Więcej

    Na zapustowe bliny — do Solecznik!

    Czytaj również...

     Przebierańcy w maskach porywali do tańca Fot. Anna Pieszko
    Przebierańcy w maskach porywali do tańca Fot. Anna Pieszko

    Tradycję zapustów, czyli hucznego świętowania ostatnich dni karnawału, niezmiennie zachowują Soleczniki. Nic to, że na dworze panował dotkliwy chłód — w parku miejskim kapele folkowe zagrzewały skocznie do tańca, a na zziębniętych gości czekała parząca herbata z prawdziwego samowaru i gorące bliny prosto z patelni.

    W pierwszą niedzielę marca gospodarze i goście mieli okazję do wspólnego świętowania przy wtórze zespołów ludowych i tanecznych, a na zakończenie święta symbolicznie pożegnano zimę — spaleniem kukły Marzanny.

    Mieszkańców i gości Solecznik przywitał mer Solecznik Zdzisław Palewicz, na święto przybyli również dyrektor administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesław Daszkiewicz, zastępca dyrektora administracji Józef Rybak. Nie mogło zabraknąć również organizatorów święta — kierowniczki Centrum Kultury w Solecznikach Grażyny Zaborowskiej wraz ze współpracownikami.

    Przygotowania do zabawy zapustowej w Solecznikach rozpoczęły się dużo wcześniej. Aby tradycji stało się zadość, chętni mogli wziąć udział w warsztatach, organizowanych przez Centrum Kultury w Solecznikach, na których uczono się wykonywania karnawałowych masek. Namacalne wyniki warsztatów — prace w postaci masek karnawałowych — zostały umieszczone na portalu internetowym. Autorzy prac, które zdobyły najwięcej „polubień”, zostali w tym dniu nagrodzeni na scenie parku miejskiego.

    Herbata z takich samowarów smakuje wyjątkowo Fot. Anna Pieszko
    Herbata z takich samowarów smakuje wyjątkowo Fot. Anna Pieszko

    Zapusty rozpoczęły się od energetycznego występu zespołu tanecznego „Smile” z Solecznik pod kierownictwem Iriny Dudak. Zgromadzonych w parku gości zagrzewała do tańca kapela gospodarzy „Solczanie” pod kierownictwem Gienadija Afanasjewa oraz goście z Wilna — kapela „Ratilai” z kierownikiem Mantasem Kauzonasem na czele. Na zapusty do Solecznik zostali zaproszeni również goście z zagranicy — białoruski zespół ludowej muzyki i pieśni „Grymata” ze Słonima pod kierownictwem Nikołaja Adamczika oraz Studencki Zespół Pieśni i Tańca „Podlasie” z Polski pod kierownictwem Mariana Rzędzickiego, Magdy Oswulskiej i Marcina Bohemka.
    Jak powiedział kierownik Marcin Rzędzicki, „Podlasie” ma swym koncie około 1,5 tys. koncertów w wielu krajach świata. W Solecznikach zespolacy zaprezentowali tańce ludowe z różnych regionów Polski: Podlasia, Sądecczyzny, podziwiać można było suitę górali żywieckich oraz tańce narodowe.

    Na zapusty do Solecznik zawitał zespół „Podlasie” z Polski Fot. Anna Pieszko
    Na zapusty do Solecznik zawitał zespół „Podlasie” z Polski Fot. Anna Pieszko

    Tak się stało, że tegoroczne obchody Świąt Wielkanocnych zbiegły się w czasie zarówno w Kościele katolickim, jak i prawosławnym, toteż w to niedzielne popołudnie nie zabrakło akcentów rosyjskich i prawosławnych. Uczniowie z Solecznickiej Szkoły Średniej „Santarvės” zaprezentowali na scenie wesołe przedstawienie z „czastuszkami”, zebranych pozdrowił ojciec Oleg Pristawko, proboszcz prawosławnej parafii pw. św. Tichona w Solecznikach, rosyjską pieśń zapustową wykonała matuszka Anastasija.
    — Cieszę się, że ta tradycja łączy nas, gdyż wszystko, co się zachowało w dobrym człowieku, musi żyć. Ludzie muszą się spotykać na takich świętach, razem spędzać czas — przemawiał ojciec Oleg Pristawko.

