więcej kupować u nas — zauważa pani Janina. Co więcej, jak mówi nam rozmówczyni, coraz więcej Litwinów przekonuje się do polskich produktów.
— Wcześniej była taka tendencja, że więcej Polaków i Rosjan u nas kupowało. Ale teraz również Litwini przychodzą do na po zakupy – zauważa pani Janina, która swój sklepik w Szeszkini prowadzi już od 18 lat, toteż większość kupujących zna z widzenia.
Zwiększający się popyt na polskie produkty wyczuli też więksi handlowcy, którzy coraz więcej towaru sprowadzają z Polski. Świadczą o tym też dane wymiany handlowej. Największy wzrost odnotowano w imporcie polskiego nabiału i produktów mięsnych, zaś cały import polskiej żywności – według wstępnych danych – wzrósł w ubiegłym roku o 2 proc. i osiągnął wartość 15,5 mld euro.
PRZYKŁADOWE CENY POLSKICH PRODUKTÓW
Mleko 1 l./3,2 proc. ……..2,3 Lt
Masło 370 g…………..7 Lt
Masło 200 g…………3,5-4 Lt
Makaron 1 kg…..3 Lt
Makaron 750 g…….2,5 Lt