Więcej

    O przysiędze Hipokratesa gdy się zapomina…

    Czytaj również...

    Sumienni medycy nie są obojętni wobec pacjentów, za których odpowiadają Fot. Marian Paluszkiewicz
    Sumienni medycy nie są obojętni wobec pacjentów, za których odpowiadają Fot. Marian Paluszkiewicz

    Tradycyjnie składana przez lekarzy przysięga Hipokratesa zawiera podstawowe zasady dzisiejszej etyki lekarskiej. Niestety, dla niektórych medyków przysięga nosi charakter nie etyczny, a jedynie formalności ― coraz częściej słyszymy o przypadkach, gdy lekarze – zamiast wyleczyć pacjenta – zaszkodzili mu.

    Szczególnie bolesnym przykładem są tegoroczne wydarzenia w Kownie, gdzie z powodu błędu pielęgniarki zginął 11-miesięczny chłopczyk. Do tragedii doszło w kwietniu, gdy zamiast roztworu glukozy pielęgniarka dała dziecku zastrzyk z potasu. Obecnie trwa proces sądowy, pielęgniarce grozi kara więzienia. Żaden wyrok jednak nie zwróci rodzicom zmarłego synka…
    Najbardziej w tej sytuacji przygniata świadomość, że bezsensownej śmierci niewinnego dziecka mogło nie być, gdyby nie doszło do banalnego błędu.

    Przykładów niewłaściwego postępowania medyków można wymienić bardzo wiele. Jak zatem należy postąpić, jeżeli została poniesiona szkoda wskutek działań lub zaniechań pracowników zakładu opieki zdrowotnej?
    Adwokat Vita Neverauskaitė twierdzi, że w przypadku błędu lekarskiego, mającego poważne skutki, należy walczyć o swoje prawa.
    ― Pacjent, który sądzi, że w zakładzie opieki zdrowotnej zostały mu udzielone niejakościowe usługi, może złożyć skargę do tego zakładu. Ma to zrobić w ciągu jednego roku od czasu gdy dowiedział się o niewłaściwym postępowaniu medyków. Co prawda, może minąć nie więcej niż trzy lata od czasu gdy były świadczone niejakościowe usługi ― powiedziała w rozmowie z „Kurierem” Vita Neverauskaitė, od lat broniąca praw poszkodowanych pacjentów.

    Jak proces wygląda dalej? Placówka ma odpowiedzieć na skargę w ciągu 20 dni. Jeżeli odpowiedź nie zadowala pacjenta, ma on prawo zwracać się do Komisji ds. Ustalenia Szkody Poczynionej Pacjentom. Komisja powinna rozpatrzeć skargę w ciągu 2 miesięcy. Co prawda, z powodu braku czasu najczęściej proces trwa dłużej.
    Jeżeli decyzja komisji również nie zadowala pacjenta, czeka proces sądowy. Wnieść pozew do sądu należy w ciągu 30 dni od decyzji komisji. Obecnie takie sprawy są rozpatrywane w sądach okręgowych. Neverauskaitė zaznacza, że trudno prognozować, ile ogółem czasu potrwa cały proces ― czasami na ostateczną decyzję należy czekać ponad 2 lata.

    Istotną kwestią jest odpowiedzialność medyka w związku z popełnionym błędem lekarskim. W przedmiocie odpowiedzialności cywilnej pacjent powinien udowodnić, że w ogóle poniósł szkodę, błąd lekarski miał miejsce wskutek niedbalstwa oraz istnieje związek przyczynowy pomiędzy krzywdą a działaniem medyka. W przypadku odpowiedzialności karnej mowa idzie o negatywne konsekwencje dla zdrowia lub życia pacjenta określone w przepisach prawa karnego (uszkodzenie ciała, spowodowanie śmierci).
    ― Odpowiedzialność karna dotyczy odsunięcia lekarza od pełnienia obowiązków oraz, możliwie, pozbawienia wolności. W procesie cywilnym natomiast jest rozpatrywana jedynie kwestia odszkodowania. W tym przypadku to, czy pracownik medyczny zachowa swoje stanowisko, zależy od zakładu, w którym pracuje ― tłumaczy Neverauskaitė.

