Więcej

    Uspaskich w szpitalu: proces Partii Pracy znowu wstrzymany

    Czytaj również...

    W poniedziałek Wiktor Uspaskich uczestniczył w toczącym się w Wileńskim Sądzie Okręgowym procesie sądowym Partii Pracy<br/>    Fot. ELTA
    W poniedziałek Wiktor Uspaskich uczestniczył w toczącym się w Wileńskim Sądzie Okręgowym procesie sądowym Partii Pracy
    Fot. ELTA

    W trwającym już od kilku lat procesie sądowym Partii Pracy (PP) wczoraj nieoczekiwanie znowu ogłoszono przerwę. Powód — lider partii a zarazem główny podejrzany w sprawie, poseł Wiktor Uspaskich trafił do szpitala. Lekarze podejrzewają zawał, ale dopiero obszerniejsze badania zweryfikują ich podejrzenia. Specjaliści Kardiologicznego Szpitala Klinicznego w Kownie — bo właśnie tam karetka pogotowia ratunkowego odwiozła posła — wykluczają, że pacjent symuluje chorobę. Ordynator szpitala prof. Remigijus Žaliūnas zapewnił dziennikarzy, że udawanie choroby przez Uspaskicha jest niemożliwe i wyraził przekonanie, że przeprowadzone badania to potwierdzą.

    Sam Uspaskich wczoraj, we wtorek, był niedostępny dla dziennikarzy. Nie mogli z nim skontaktować się również jego obrońcy, jak też koledzy partyjni i z ławy. Uspaskich nie pojawił się na zapowiedzianej na wtorek z rana konferencji prasowej w Sejmie, jak też nie stawił się w sądzie. Jego adwokat Vytautas Sviderskis był wyraźnie zaskoczony nieobecnością swego klienta. Próbował z nim skontaktować się, ale telefon nie odpowiadał. Dopiero od kierowcy Uspaskicha dowiedział się, że we wtorek o 4 godzinie nad ranem karetka pogotowia zabrała lidera PP od szpitala. Początkowo nikt też nie wiedział, do jakiego szpitala trafił Uspaskich, dlatego jego obrońca poprosił o przerwę w procesie, do czasu wyjaśnienia sytuacji. Sviderskis wnioskował o kilkugodzinną zwłokę, lecz kolegium sędziowskie przerwało proces do środy. Prawdopodobnie proces dziś nie będzie wznowiony, a jeśli i będzie, to tylko po to, żeby ogłosić kolejną przerwę, bo jak tłumaczy prokurator oskarżenia w procesie Partii pracy Saulis Verseckas, proces nie może być kontynuowany bez obecności na nim jednego z głównych oskarżonych. Tymczasem lekarze kowieńskiego szpitala zapowiedzieli, że potrzebują 3-5 dni na zdiagnozowanie dolegliwości zdrowotnych pacjenta oraz ustalenia kursu jego leczenia.

    — Za zgodą pacjenta Wiktora Uspaskicha potwierdzam, że przebywa on w klinice kardiologicznej. Obecnie sporządziliśmy 3-5-dniowy plan badań i leczenia. Sądzę, że w ciągu tego czasu dowiemy się, jaki jest rzeczywisty jego stan zdrowia i jakie zagrożenia zdrowotne mogą go oczekiwać w przyszłości — poinformował dziennikarzy prof. Remigijus Žaliūnas.

    Lekarze potwierdzili, że Uspaskicha przywiozła karetka pogotowia, która pacjenta zabrała z Kiejdan, gdzie Uspaskich mieszka wraz z rodziną.

    Tymczasem cały poniedziałek Wiktor Uspaskich spędził w Wilnie i nie był to dla niego łatwy dzień. Od rana uczestniczył w toczącym się w Wileńskim Sądzie Okręgowym procesie sądowym Partii Pracy. W tym dniu miał zeznawać, ale po ostrej wymianie zdań z przewodniczącą kolegium sędziowskiego Daivą Pranytė-Zalieckienė odmówił złożenia zeznań. Sędzia też wyprosiła z sali tłum zwolenników Partii Pracy i jej lidera, co jeszcze bardziej zaostrzyło napięcie między kolegium sędziowskim a głównym podejrzewanym. Później z ust Uspaskicha padły ostre słowa pod adresem dziennikarzy naświetlających proces, co dowodziło, że liderowi PP puszczają nerwy.

    We wtorek wiceprzewodniczący partii Vytautas Gapšys przyznał, że już w poniedziałek wieczorem Uspaskich czuł się nieważnie, dlatego nie pojawił się w zaplanowanych na wieczór dwóch debatach telewizyjnych. W zastępstwie w programach na żywo uczestniczył właśnie Gapšys.

     

    Wczoraj w obronę lidera murem stanęli posłowie PP i jej działacze. Tłumnie przyszli oni na proces sądowy, a podczas wtorkowej konferencji prasowej zapowiedzieli, że od środy rozpoczynają akcje protestacyjne przed sądem. Zdaniem posłanki PP Dangutė Mikutienė, protesty w razie potrzeby potrwają nawet do końca roku i obejmą nie tylko Wilno, ale też inne miasta. Jak na razie samorząd stołeczny wyraził zgodę na przeprowadzenie stałej akcji protestacyjnej przed gmachem sądu od 25 lutego do 11 marca.

    ***

    Partia Pracy i jej liderzy są oskarżani o prowadzenie podwójnej księgowości, malwersację finansów partyjnych i unikanie płacenia podatków. Sprawa dotyczy około 24 mln litów przychodów i tyleż wydatków partyjnych.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...