Więcej

    Porwania i zakładnicy – jak jest na Litwie

    Czytaj również...

    Do każdej sytuacji należy podchodzić indywidualnie Fot. archiwum
    Do każdej sytuacji należy podchodzić indywidualnie Fot. archiwum

    Ostatnio na świecie coraz częściej dochodzi do aktów terrorystycznych  związanych z porwaniem osób. Chociaż na Litwie takie przypadki zdarzają się dosyć rzadko, ale w środę, 5 lutego, w Wiłkomierzu (Ukmergė) doszło do sytuacji, którą prawo określa jako ograniczenie wolności. Tego dnia po południu wiłkomierska policja i jednostka antyterrorystyczna „Aras” zostały  powiadomione, że mężczyzna we własnym mieszkaniu wziął za zakładników swego syna i żonę. Funkcjonariusze zareagowali natychmiast.

    — Do podobnych sytuacji w naszym kraju dochodzi bardzo rzadko. Wypadku, który wydarzył się w Wiłkomierzu, nie można zaliczyć do typowego brania zakładników. To było raczej pseudouprowadzenie. Rzeczywiście mężczyzna miał przy sobie broń i groził swoim bliskim. Był on psychicznie chory, nie pozwalał żonie i synowi opuścić mieszkania, ale niczego nie żądał — powiedział „Kurierowi” Viktoras Grabauskas, dowódca oddziału jednostki policji antyterrorystycznej „Aras”.

    Jak zaznaczył, podobne sytuacje zdarzają się bardzo rzadko. Częściej na Litwie dochodzi do kidnapingu, porywania dzieci lub osób dorosłych i przetrzymywania w nieznanym miejscu dla wymuszenia okupu.

    — Pierwsze porwanie dziecka na Litwie było zarejestrowane w 1993 roku. Wtedy małżeństwo porwało syna celnika, na szczęście wszystko zakończyło się dobrze. Następny podobny wypadek zdarzył się w 1995 roku, gdy dwóch młodych mężczyzn uprowadziło córkę biznesmena w Kownie. Do podobnych przestępstw w okresie niepodległości Litwy dochodziło nieraz — powiedział „Kurierowi” Viktoras Grabauskas.

    Według dowódcy „Arasu”, najgroźniejsze jest, gdy przestępca przetrzymuje ofiarę w nieznanym miejscu, grozi bronią i żąda okupu. Najczęściej taka osoba ukrywa się przed funkcjonariuszami, ma z góry wszystko zaplanowane, a celem porwania jest okup, czyli otrzymanie zysku drogą przestępczą.

    — Do takiego przestępstwa doszło przed wielu laty w Poniewieżu. Zakładnikiem wtedy był 14-letni chłopiec. Przestępstwo było dokonane przez psychicznie chorego Virginijusa Savickasa, który uciekając przed policją schwycił po drodze chłopca i wpadł z nim do przypadkowego mieszkania, w którym mieszkała starsza niepełnosprawna kobieta. Mężczyzna żądał pieniędzy i samochodu. Wtedy funkcjonariusze „Arasu” szturmem wtargnęli do mieszkania, niestety, chłopiec został ranny, a przestępca zabity — opowiada oficer jednostki antyterrorystycznej.

    Viktoras Grabauskas przypomniał o jeszcze jednym wypadku, który wydarzył się w 2008 roku. Wtedy porwany został biznesmen Žydrūnas Buzo. Uprowadzono go z własnej łaźni. Mężczyzna był brutalnie torturowany. Przewożono go z jednego ukrycia do drugiego, morzono głodem, zmuszano, by telefonował do żony i prosił ją, by zapłaciła wykup. Szczypcami ściskano mu palce nóg. Na szczęście Žydrūnasowi Buzo udało się uciec.

    — Do każdej sytuacji należy podchodzić indywidualnie. Najważniejsze jest, aby zakładnicy wyszli z tego żywi i zdrowi, to nasze główne zadanie. Zdarzają się wypadki, gdy przetrzymywanie zakładników trwa niejedną dobę. Na szczęście w naszym kraju do takich nieszczęść dochodzi dosyć rzadko. Częściej takie tragiczne przypadki zdarzają się na Wschodzie — opowiada Viktoras Grabauskas.

    Tymczasem psycholodzy radzą, że w sytuacji, gdy zostajemy porwani, należy zachować spokój i opanowanie. To jest najważniejsze.

    — W żadnym wypadku nie wolno okazywać agresji, ale jednocześnie nie należy być pasywnym. Nie buntować się i nie dyskutować. Najważniejszą kwestią jest przetrwanie kryzysu. Osoba będąca zakładnikiem nie powinna przyciągać wzroku porywaczy, nie patrzeć im w oczy i najlepiej nie zadawać pytań, nie stwarzać im żadnych problemów. Należy zawsze pytać o pozwolenie przed wykonaniem jakiejkolwiek czynności. Oddać porywaczom wszystkie przedmioty, których żądają — tłumaczy „Kurierowi”  Tadeuš Račas, psycholog.
    — Zakładnik powinien zapamiętać jak najwięcej szczegółów dotyczących porywaczy i otoczenia. Informacje te na pewno będą przydatne wyspecjalizowanym służbom — dodał.

    STRZELANINA W SZKOLE W MOSKWIE

    W jednej ze szkół w Moskwie doszło do strzelaniny. Uzbrojony napastnik, 17-letni uczeń szkoły, wtargnął do budynku i wziął kilkudziesięciu zakładników. Został obezwładniony i zatrzymany przez specjalną jednostkę policji, a zakładnicy uwolnieni. Na miejscu zginęły dwie osoby: nauczyciel i policjant. Ranny został też inny policjant. Jego stan jest ciężki.

    Napastnik to 17-letni Siergiej G., uczeń 10. klasy w szkole, do której wtargnął. Według nauczycieli, był jednym z najlepszych uczniów — miał szansę na ukończenie szkoły ze złotym medalem. Teraz grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności w zakładzie wychowawczym.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Barbara Misiun: „Św. siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem”

    — Lektura „Dzienniczka” towarzyszy mi od dawna. Jego treść rezonuje z moją duszą, zachwyca mnie, krzepi i dodaje odwagi. Zapragnęłam przedstawić orędzie Miłosierdzia Bożego wszystkim, którzy go jeszcze nie poznali lub zapomnieli o nim. Wiara ma to do siebie,...

    Przedwojenny symbol walecznych kobiet powrócił do dawnej świetności

    — Ten sztandar kiedyś był stracony. Podczas pierwszej wojny światowej został on wywieziony do Polski. Osoba, która prawdopodobnie wywiozła ten sztandar i przechowywała go, mieszkała w Polsce u gospodarzy w gospodzie. Następnie, gdy ta osoba wyjechała z tej gospody...

    Szef Litewskiego Związku Teatralnego: „Teatr musi wywierać wpływ, szokować ludzi”

    — Ludzie chętnie chodzą do teatru, liczba spektakli jest ogromna. Ponieważ nie ma kontroli, wszystkie sztuki, które powstają, są pokazywane, ich wartość artystyczna jest również bardzo różna. Jedna może być pokazywana, a druga nie powinna być pokazywana. Kiedyś mówiono,...

    Św. Józef przychodzi do takiego biedaczka jak ja i mówi: Nie bój się!

    Honorata Adamowicz: Jak narodził się pomysł na film „Opiekun”? Dariusz Regucki: Tak naprawdę nie miałem żadnych osobistych doświadczeń związanych z postacią św. Józefa ani mistycznych uniesień. Propozycję dostałem od producenta, Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zacząłem odkrywać naszego...