Więcej

    Popis szachisty Landsbergisa

    Znów była burza w szklance wody, czyli powrót odrzuconej przez Sejm propozycji uhonorowania Vytautasa Landsbergisa „Nagrodą Wolności”.
    Jak wiadomo, bohater zamieszania to znacząca na Litwie, choć bardzo kontrowersyjna osobowość. Był przewodniczącym parlamentu, który ogłosił niepodległość Litwy i faktycznie głową państwa do 1992 roku. Potem był liderem konserwatystów i teraz zwany jest ich patriarchą.
    A na Wileńszczyźnie jest znany ze swej antypolskości. To dlatego m. in. Polacy-posłowie jednoznacznie sprzeciwili się składać hołd takiemu człowiekowi.
    Publicznie większość sejmowa, która odrzuciła wniosek, swoją decyzję uzasadniała wywoływaniem przez kandydata do nagrody w społeczeństwie waśni i dzieleniem, a nie jednoczeniem narodu.
    Potem rządzący opamiętali się, że to jest przedwyborczy strzał w stopę i próbowali wszystko odkręcić.
    A profesor Landsbergis, znany też jako znakomity szachista, postawił przymilającego się mu socdemowego premiera Butkevičiusa w sytuacji patowej. Oficjalnie napisał do Sejmu, aby nie powracano do tematu nagrody. I przy okazji wykreował siebie na męczennika.
    A moim zdaniem socjaldemokraci mogliby dać tę „Wolność” Landsbergisowi dla świętego spokoju. No, był przecież u początku jej narodzin. Ale i… o swoim wodzu Brazauskasie przypomnieć, za którego to rządów zaczęła się rozpadać sowiecka Litwa.