To dobrze, że ten człowiek już nie stoi na czele Departamentu Bezpieczeństwa Państwa. Z kolei źle, że przez ostanie 5 lat kierował tą instytucją. To właśnie on zlikwidował litewską służbę walki z terroryzmem i to jego prezydent Dalia Grybauskaitė oskarżała, że Departament ograniczył się tylko do zbierania informacji o zagrożeniach wobec państwa, ale nic nie robił, aby likwidować te zagrożenia.
Teraz gdy został zwolniony ze służby — to wypowiedział wojnę szkołom mniejszości narodowych. Żąda je zamknąć. Wszystkie.
O kim mowa? Oczywiście o generale Gediminasie Grinie.
„Uważam, że z zasady takich szkół być nie powinno” — napisał generał w sieciach społecznościowych. Bo jak uważa: „Takie szkoły w ogóle nie kształcą postawy obywatelskiej”.
Grina wie dobrze, że nawet sama jego wypowiedź o konieczności likwidacji szkół mniejszości wywoła ostry sprzeciw nie tylko samych mniejszości narodowych, ale również i państwa polskiego. Nawoływanie do likwidacji polskiego szkolnictwa jeszcze bardziej pogorszy stosunki pomiędzy Litwą i Polską.
Nasuwa się więc naturalne pytanie, komu na rękę jest jeszcze większe pogorszenie stosunków między naszymi państwami?
Od kilkuset lat największym beneficjentem złych relacji polsko-litewskich pozostaje państwo rosyjskie.
Komu więc służy litewski generał?