    Jakie zatem pacjent ma szanse na sukces w sądzie bez pomocy specjalisty?
    ― Nie powiedziałabym, że bez adwokata człowiek nie może otrzymać odpowiedniego odszkodowania. Jednak droga będzie o wiele trudniejsza i dłuższa. Wszystkie pozwy mają odpowiadać poszczególnym formalnym wymaganiom. Dla człowieka bez odpowiedniej praktyki jest zbyt trudno połapać się we wszystkich niuansach, są popełniane błędy ― twierdzi prawniczka. ― Dlatego nawet dla tych, którzy świetnie bronili swoich interesów w stadium „przedsądowym”, radziłabym zwrócić się do adwokata, gdy konflikt przenosi się do sądu.
    Vita Neverauskaitė podkreśla, że procesy sądowe przeciw lekarzom i zakładom opieki zdrowotnej są psychologicznie bardzo trudne dla osób wnoszących powództwo. Jedna z podstawowych trudności dotyczy wniosku ekspertów.

    ― Pacjent powinien udowodnić, że w szpitalu udzielono mu niejakościowych usług i mają to potwierdzić eksperci. Problem polega na tym, że lekarze, robiąc odpowiednie wnioski, zwykle starają się być solidarni z medykami, o których działaniu ma być zrobiony wniosek, czyli tymi, którzy popełnili błędy ― tłumaczy adwokat.
    Dodaje, że kolejny aktualny i problematyczny aspekt dotyczy wysokości odszkodowania. Chodzi tutaj o szkodę niemajątkową. W rozumieniu prawa cywilnego są to wszelkie negatywne skutki dla cielesnej i psychicznej kondycji poszkodowanego. Prawo przewiduje możliwość wyrównania krzywdy poprzez zadośćuczynienie pieniężne.
    ― Szkoda niemajątkowa to bardzo subiektywne pojęcie. Każdy ocenia własne cierpienia różnie. Tym bardziej różne oceny wyrażają przeciwne strony konfliktu ― mówi Neverauskaitė. ― Ta sama suma dla szpitala może wyglądać zbyt wysoka, a dla poszkodowanego pacjenta ― zbyt niska.

    Najczęściej proces sądowy wydłuża się właśnie z powodu kwestii wielkości szkody niemajątkowej.
    Adwokat zaznacza, że nie ma określonej stawki co do wielkości odszkodowania. Trudno to ustalić, ponieważ wina pracowników medycznych oraz krzywda wyrządzona dla pacjenta zawsze bywa różna.
    ― Najwyższa suma, jaką na Litwie dotychczas zasądzono wynosi 500 000 litów. Znanych jest niemało przypadków, gdy odszkodowanie sięgało ponad 100 000 litów. Jednak najczęściej kwota wynosi 5 000-30 000 litów. Jeden z ostatnich przykładów to 25 000 litów zasądzonych dla pacjentki z powodu nieudanego zabiegu ― opowiada nam prawniczka.
    Neverauskaitė jest zdania, że pacjent nie powinien milczeć w przypadku popełnionego błędu lekarskiego. Twierdzi, że w taki sposób jest kształtowana odpowiedzialność pracowników medycznych względem swoich pacjentów.

    ― Wielu lekarzy rzeczywiście pracuje z powołania i dobrze opiekuje się chorymi. Praktyka zatem pokazuje, że nieraz dochodzi do błędów, które mogą kosztować ludziom zdrowie albo życie. Czasami nawet dobry specjalista niechcący może zaszkodzić. Idealnych ludzie nie ma. Jednak w wielu przypadkach pacjenci ponoszą szkodę z powodu zwykłej nieodpowiedzialności. Jeżeli medyk będzie wiedział, że wskutek błędu zostanie odpowiednio ukarany, na pewno będzie staranniej wykonywał swoje obowiązki ― tłumaczy nasza rozmówczyni.
    I dodaje, że ważna jest także rola ogólnej zasady sprawiedliwości, czyli każdy skrzywdzony człowiek ma prawo na zadośćuczynienie, a każdy, kto przyczynił krzywdę, powinien ponieść odpowiedzialność.

    owierzając swoje zdrowie medykom człowiek spodziewa się, że otrzyma adekwatną pomoc Fot. Marian Paluszkiewicz
    Powierzając swoje zdrowie medykom człowiek spodziewa się, że otrzyma adekwatną pomoc Fot. Marian Paluszkiewicz

