Więcej

    A może tak fundusz łapówkarski?

    Litewscy politycy lubią zadziwiać. Czasami człowiek odnosi wrażenie, że czynią to celowo, by wyborcy zapamiętali ich lepiej z „genialnych” wprost wypowiedzi.

    Kiedy minister zdrowia Rimantė Šalaševičiutė przyznała się, że sama dała łapówkę lekarzowi, wtedy posłowie podzieli się na dwie grupy: potępiających taki nieprawny czyn pani minister i popierających.
    Co prawda, ci ostatni już ciszej o tym mówili. Ale „genialną” propozycję wysunęła posłanka Birutė Vėsaitė.
    A mianowicie zaproponowała przy szpitalach utworzyć… fundusz łapówkarski. Czyli pacjent daje łapówkę nie dla lekarza, który leczył danego pacjenta, ale kładzie do funduszu i z niego suma ta jest dzielona dla lekarza i dla obsługującego personelu.
    Propozycja więcej niż dziwna, tym bardziej że mówi to niby doświadczony polityk. Nie przypadkowo używam słowo „niby”, bo ta sama polityk zapomniała, w jakim ministerstwie była ministrem w 2002 roku.
    Zamiast Ministerstwo Gospodarki powiedziała: Ministerstwo Energetyki. Nie lepiej jej poszło z analizą cen. Poplątała walutę: lita z euro.
    Myliłby się ten, kto by sądził, że Vėsaitė w Sejmie jest wyjątkiem.
    W roku 2002 poseł Kęstutis Glaveckas podczas konferencji internetowej wyznał, że dał łapówkę lekarzowi, ale jakoś wtedy mu to uszło.
    Teraz stanowczo temu zaprzecza. Nie tylko, że tego nie pamięta, ale też i takiej konferencji.
    „Amnezja” nic więcej. Jakże w tym miejscu pasuje przysłowie:
    „Jest to cnota nad cnotami trzymać język za zębami”.