    Jak mówił o. Oleg, tradycje zapustów w kościele katolickim i prawosławnym są sobie bardzo bliskie.
    — Różnice bardziej są widoczne w tradycjach związanych z okresem Wielkiego Postu — mówił o. Oleg „Kurierowi”. — Jeżeli tydzień przed Wielkim Postem nazywany jest „mięsopustem”, to w okresie postu wiernych prawosławnych przez 40 dni obowiązuje rygorystyczny zakaz spożywania mięsa, a nawet produktów mlecznych. Oczywiście z zachowaniem zdrowego rozsądku — dla dzieci, kobiet spodziewających się dziecka, osób chorych post nie jest obowiązkowy. Wskazane jest jakiekolwiek wyrzeczenie — żeby człowiek miał intencję, żeby miał okazję wyciszenia się i zwrócenia myśli ku Chrystusowi. Ten okres określiłbym jako czas „pustyni”, zastanowienia, rozmyślań.

    Po bliny ustawiła się kolejka chętnych Fot. Anna Pieszko
    Po bliny ustawiła się kolejka chętnych Fot. Anna Pieszko

    W kościele prawosławnym przez cały tydzień trwa „maslenica”, a każdy dzień od poniedziałku do niedzieli ma własną nazwę — jest tu i „poniedziałkowe przywitanie maslenicy”, i „wieczór środowy u teściowej”, i „piątkowy poczęstunek u zięcia”.
    — Powiedziałbym, że jest to tydzień zgody, kiedy ludzie odwiedzają np. teściową, przyjaciół — mówił o. Oleg. — Przez cały tydzień ludzie odwiedzają się nawzajem, godzą się, wybaczają sobie krzywdy. Niedziela wieńczy ten tydzień — jest to tzw. „proszczionnoje woskresienije”, dzień przymierza, w którym wszyscy muszą się pogodzić. Inaczej nie da się odczuć radości Zmartwychwstania.
    Ojciec Oleg zaprezentował również popis gry na dzwonach, a każdy chętny mógł spróbować tej sztuki.

    Zapusty nie są zapustami, jeżeli brakuje na nich blinów. Swym okrągłym kształtem przypominają słońce, a pysznym smakiem, zarumienioną powierzchnią wywierają kojący wpływ na zziębnięte dusze i ciała. Toteż blinów nie zabrakło — mistrzem w ich wypiekaniu okazał się Żenia, który dwoił się i troił przy dwu patelniach i mikserze przez cały czas trwania święta. Mięciutkie, pulchne, wykonane z miłością, polane domową konfiturą bliny naprawdę przegoniły ziąb. Zapytany, czy nie nuży go kilkugodzinne stanie przy kuchence z patelnią w ręku, Żenia odparł, że… odpoczywa przy tym zajęciu.

    Na gości święta czekała również gorąca, jakże pożądana herbata. Parzyła ręce, ale smakowała wyśmienicie, zwłaszcza że była parzona w prawdziwych samowarach, podgrzewanych drewienkami.

    Na zapustach kolorowo było od palm wileńskich Fot. Anna Pieszko
    Na zapustach kolorowo było od palm wileńskich Fot. Anna Pieszko

    Goście mogli też rozejrzeć się po kiermaszu, zabrać spośród mnóstwa wyrobów ludowych jakąś pamiątkę do domu. Oko cieszyły koszyki wiklinowe, gliniane dzbanki, skórzane torebki, wyroby z filcu — fantazyjne czapki, kolorowe ciepłe kapcie, coraz rzadsze walonki. I oczywiście coś dla podniebienia — smakołyki, bez których zapusty są nie do pomyślenia — pączki, chrusty, pierniczki, bułki, same pyszności.
    Jak przypomnienie o zbliżającym się święcie Niedzieli Palmowej — na kiermaszu pojawiły się również zwiastuny tego święta — palemki wileńskie — kuszące barwami i wymyślnymi zdobieniami.