    Statystyka dowodzi, że liczba procesów sądowych przeciw medykom i zakładom opieki zdrowotnej obecnie wzrasta z każdym rokiem. Jednak Vita Neverauskaitė twierdzi, że sytuacja tak wygląda nie dlatego, że medycy są mniej kompetentni niż kiedyś. Prawniczka sądzi, że nasi obywatele stają się coraz bardziej świadomi swoich praw.
    ― Ustawa o zadośćuczynieniu pacjentom z powodu wyrządzonej szkody na Litwie została przyjęta dopiero w 1996 roku. Ta dziedzina prawna jest więc stosunkowo nowa. Jeszcze zupełnie niedawno ludzie po prostu nie wiedzieli, że można wywalczyć odszkodowanie za wyrządzoną krzywdę ― mówi Neverauskaitė.
    M. in. statystyka dowodzi, że liczba osób zwracających się do sądu z powodu błędu lekarskiego wzrosła po 2005 roku. Właśnie wtedy została przyjęta ustawa o obowiązkowym ubezpieczeniu odpowiedzialności cywilnej podmiotów leczniczych.

    Wybaczyć czy walczyć o sprawiedliwość? „Errare humanum est”, czyli „błądzić jest rzeczą ludzką” ― mówił Seneka, słynny rzymski retor.
    Jednak uchybienia lekarskie kosztują zbyt drogo, trudno więc być obojętnym, gdy z powodu czyjejś winy traci się zdrowie lub ― co straszniejsze ― bliską osobę. Statystyka także jest szokująca. Okazuje się, że z powodu błędów medyków w państwach Unii Europejskiej corocznie umiera ponad 100 000 pacjentów.
    Warto jednak zaznaczyć, że większość pomyłek jest popełniana nieumyślnie. Pacjent może ucierpieć z powodu przestarzałej lub zepsutej aparatury medycznej, nieodpowiedniego zarządzania w zakładzie opieki zdrowotnej czy też zwykłego ludzkiego przemęczenia po bezsennej nocy i całej dobie odpowiedzialnej pracy.

    Sumienni medycy nie są obojętni wobec pacjentów, za których odpowiadają. Chirurg pamięta pacjentów, których stracił na stole operacyjnym, chociaż zrobił wszystko, co było w jego siłach, aby ich uratować. Onkolog doskonale pamięta nadzieję na wyzdrowienie w oczach pacjentów, która towarzyszyła im aż do ostatniej chwili życia. Zawód medyka ma swoje specyficzne, niezwykle ciężkie do zniesienia trudności. W tym kontekście należy więc podkreślić, że pacjenci nie zawsze mają rację zaskarżając medyków. Działając z inercji, nieadekwatnie oceniając sytuację lub chcąc zarobić, ludzie oskarżają lekarzy dążąc do otrzymania odszkodowania. Vita Neverauskaitė mówi, że w kategorii postępowań medycznych istnieje bardzo dużo nieuzasadnionych skarg. Wspomina kilka takich przykładów.

    ― Gdy tylko zaczynałam pracować z takimi sprawami, nie od razu udawało się dostrzec niesumienność klienta. Teraz już lepiej znam ludzi ― opowiada rozmówczyni. ― Najbardziej chyba zapamiętał mi się klient, który chciał oskarżyć lekarza o to, że rzekomo z powodu nieodpowiednio leczonego zgryzu zachorował na raka prostaty. Inna klientka zwróciła się ze skargą z powodu przymusowej hospitalizacji psychiatrycznej. Wkrótce okazało się jednak, że rzeczywiście miała poważne zaburzenia psychiczne.
    W obu przypadkach adwokat odmówiła się reprezentować interesy pacjentów, za co później sama została zaskarżona przez nich.
    ― Niestety, trzeba przyznać, że są ludzie, którzy po prostu potrzebują konfliktów i sami dążą do nich. Różnego rodzaju skargi są w pewnym sensie ich źródłem energii… ― mówi Neverauskaitė.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jak natomiast postępować mając adekwatne pretensje? 27-letnia wilnianka Paulina (nazwisko znane redakcji) jest zdania, że nie należy jednoznacznie potępiać medyków z powodu ich błędów. Mimo to kobieta przed kilkoma miesiącami zainicjowała proces sądowy przeciw lekarzowi jednego z największych szpitali naszego kraju.
    ― Błąd jednego obojętnego lekarza omal nie kosztował mi życie ― opowiada rozmówczyni. ― Natomiast starania innych medyków mnie uratowały i tylko dlatego jeszcze jestem tutaj.

