Dwa równe rzędy grobów. W środku — wysoki betonowy krzyż w formie kopca z kamieni i tablica z napisem: „CZEŚĆ POLEGŁYM BOHATEROM 1920”.
Podobne kwatery, jak ta znajdująca się na cmentarzu w Mejszagole, znajdziecie w wielu miejscach naszego kraju, gdzie toczyły się walki z bolszewikami.
Nieprzypadkowo wybraliśmy ten cmentarz, od lat chyba nieodwiedzany przez wysokich dygnitarzy, ale bynajmniej niezapomniany przez miejscowych, którzy o te miejsca nie tylko dbają, ale zachowali je od zapomnienia, zagłady.
I nie jest chyba sprawą przypadku, że 11 lipca roku 1991 Rada Pamięci Ochrony Walk i Męczeństwa przyznała mejszagolskiemu kołu ZPL na Litwie złoty medal „Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej”, który nadawany jest osobom i jednostkom organizacyjnym za szczególne zasługi w upowszechnianiu idei pamięci narodowej oraz wyróżniającą się działalność związaną z upamiętnianiem miejsc walk i męczeństwa Narodu Polskiego, a także opiekę nad tymi miejscami.
„Czy zrobiliśmy coś szczególnego? Na pewno nie, po prostu spełniliśmy obowiązek będący w duszy każdego z nas, tutejszego Polaka, by odnowić te groby, które z biegiem lat poszłyby w ruinę, wszak lata robiły swoje” — mówi Anna Aleksandrowicz, pierwsza prezes koła ZPL w Mejszagole, wieloletnia polonistka w szkole miejscowej, dziś noszącej zaszczytne miano Gimnazjum im. ks. Józefa Obrembskiego.
Kiedy proszę wrócić wspomnieniami do tych lat, zamyśla się, a po chwili kontynuuje: „Cóż to były za lata, pierwsze lata odrodzenia niepodległości na Litwie. Jakże my, wszyscy Polacy, marzyliśmy o odrodzeniu swego języka ojczystego na co dzień — nie tylko w szkole, kościele, ale też w napisach, nazwiskach, wszak wyzwoliliśmy się spod jarzma sowieckiego. Do naszego koła ZPL, które było jednym z pierwszych na Litwie, należało prawie 350 osób. Nie trzeba było prosić, zachęcać, ludzie chętnie przychodzili, a wraz z nimi rodziły się pożyteczne inicjatywy” — mówi pani Anna.
Jak za chwilę się dowiem, to od mieszkańców wyszła inicjatywa odbudowania pomników, zamiany betonowych krzyży, uporządkowanie całego terenu kwatery wojskowej na tym „nowym” cmentarzu, w której pogrzebano ok. 22 żołnierzy WP i jednego żołnierza litewskiego. Na ich mogiłach ustawiono betonowe krzyże. Jedynie sierżanta Rudolfa Adamusa uhonorowano tablicą granitową.
Kilku żołnierzy 31 pułku piechoty zmarło na początku 1920 r., kiedy pułk ten pełnił służbę na polsko-litewskiej linii demarkacyjnej. Żołnierze nowogródzkiego (80 pp) i grodzieńskiego (81 pp) pułków strzelców polegli w czasie walk polsko-litewskich pod Szyrwintami i Maciejańcami pod koniec listopada 1920 r. Pułki te walczyły wówczas w składzie Wojska Litwy Środkowej.
Nieprzypadkowo podkreślamy cmentarz „nowy”, albowiem naprzeciwko niego jest stary cmentarz parafialny, pierwsza wzmianka o którym pojawiła się w tekście Zygmunta III Wazy, w którym zatwierdził on 24 lipca 1589 fundacje kościelne.
O tej nekropolii, na której zachowały się nagrobki z końca XIX w. — Piotra Mokrzeckiego, Bolesława Szocika, Chrystyny Łukaszewicz, Andrzeja Pietkiewicza, Gabryela Symonowicza, Michała Brzozowskiego i in. — już pisaliśmy.
Tematem dzisiejszej publikacji jest cmentarz „nowy”, który był założony w pierwszych latach odzyskania przez Polskę niepodległości. Początek mu dały mogiły żołnierzy polskich 81 Pułku Strzelców Grodzieńskich, który w czasie wojny 1920 roku jako Grodzieński Pułk Strzelców wchodził w skład 1 Dywizji Litewsko-Białoruskiej. Walczył z wojskami sowieckimi i litewskimi m. in. pod Stołowiczami, Bobrujskiem, na Litwie Środkowej, w tym o wolność ziemi mejszagolskiej. A każda walka przynosi ofiary. Ciała żołnierzy wojska polskiego poległych w niedaleko stąd toczących się walkach spoczęły tu, w Mejszagole.
