Więcej

    Młoda, prężna wspólnota parafialna w Grzegorzewie

    Czytaj również...

    Siostra Łucja z młodzieżą w Zakopanem
    Siostra Łucja z młodzieżą w Zakopanem

    Niegdyś małe podwileńskie miasteczko położone w bardzo malowniczym miejscu wśród pięknych sosen i lasów, osiedle i domy upiększone pięknymi kwiatami. Czyli wszędzie kolorowo i świeżo. Jeszcze do niedawna największą atrakcją była fabryka papieru. Dziś jest to już ładnie usytuowana i gustownie zagospodarowana dzielnica Wilna.

    Właśnie tu, niemal w centrum miasteczka, w bardzo malowniczym miejscu, przed 20 laty, powstała piękna przestrzenna kaplica dla wiernych ze wspaniale uporządkowanym i ukwieconym terenem.
    — Jak na parafię, to jesteśmy jeszcze bardzo młodzi — bez starych tradycji. Praktycznie wszystko należało zaczynać od nowa: zgromadzić wiernych, zacząć z nimi pracować niekiedy od podstaw i nie tylko z dziećmi i młodzieżą, ale także z dorosłymi. Niektórzy z nich byli nie chrzczeni, nie u pierwszej spowiedzi, nie byli bierzmowani, żyli bez sakramentu małżeństwa — opowiada ks. proboszcz Andrzej Andrzejewski.

    Właściwie narzekać nie można było, bo ludzie sami dość chętnie garnęli się do wiary i kościoła, ale zaczynanie od podstaw zawsze nie jest łatwe. Ale jak są chęci, to nic trudnego nie ma. Wielką pomocą dla księdza i parafii są siostry Eucharystki Wiktoria, Lucyna, Inga i Nijola.

    — Wykładamy religię w szkołach, katechizujemy dzieci i dorosłych przygotowując ich do Pierwszej Komunii oraz sakramentu Bierzmowania. Z młodymi narzeczonymi prowadzimy kursy przedmałżeńskie itp. Roboty są pełne ręce – mówi siostra Nijola, ale z tego powodu nie narzeka, wręcz cieszy się.

    — Młodzież jest fajna, bo dociekliwa, szukająca Boga i interesująca się wieloma rzeczami – mówi siostra Nijola.

    Ale życie przy parafii, to nie tylko modlitwa czy nauka religii, Centrum Katechetyczne, dyskusje, czytanie Słowa Bożego czy dni skupienia, to także zabawy, koleżeńskie spotkania, pielgrzymki na Gorę Krzyży, do Szydłowa, wyjazdy młodzieżowe na odpoczynek, wspólnie spędzane chwile, kontakty koleżeńskie itp. Przy parafii już sformowały się grupki o takich lub innych zainteresowaniach.

    — Niedawno chodziliśmy z dość liczną grupą młodzieży i osób starszych na odpust do Matki Bożej Trockiej. Uczestniczyliśmy także w Dniach Młodzieży w Szumsku z siostrą Łucją. Ileż było w drodze szczerej modlitwy, pieśni religijnych, a wieczorami także zabaw i śmiechu, graliśmy w piłkę nożną, tenis itp. — opowiada ks. Andrzej.

    Kaplica jest dość duża i jest w stanie wszystkich pomieścić nie tylko na modlitwie, ale i na przykościelnych imprezach. Stało się już dobrą tradycją, że proboszcz czasem zaprasza wiernych do sali na herbatkę z tortem lub ciastkami. Przy tego rodzaju okazji często rozwijają się dyskusje jak szczęśliwie ułożyć swoje życie w rodzinie, jak nauczyć się przebaczyć bliźniemu, pojednać się z koleżanką, kolegą, sąsiadką. Wielu dzieli się doświadczeniem z własnego życia lub życia swoich znajomych. Tu, szczególnie młodzi, powoli uczą się myśleć nie w kategoriach „ja”, a w kategoriach „my”. Wspólnie też uczymy się we wszystkim szukać niewłasnej korzyści, lecz korzyści bliźniego. A jest to dość długi proces i całkiem niełatwy. Tego rodzaju spotkania cieszą się powodzeniem, bo nie tylko coś nowego na nich można usłyszeć, ale zawierają się tu nowe znajomości, przyjaźni itp.

    — Jesteśmy jeszcze młodą parafią, ale myślę, że pewne tradycje już nam się udało wypracować. Cieszę się bardzo, że ludzie się garną do kościoła, stale czegoś poszukują. Często trafia się chrzcić i przygotowywać do sakramentów nawet dorosłych. Dziś ludzie są zabiegani i dlatego cz ęsto szukają jakiegoś niezwykłego klimatu, klimatu bliskości, spokoju i ciszy i właśnie w kościele i przy kościele to znajdują — głośno rozważa ksiądz proboszcz.