    W końcu kwietnia tego roku kobieta wezwała pogotowie z powodu złego samopoczucia. W przychodni została zbadana, jednak nie do końca ― nikt nie sprawdził poziomu cukru we krwi.
    ― Było bardzo trudno oddychać, serce biło jak szalone, czułam słabość, nudności i… panikę, ponieważ dyżurny lekarz nie wierzył, że ze mną jest źle! Gdyby zrobił wszystkie obowiązkowe badania, od razu byłoby jasne, że miałam atak cukrzycy ― wspomina Paulina.
    M. in. o objawach takiego typu ataku powinni wiedzieć już niedoświadczeni studenci w pierwszych latach studiów medycznych. Paradoksalne, jednak dyżurny lekarz, mający wieloletnie doświadczenie, nie dostrzegł choroby. Wypisał pacjentce jedynie receptę na leki uspokajające, kazał wracać do domu i zwrócić się do… psychologa.

    ― Tej samej nocy, zaledwie po kilku godzinach po wizycie w szpitalu, wpadłam w śpiączkę. Los jednak chciał, że krewni w czas mnie znaleźli i wezwali pogotowie. Chodziło już nie o godziny, a o minuty ― serce przestało bić, jeszcze w drodze zaczęto mnie reanimować ― opowiada Paulina. ― Już w szpitalu, na wydziale toksykologii, o moje życie walczono trzy doby.
    Kobieta całkowicie odzyskała przytomność dopiero po 4 dniach. Jeszcze kilka miesięcy spędziła na rehabilitacji, gdzie na nowo uczyła się poruszać ― z powodu śpiączki miała mocno naruszoną motorykę ciała.

    ― Zawsze zostanę wdzięczna ludziom, których ręce wyciągnęły mnie z tamtego świata. Dzięki nim urodziłam się po raz drugi. Jednak wszystkiego tego mogło nie być, gdyby specjalista w czas postawił odpowiednią diagnozę. W ogóle słyszałam, że ten człowiek lekką ręką „wypisuje” ludzi do domu. Wiem także, że dowiedział się, co się ze mną stało. Ani razu jednak nie przyszedł przeprosić za swój błąd i obojętność, gdy prosiłam o pomoc ― mówi Paulina. ― Wykreśliłam z życia cztery miesiące, a rodzina omal mnie nie straciła. Nie mogę tego tak zostawić, będzie sąd. Wiem, że będzie trudno, ale sądzę, że milczenie sprzyja rozpowszechnianiu niesprawiedliwości. Chcę, aby ta historia posłużyła lekcją dla ludzi, którzy patrzą na swoje obowiązki przez palce…

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Krótka historia praktycznego orzechołoma

    Gdy słyszy się kombinację słów „dziadek do orzechów”, natychmiast nasuwają się skojarzenia ze wzruszającą baśnią E.T.A. Hoffmanna, z niezrównaną muzyką baletową Piotra Czajkowskiego i z Bożym Narodzeniem. Drewniany dziadek jest jednak znacznie starszy niż bajka o nim. Drewniany zgniatacz orzechów,...

    Wilno dostarczy rozrywki także tej zimy

    Bożonarodzeniowe imprezy, lodowisko, festiwale teatralne i filmowe, międzynarodowe targi książki – to tylko kilka powodów, by nawet zimą nie nudzić się w Wilnie. Wilno ubiera się właśnie w swoją najpiękniejszą szatę, by na ponad miesiąc zanurzyć swoich mieszkańców i gości...

    Umowa podpisana, ale strajk nauczycieli nadal realny

    2 grudnia, po strajku ostrzegawczym pedagogów, podpisana została zrewidowana umowa zespołowa pracowników oświaty i nauki. Dokument podpisał premier Saulius Skvernelis, minister oświaty, nauki i sportu Algirdas Monkevičius oraz liderzy czterech związków zawodowych ze sfery oświaty. Część oświatowców krytykuje jednak...

    Prosty krok, by śmieci zyskały nowe życie

    Konieczność segregacji odpadów nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dziś. Śmieci każdy, lecz nie każdy odpowiedzialnie zarządza produkowanymi przez siebie odpadami. Warto więc sobie uświadomić, jak to robić właściwie. Nigdy wcześniej produkowanie i nabywanie rzeczy nie było tak łatwe...