Poświęcenie mogił żołnierskich odbyło się 11 listopada 1928 roku, w 10. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Uroczystościom patronował gminny komitet społeczny, złożony z przedstawicieli ziemian, wojskowych KOP-u, nauczycieli, administracji gminnej, rady parafialnej i in.
A w dniach 30-31 października 1928 ekshumowano z bratnich mogił szczątki żołnierzy i przełożono je do nowych trumien. Także ekshumowano z miejsc tymczasowego pochówku szczątki innych dwunastu poległych żołnierzy i przeniesiono je właśnie tu — na cmentarz wojskowy.
11 listopada, po uroczystej mszy świętej, uformowany przed kościołem pochód przeszedł ze sztandarami i orkiestrą dętą Korpusu Ochrony Pogranicza na cmentarz wojskowy, gdzie kontynuowano uroczystości. Mogiły poświęcił proboszcz parafii W. M. Grabowski. Na grobach złożono kwiaty od władz gminnych, poszczególnych sołectw i wiosek, odśpiewano „Rotę”.
Taką to historią spowita jest ta kwatera, dziś zadbana i starannie pielęgnowana przez harcerzy Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej miejscowego gimnazjum.
Ale kiedy w końcu lat osiemdziesiątych zabrano się do odnowy — miejsce to wyglądało nie tak czysto, schludnie jak dziś.
Mejszagolskie koło Związku Polaków na Litwie przy bardzo czynnym poparciu nieodżałowanego prałata ks. Józefa Obrembskiego zainicjowało zbiórkę na ten cel. Każdy dawał ile mógł i oto 1 września 1989, w 50. rocznicę zbrojnej napaści Niemiec hitlerowskich na Polskę, w kościele mejszagolskim odprawiono Mszę świętą, po której cała bodajże ludność Mejszagoły i okolicznych miejscowości, uczniowie wyruszyli na cmentarz, gdzie ks. Józef Obrembski poświęcił nowe krzyże w kształcie Virtuti Militari.
„Wtedy to też zrodziła się kolejna inicjatywa — zorganizowanie pielgrzymki do Katynia, gdzie wśród wielu pomordowanych przez sowieckie NKWD oficerów polskich, było też czterech mieszkańców z Mejszagoły: Jan Kasprzykowski, Jan Łapień, Antoni Kruś (Krusiński) oraz Józef Szturo” — przypomina wieloletnia prezeska koła ZPL.
Jak za chwilę się dowiem, zebrało się wówczas tak dużo chętnych, że jeden duży autokar nie zmieścił wszystkich , trzeba było wynająć dodatkowy.
„Po całych trudach tej smutnej podroży do Katynia krwią naszych rodaków przesiąkniętą — przywieźliśmy stamtąd ziemię drogą, świętą, którą wnieśliśmy do kościoła, a potem po Mszy świętej 20 maja 1990 urnę przenieśliśmy na cmentarz.
— Urnę wykonał mistrz miejscowy Piotr Stary, prawdziwa „złota rączka”. Była ona w formie księgi, strasznej księgi niewinnego ludobójstwa” — kończy pani Anna.
Urna ulokowana została pod znajdującą się w tej kwaterze wojskowej granitową płytą, na której są takie słowa: „Ziemia z katyńskich grobów. 1989 r.”.
Na tej wojskowej kwaterze na cmentarzu mejszagolskim znajduje się również grób Józefa Adamowicza (1927-44), który zginął w walce z Niemcami, oraz 18-letniego Henryka Kuppy, rozstrzelanego przez Niemców za pomoc udzielaną AK-owcom.
Dokonujemy w milczeniu mini wędrówki wśród grobów, wczytując się w nazwiska tych, co wieczny spoczynek tu znaleźli.
Niektóre z nich są takie nasze, wileńskie: na przykład plut. Bolesław Aleksandrowicz, szer. Giereszkiewicz, szer. Aleksander Missel (Misel) i inne nasze rodzinne, wszak za tę ziemię życie oddali…
Na odjezdnym Anna Aleksandrowicz, wiedząc o tym, że są to również moje strony rodzinne, zadaje mi takie oto pytanie: „A czy pani wie, że przed wojną w miasteczku, niedaleko kościoła był pomnik poświęcony bohaterom walk tych lat?”
Niestety, nie wiem.
— Wielu ludzi powojennych też nie wie, wszak został wysadzony w czasach drugiej wojny. Ale orła, który się na nim znajdował, ktoś zdążył zdjąć i ukryć. Po dziś dzień nie udało się go odnaleźć. Ale cuda się zdarzają, może gazeta będzie w tym pomocna — na zakończenie mówi nasza rozmówczyni.
Chciałoby się w to wierzyć, wszak czy nie cudem jest fakt, że ludność spalonej prawie całkowicie podczas drugiej wojny światowej Mejszagoły ocalała. A przecież Niemcy spędzili wszystkich przed kościół, by ich rozstrzelać, a kościół zburzyć… Ale raptem nadleciały samoloty…