Więcej

    Sposobem

    Czytaj również...

    Litera „W” w alfabecie Braille'a
    Litera „W” w alfabecie Braille’a

    Niedawno ponownie mogliśmy się przekonać o tym, że wprowadzenie jakiekolwiek pluralizmu językowego w państwowej przestrzeni publicznej jest na razie niemożliwe. AWPL złożyła całkiem sensowną propozycję wprowadzenia dwujęzycznych kart do głosowania w rejonach zamieszkiwanych przez mniejszości narodowe. Sejm propozycję tę odrzucił, stwierdzając, że zapewne nie będzie to zgodne z konstytucją. Zapewne, faktycznie Trybunał Konstytucyjny tak by uznał. W końcu niepierwszy raz. Choć tak właściwie to w Konstytucji jest zapis o tym, że wszelkie dokumenty czy napisy, funkcjonujące w przestrzeni państwowej, muszą być zapisane w języku państwowym — czyli litewskim. Tego nikt przecież nie kwestionuje.

    Chodzi tylko o to, aby można było używać napisów także w innym języku i tylko tam, gdzie to jest uzasadnione. W społeczeństwach demokratycznych to, co nie jest zabronione — jest dozwolone. A zapisu wyraźnie zakazującego używania innego języka niż litewski, w Konstytucji nie ma. To kwestia interpretacji zapisu. Interpretacja ta jest taka, a nie inna, ponieważ ciągle jeszcze wśród wielu Litwinów panuje przekonanie, że ich naród jest tak specyficzny, jak żaden inny na świecie. A specyfika jego polega na tym, że jak zobaczy jakiś napis w innym języku (szczególnie polskim) to od razu Litwinem być przestanie. I nawet są z tego dumni. Choć, moim zdaniem, takie mniemanie o swoim narodzie jest wręcz poniżające dla niego.

    Tak czy siak, pomimo słuszności propozycji AWPL. Pomimo także słusznych protestów Europejskiej Fundacji Praw Człowieka. Nic się w tej materii w najbliższy czasie raczej nie zmieni. Państwo litewskie przyjęło taką doktrynę. Niczym jakiś kościół doktrynę wiary. Nie mam nic przeciwko doktrynom. Szkopuł jednak w tym, że kiedy doktrynę stosuje się w sposób nakazowo-zakazowy i do wszystkiego, zawsze prowadzi to do absurdów. Trzeba to jednak wykazać. Przede wszystkim społeczeństwu litewskiemu oraz organizacjom międzynarodowym. Na przykładzie jasnym i oczywistym dla wszystkich. Jeśli przykład praw dla mniejszości narodowych, takim dla nich nie jest. A jak widać, niestety, nie jest. To trzeba użyć sposobu, wytrycha, chwytu.

    Moim zdaniem, należy zacząć się domagać prawa do pełnego dostępu do wyborów dla niewidomych. Dlatego karty do głosowania powinny być drukowane także alfabetem Braille’a. Takie wypukłe symbole umożliwią im pełny i tajny udział w wyborach. Oczywiście, że mają do tego prawo. Nie mogą być dyskryminowani ze względu na swoje inwalidztwo. No i cóż na taką oczywistość odpowie Sejm, a nawet Trybunał Konstytucyjny? Jeśli się zgodzi sam i uzna absurdalność swoich poprzednich orzeczeń. Złamie monopol tylko jednego języka. Jeśli nie — pokaże wszystkim, także swoim obywatelom, że przyjęta doktryna jest dyskryminująca i to nie tylko dla mniejszości narodowych. Absurdalna. Skoro nie można praw dla mniejszości narodowych załatwić w sposób demokratyczny i wydawałoby się oczywisty, to trzeba próbować inaczej. Niewidomi też skorzystają. W końcu ktoś się ujmie także i za nimi. Smaczku sprawie dodaje fakt, iż w alfabecie Braille’a jest zakazana na Litwie literka „W”. Wygląda, jak na ilustracji obok.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    „Żółw ne za Šimašius”

    Z wielkim rozczarowaniem przyjąłem głosowanie samorządowców wileńskich w sprawie akredytacji dla szkoły im. Lelewela. Największym zaskoczeniem dla mnie, i to nieprzyjemnym, było to, że wobec rozkładu sił po równo ostateczny głos należał do mera Remigijusa Šimašiusa. I mer decyzję podjął....

    Porażki demokracji

    Jak uczy historia XX wieku, totalitaryzmy w końcu przegrywają z demokracją.

    Odcinek specjalny — Litwa

    Mamy Europę bez granic, a więc jest okazja porównywać jak to jest na drogach innych państw.

    Komentarz dnia: Zawracanie rzeki kijem

    Tak oceniam kolejny pomysł rządu i przedsiębiorców na walkę z kryzysem.