Więcej

    Uczczono wyzwolenie Wilna spod „polskiej okupacji”

    Czytaj również...

    Co roku obchody odzyskania Wilna z rąk Stalina litewscy narodowcy świętują marszem z pochodniami — wizytówką propagandy europejskich nazistów, której pomysłodawcą był Joseph Goebbels    Fot. Marian Paluszkiewicz
    Co roku obchody odzyskania Wilna z rąk Stalina litewscy narodowcy świętują marszem z pochodniami — wizytówką propagandy europejskich nazistów, której pomysłodawcą był Joseph Goebbels Fot. Marian Paluszkiewicz

    W tym tygodniu na Litwie uroczyście obchodzono 75-lecie przekazania przez Stalina Wilna wcześniej zajętego przez sowietów podczas wrześniowej agresji przeciwko Polsce. Imprezy okolicznościowe tradycyjnie już przygotowało Ministerstwo Ochrony Kraju i nacjonalistyczne organizacje.

    We wtorek, 28 października, świętowanie 75-rocznicy odzyskania Wilna z rąk „polskich okupantów” rozpoczęto nabożeństwem w katedrze wojskowej św. Ignacego w intencji poległych w walkach o wolność i niepodległość kraju. Po mszy na cmentarzu na Rossie złożono wieńce na grobie „ofiarom okupantów”. Ceremonię uświetnił występ orkiestry wojskowej. Przy grobach wystawiono też wartę honorową.

    Później uroczystości obchodów przeniosły się do Świetlicy Żołnierskiej. Przemawiali nacjonalistyczni politycy i działacze społeczni, prezentowano książki poświęcone „walkom o Wilno”. Wileńskie obchody zakończyły się wieczorem przemarszem z pochodniami. Około 150 litewskich nacjonalistów skandując: „Wilno było nasze i będzie!” przemaszerowało spod Ostrej Bramy na Plac Katedralny. Tu pod pomnikiem Giedymina lider narodowców, Julijus Panka, zażądał od Polski przeprosin za okupację Wilna. Straszył rzekomo ponownymi planami Polaków odebrania Litwinom Wilna i ubolewał, że przed tym zagrożeniem Litwa jest bezbronna.

    „Dopóki polskie państwo — ustami ministra spraw zagranicznych, czy prezydenta — nie złoży oficjalnych przeprosin za to, że stolica Litwy była okupowana przez 20 lat, dopóty musimy przypominać i świętować ten dzień. (…) Musimy pamiętać, że w Europie dochodzi do niebezpiecznych wydarzeń. Oderwanie Krymu od Ukrainy dowodzi, że granice po II wojnie światowej nie są żelazne. Są narysowane ołówkiem i ich szybko może przerysować kilku „zielonych ludzików”. Tymczasem jeśli przed Rosją chroni nas NATO i umowa, to przed Polską nie chroni nikt” — grzmiał przywódca nacjonalistów.

    W marszu z pochodniami uczestniczyło około 150 nacjonalistów, głównie ze Związku Narodowców     Fot. Marian Paluszkiewicz
    W marszu z pochodniami uczestniczyło około 150 nacjonalistów, głównie ze Związku Narodowców Fot. Marian Paluszkiewicz

    Julijus Panka uważa, że unikanie przeprosin ws. „okupacji” Wilna, oznacza, że Polska nie wyklucza ponownego zajęcia litewskiej stolicy.
    „Kto może zaprzeczyć temu, że już teraz Rosja, Polska i miejscowi szowiniści organizują na Wileńszczyźnie bandy „zielonych ludzików”. Może już teraz przygotowywani są ludzie, szyją się flagi i magazynuje się broń dla jakiejś „Solecznickiej Republiki Ludowej” — czytamy z kolei w odezwie lidera litewskich narodowców anonsującej przemarsz z pochodniami ulicami Wilna. W niej Panka ostrzegł czemuś (?) „sąsiada z południa”, żeby wiedział, że „dopóki żyje choć jeden narodowiec, Wilno będzie częścią Litwy, jej stolicą”.

    Tymczasem przed 75. rocznicą „powrotu Wilna” w litewskich mediach przebrzmiała opinia historyków i politologów, że o odzyskaniu Wilna należy pamiętać, lecz nie ma powodów, żeby to świętować, ponieważ podpisując umowę z dnia 10 października 1939 r. Litwa zgodziła się na przyjęcie Wilna z rąk Stalina w zamian za wpuszczenie na Litwę sowieckich wojsk, co w wyniku doprowadziło do okupacji całego kraju i włączenia go w skład Związku Radzieckiego. Umowa gwarantowała Litwie suwerenność oraz Litwa otrzymała Wilno i Wileńszczyznę. W zamian ZSRR mógł wprowadzić na Litwę swoje wojska — w sumie 20 tys. żołnierzy. Przeciwnicy uroczystego świętowania powrotu Wilna do Litwy uważają też, że podobnie jak w 1939 roku, tak też dziś Rosja gra „kartą Wilna” w kontekście relacji polsko-litewskich.

    Nacjonaliści przemaszerowali spod Ostrej Bramy na Plac Katedralny, gdzie pod pomnikiem Giedymina zażądali od Polski przeprosin za okupację Wilna    Fot. Marian Paluszkiewicz
    Nacjonaliści przemaszerowali spod Ostrej Bramy na Plac Katedralny, gdzie pod pomnikiem Giedymina zażądali od Polski przeprosin za okupację Wilna Fot. Marian Paluszkiewicz

    Niemniej, narodowcy, którzy stali za porozumieniem ze Stalinem, nie dostrzegali, lub nie chcieli dostrzegać niebezpieczeństwa wynikającego z paktu ze Stalinem. I choć narodowcy na czele z prezydentem Antanasem Smetoną próbowali przedstawić odzyskanie Wilna jako swoje zwycięstwo, jednak społeczne nastroje najlepiej odzwierciedlało powszechne powiedzenie „Vilnius mūsų, o mes rusų” (Wilno nasze, a my Rosjan”). Również dzisiejsi polityczni spadkobiercy narodowców uważają, że podpisując umowę ze Stalinem ówczesne władze wykorzystały historyczną szansę na odzyskanie Wilna, zaś późniejsza sowiecka okupacja Litwy nie miała z tym nic wspólnego i była już przesądzona.

    „Niektórzy mówią, że odzyskaliśmy Wilno z „bonusem” w postaci 20 tysięcy sowieckich żołnierzy. Nie trzeba jednak mylić tych rzeczy. Ten „bonus” był już przesądzony. Owszem, ówczesne władze miały wybór — mogły nie przyjmować Wileńszczyzny i podobnie jak koledzy Łotysze i Estończycy podpisać umowę o pomocy wzajemnej. Jednak oni patrzyli w przyszłość. Toteż dziś nikogo nie dziwi, że Wilno jest nasze. Jednak zdziwienie wywołuje, gdy mówię, że Lida i Grodno też mogły być nasze. Wówczas wydarzył się cud i nie trzeba tego mylić z sytuacją geopolityczną” — tłumaczył we wtorek Panka.
    Wczoraj, 29 października, obchody odzyskania Wilna były kontynuowane w Kownie — w międzywojniu tymczasowej stolicy ówczesnej Litwy.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...