Więcej

    Zygmunt Klonowski: Nigdy nie byliśmy obojętni na potrzeby polskiego społeczeństwa

    Czytaj również...

    "Chciałbym swoją wiedzą podzielić się, wykorzystać ją na szerszą skalę" - mówi
    „Chciałbym swoją wiedzą podzielić się, wykorzystać ją na szerszą skalę” – mówi Zygmunt Klonowski

    W tym roku firma „Klion” obchodzi swoje 29-lecie, to świetna okazja do podsumowań i refleksji. Z tej okazji publikujemy wywiad z Zygmuntem Klonowskim, jednym z właścicieli firmy „Klion”, wydawcą „Kuriera Wileńskiego”, członkiem zarządu Forum Przedsiębiorczości Polskiej „Korona”.

    Skąd narodził się pomysł na założenie własnej działalności gospodarczej?

    Pomysł o założeniu własnej firmy tkwił we mnie już od dawna. Będąc studentem marzyłem o własnej działalności. Niedużą firmę miała nasza rodzina w Polsce, z zainteresowaniem przyglądałem się, jak oni pracują. W 1987 roku 14 kwietnia firma została zarejestrowana i spełniło się moje marzenie.

    Jak wyglądały początki firmy?

    Początki były bardzo trudne. Wtedy była pieriestrojka i Gorbaczow pierwszy raz pozwolił zakładać prawie prywatne firmy, tak zwane kooperatywy. Długo nie zastanawialiśmy się, gdyż nasz ojciec jest osobą przedsiębiorczą, postanowiliśmy założyć własną rodzinną firmę. Zajmowała się produkcją wyrobów z tworzyw sztucznych. Ojciec miał w tym wielkie doświadczenie. Zarejestrowano ją pod numerem trzecim, znaczy, że była to trzecia prywatna firma w Wilnie. Po kilku latach nazwa została zmieniona na nazwę „Klion”, gdyż jest to rodzinna firma, pochodzi od naszego nazwiska Klonowscy.

    Co udało się osiągnąć w ciągu tych lat?

    Za te lata udało się nam dużo zrobić. Przeżyliśmy socjalizm, dziki kapitalizm, blokadę, kryzysy. To wszystko udało się przetrwać. Nie było łatwo, ale dzięki temu zdobyliśmy ogromne doświadczenie. Dzisiaj możemy już robić nawet prognozy na przyszłość. Widzimy też, co źle funkcjonuje w państwie, w gospodarce.

    Pan jest nie tylko przedsiębiorcą, ale też działa bardzo dużo społecznie.

    Tak, to prawda, działaliśmy i nadal działamy. Od początku istnienia firmy nigdy nie byliśmy obojętni na potrzeby polskiego społeczeństwa. Nasza firma robiła renowację wojskowego cmentarza na Rossie, to była ogromna, odpowiedzialna praca. Pomagaliśmy w renowacji kościoła w Szumsku. Wspólnie z księdzem Stańczykiem zakładaliśmy kościół w Kowalczukach. Przyczyniliśmy się też do remontu polskiej szkoły na Lipówce. Za własne środki zrobiliśmy remont w klasach, ogrodzenie. Pomogliśmy też przedszkolu na ulicy Wyszyńskiego. Nigdy nie byliśmy obojętni na nieszczęścia naszych rodaków.
    Aktywnie działaliśmy w organizacjach społecznych, biznesowych. Byliśmy jednymi z założycieli wileńskiego klubu przedsiębiorców. Powstało u nas jedno z pierwszych kół Związku Polaków na Litwie. Wspieraliśmy „Naszą gazetę”. Byliśmy jednymi z założycieli Forum Przedsiębiorczości Polskiej „Korona”. Aktywnie uczestniczymy w Stowarzyszeniu Techników i Inżynierów Polskich. Zwracają się też do nas prywatnie osoby, które proszą o różnego rodzaju pomoc. Zwłaszcza początkujący przedsiębiorcy proszą o porady. Nigdy nie odmawiamy, radzimy, jak zaczynać biznes, czego nie wolno robić. Za ten czas pomogliśmy wielu osobom.