    Lekcja gry na dzwonach u ojca Olega Fot. Anna Pieszko
    Lekcja gry na dzwonach u ojca Olega Fot. Anna Pieszko

    — Kwiatki zbieramy, suszymy, malujemy i zaczynamy wiązać — mówiła Alina Plotnikovienė z domu Kozłowska. Jest tu ze swą mamą Aliną Kozłowską. — Dużo kwiatów wysiewamy, wtedy trzeba je doglądać, podlać. Wijemy palmy z kwiatuszków koniczynki, suchotki, z tymotki, mietlicy, piżmy.
    W wicie palem zaangażowana jest cała żeńska połowa rodziny, od babci po córki. Wykonanie malutkiej palemki z „serduszkami” zabiera dla osoby mającej wprawę 20 minut, niektóre palmy są bardziej pracochłonne — na ich wykonanie należy przeznaczyć ponad godzinę.

    — Jest tu kolorowo, radośnie — cieszyli się młodzi goście z Wilna Agnieszka i Paweł. — Zadziwia obecność wielu pokoleń na święcie — bawią się tu i starsi, i młodsi… W sobotę byliśmy na zapustach w Wilnie, więc w porównaniu do stolicy bardzo pozytywnie zaskakuje nas tutaj obecność akcentów białoruskich i rosyjskich, polskich i litewskich. Bawią się tu ludzie różnych narodowości, różnych wyznań, w różnym wieku — dzielili się wrażeniami Agnieszka i Paweł.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Przepis na pyszne zapustowe bliny

    4 jajka ubić ze 100 g cukru i szczyptą soli. Wlać około 1 litra kefiru, do którego należy dodać pół łyżeczki sody, by ją w kefirze „pogasić”. Na końcu zamieszać z około 750 g mąki, może ciut więcej — należy wybadać konsystencję, ciasto musi być lejące się, ale niezbyt gęste. Odstawić na 10 min, żeby soda rozpulchniła ciasto i by mąka miała czas napęcznieć. Smażyć na cienkiej warstewce oliwy (rozsmarowywanej specjalnym silikonowym pędzelkiem — podpatrzyłam), pokrywając ciastem całą powierzchnię patelni. Podawać — jak kto lubi — ze śmietaną, ulubionym dżemem, masełkiem. Smacznego!

    Print

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Ile wydamy na świąteczne zakupy

    — Przygotowując się do świąt, zawsze sporządzam listę niezbędnych produktów i sprawdzam promocje w poszczególnych sklepach. Przed świętami nie brak różnych zniżek, co pozwala trochę zaoszczędzić. Staram się, żeby na świątecznym stole niczego nie zabrakło i żeby było smacznie...

    Na forum rodziców i nauczycieli poruszono problemy polskiej oświaty

    Ostatnio najwięcej emocji wzbudza temat pośrednich egzaminów maturalnych w klasach 11 oraz wprowadzenie nauczania geografii, historii oraz lekcji obywatelstwa po litewsku już od pierwszego roku nauki tych przedmiotów w szkole. „Decydując się oddać dziecko do szkoły z polskim językiem nauczania,...

    Protest w Wilnie. „Nie chcemy zmiany modelu edukacji mniejszości narodowych”

    Uczestnicy akcji protestu podkreślali, że zależy im na zachowaniu istniejącego modelu szkół mniejszości narodowych oraz opowiadali się przeciwko próbom „reformowania” szkoły, mającymi asymilacyjny charakter. Pochód ruszył sprzed Sejmu RL w kierunku budynku rządu przy placu Vincasa Kudirki, po czym zatrzymał...

    Uczniowie składali egzamin pośredni z języka polskiego

    Wrażenia po egzaminie — Cieszę się z wyniku, bo udało mi się uzyskać maksymalną liczbę 40 punktów — mówi Małgorzata Cytacka, uczennica Gimnazjum im. Władysława Syrokomli w Wilnie. — Wydaje mi się, że tegoroczny egzamin pośredni był nieco trudniejszy niż...