    W kościele jest kilka chórów, dość spora grupa ministrantów, działa kółko Żywego Różańca, któremu od lat przewodniczy parafianka pani Leonarda Klimowicz.
    O parafii w Grzegorzewie można mówić, że jest raczej małą parafią. Katolicy tu stanowią mniej więcej 40 procent, czyli 7-8 tysięcy. Reszta to Rosjanie, Białorusini, którzy zarówno na śluby, jak i pogrzeby często jeżdżą do swoich miejsc rodzinnych, bo tam mają groby bliskich, rodzinę, przyjaciół.

    — Z młodzieżą parafialną jeździliśmy do Polski — do Zakopanego. To były wspaniałe dni i wspaniała nasza młodzież – opowiada siostra Łucja, która właśnie głównie z młodzieżą pracuje, szykuje grupy do Pierwszej Komunii Świętej.

    Ksiądz Andrzej nie wyobraża sobie pracy w parafii bez sióstr. Są tu one jego prawą ręką i filarami parafii. Są tu cztery siostry Eucharystki, które pomagają księdzu. Warto dodać, że bardzo szybko znalazły kontakt z parafianami, a wierni szczerze je polubili. Nic więc dziwnego, że czasami przychodzą do nich po poradę w jakiejś trudnej sytuacji, ze smutkiem, ale też podzielić się radością. I tak wszyscy razem tworzą jedną wspólną rodzinę, wspólnie się spotykają, wspólnie się wspierają.

    Przy kościele działa bogata biblioteka, gdzie możemy dostać książki o tematyce religijnej, jak też z literatury pięknej. Ludzie tu chętnie przychodzą, bo nie tylko dobrą książkę dostaną, ale i dobrą poradę.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Do parafii należy też szpital opieki społecznej. Niestety, na odprawienie Mszy św. tam nie ma warunków, ale chorzy często zapraszają księdza na modlitwę, na spowiedź i udzielenie sakramentów świętych. Czasami chorzy nawet nie czekają na księdza, a sami go do siebie zapraszają. Pozytywnie na to patrzy personel szpitala i stwarza dogodne warunki do modlitwy i do udzielania sakramentów.

    Ksiądz proboszcz ma wielkie plany na przyszłość. Trwa jeszcze proces odzyskania ziemi przy kościele. Jak tylko odzyskają ziemię, ksiądz planuje ogrodzić teren, bo zdarza się, że czasem niepożądani osobnicy tu rezydują. Planuje także urządzić dla młodzieży boisko i wiele innych rzeczy.

    Prac zarówno w parafii, jak i przy parafii jest dużo i plany są wielkie. Ksiądz jest jednak optymistą i wierzy, że przy pomocy patrona kościoła, czyli Ducha Świętego da się jeszcze sporo zrobić. Proboszcz też bardzo liczy na pomoc i dobre chęci parafian. Liczy na ich modlitwy, bo wszak jest powiedziane:

    „Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Echa Bożego Miłosierdzia w ludzkim wymiarze

    W minioną sobotę w Wileńskim Seminarium Duchownym w Kalwarii odbyła się międzynarodowa konferencja o Miłosierdziu Bożym. Prelegentami byli głównie księża i siostry zakonne z Litwy oraz Polski, których wykłady opierały się na wywodach Ojców Kościoła, jak też na własnych obserwacjach. Wiadomo,...

    W Wilnie międzynarodowa konferencja Apostolstwa Bożego Miłosierdzia

    Wciąż jeszcze trwa Rok Miłosierdzia Bożego. Z tej okazji odbywa się wiele świąt, uroczystości i konferencji. W dniach 17-18 września Wilno znowu rozkwitnie Miłosierdziem. W najbliższą sobotę, 17 września, odbędzie się w Wileńskim Seminarium Duchownym o godz. 10.00 międzynarodowa Konferencja...

    Modlitwa nad nieznanymi grobami zesłańców w rosyjskiej tajdze

    W minionym miesiącu litewsko-polska grupa zapaleńców wyjechała aż pod sam Ural w obwodzie permskim do wsi Galiaszyno, gdzie jeden z byłych zesłańców postanowił upamiętnić duże miejsce pochówku Polaków i Litwinów. Miejsc takich w Rosji jest dużo i wszystkich nie da...

    Ks. Damian Pukacki: Opus Dei drogą do świętości poprzez pracę

      Rozmowa z ks. Damianem Pukackim, duszpasterzem wspólnoty Opus Dei w Krakowie „Świętość składa się z heroizmów. Dlatego w pracy wymaga się od nas heroizmu, dobrego »wykończenia« zadań, które do nas należą, dzień po dniu” (św. Josemaría)   Czym jest Opus Dei, jak...