    Jak na Pana drodze okazał się dziennik „Kurier Wileński”?

    Dziennik „Kurier Wileński” w naszym życiu okazał się przypadkowo, a może tak chciał los. Każdy przedsiębiorca, który zarabia, musi te pieniądze zainwestować. Wiadomo, te pieniądze moglibyśmy zainwestować w dobro materialne naszej rodziny, ale nasza rodzina zgodnie postanowiła, że pieniądze lepiej jest zainwestować w bardziej pożyteczne rzeczy. Za ten czas, gdy jesteśmy wydawcami „Kuriera Wileńskiego” od 1998 roku, zainwestowaliśmy w dziennik ponad milion euro własnych zarobionych pieniędzy. Oprócz ciężkiej pracy to jest też ogromna odpowiedzialność. Trudno powiedzieć, na ile to było ważne przedsięwzięcie, to potrafią ocenić tylko historycy za jakieś 50 lat. Ale myślimy, że to ktoś musiał zrobić, gdyż inaczej gazeta upadłaby. Nie mielibyśmy dzisiaj swego dziennika.

    Ma Pan ogromne doświadczenie jako przedsiębiorca, jako działacz społeczny, dobrze zna dzisiejsze problemy ludzi. Czy chciałby Pan swoją wiedzę wykorzystać w polityce?

    Zastanawiam się nad tym. Człowiek starzeje, robi rachunek z tego, co udało się osiągnąć. I widzę, że doświadczenie mam ogromne, które mogę wykorzystać. Wiem, co trzeba. Zastanawiam się nad tym, może i warto byłoby wykorzystać swoją wiedzę w budowaniu naszego państwa, w którym żyjemy. Chciałbym swoją wiedzą podzielić się, wykorzystać ją na szerszą skalę.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Czy nie myśli Pan o tym, by wykorzystać swoją wiedzę w polityce?

    Tak, myślę. Rozpatruję możliwość startowania w wyborach do Sejmu.

    W jakim kierunku zamierza Pan działać w Sejmie?

    Dwa podstawowe kierunki. Pierwszy, to stworzenie środowiska przyjaznego dla przedsiębiorczości. Co stworzyłoby przede wszystkim miejsce pracy i dałoby możliwość ludziom więcej zarabiać. W ten sposób moglibyśmy zapobiec emigracji, gdyż dzisiaj to jest podstawowy nasz problem.
    Drugi kierunek, to rozwiązanie naszych polskich problemów.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Barbara Misiun: „Św. siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem”

    — Lektura „Dzienniczka” towarzyszy mi od dawna. Jego treść rezonuje z moją duszą, zachwyca mnie, krzepi i dodaje odwagi. Zapragnęłam przedstawić orędzie Miłosierdzia Bożego wszystkim, którzy go jeszcze nie poznali lub zapomnieli o nim. Wiara ma to do siebie,...

    Przedwojenny symbol walecznych kobiet powrócił do dawnej świetności

    — Ten sztandar kiedyś był stracony. Podczas pierwszej wojny światowej został on wywieziony do Polski. Osoba, która prawdopodobnie wywiozła ten sztandar i przechowywała go, mieszkała w Polsce u gospodarzy w gospodzie. Następnie, gdy ta osoba wyjechała z tej gospody...

    Szef Litewskiego Związku Teatralnego: „Teatr musi wywierać wpływ, szokować ludzi”

    — Ludzie chętnie chodzą do teatru, liczba spektakli jest ogromna. Ponieważ nie ma kontroli, wszystkie sztuki, które powstają, są pokazywane, ich wartość artystyczna jest również bardzo różna. Jedna może być pokazywana, a druga nie powinna być pokazywana. Kiedyś mówiono,...

    Św. Józef przychodzi do takiego biedaczka jak ja i mówi: Nie bój się!

    Honorata Adamowicz: Jak narodził się pomysł na film „Opiekun”? Dariusz Regucki: Tak naprawdę nie miałem żadnych osobistych doświadczeń związanych z postacią św. Józefa ani mistycznych uniesień. Propozycję dostałem od producenta, Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zacząłem odkrywać naszego...