Więcej

    Prezydent jeszcze nie białoruski

    Prezydent Dalia Grybauskaitė po raz kolejny pokazała, że ma „zamaszki” białoruskiego dyktatora, a dla osiągnięcia swoich celów potrafi nie tylko kolejny raz złamać zasady demokracji, ale też cynicznie wykorzystać tragedię ludzką.

    Gdy nasz premier z rolnikami, wespół z kolegami z Estonii i Łotwy, walczył w Brukseli o dotacje dla dotkniętych kryzysem mleczarzy, prezydent zamiast wspomóc ich, skrytykowała. Później sama skrytykowana odmówiła im udziału w święcie najlepszych rolników, którego była patronką.
    Pojechała natomiast do domu dziecka, gdzie w tym tygodniu zginęło tam dziecko. Dochodzenie wszczęła prokuratura oraz komisja rządowa, która ma zbadać sytuację w tej placówce. Sprawa zbulwersowała społeczeństwo i być może prezydent również, ale jedynym echem jej wizyty w placówce były nagłówki w prasie: „Prezydent jedzie skontrolować dom dziecka” i tylko nazwisko „Grybauskaitė” wyjaśniało, że nie chodzi tu o prezydenta Białorusi.

    Prezydent, nasza również, nie pojechała natomiast „skontrolować” pograniczników, którzy ścigając kontrabandzistów śmiertelnie postrzelili jednego z nich. Nie musiała. Wyrok swój wydała z pałacu prezydenckiego: „Pogranicznicy nadużyli siły”. Czy prokuratorzy i sędziowie, których kariera zależy od nominacji prezydenckich w sprawie pograniczników i domu dziecka, odważą się teraz mieć opinię inną od prezydenckiej? Wątpliwe, ale jednak chciałoby się zobaczyć tego śmiałka…