Więcej

    Hanuszyszki: stąd Marynia, szczęście Sienkiewicza (3)

    Czytaj również...

    Maria Szetkiewiczówna pamiętnik prowadziła w latach 1869-1873 Fot. archiwum
    Maria Szetkiewiczówna pamiętnik prowadziła w latach 1869-1873 Fot. archiwum

    W naszej wędrówce śladami Kazimierza Szetkiewicza, teścia Henryka Sienkiewicza, zostańmy jeszcze przez chwilę przy kościele pw. św. św. Jakuba i Filipa w Hanuszyszkach w rejonie trockim, ufundowanym przez włościanina Kazimierza Szetkiewicza.

    Kościół ten został wybudowany w 1829 r.
    25 lat później 20 września 1854 r. w należącej do Szetkiewiczów wsi Hanuszyszki na świat przychodzi Maria Szetkiewicz, córka Kazimierza i Wandy z Mineyków.

    50 lat później w sierpniu 1879 r. na deptaku w Szczawnicy powóz z dwiema paniami wyminie Henryka Sienkiewicza.
    „Jedna z pań odgarnęła woal. Sienkiewicz zauważył pasmo jasnych włosów, błękitne, trochę za szeroko rozstawione oczy” – pisze Barbara Wachowicz w książce „Marie jego życia”. Była to Maria Szetkiewicz z siostrą i ojcem Kazimierzem Szetkiewiczem.
    „Litwin” Szetkiewicz powrócił z zesłania, zamieszkał z rodziną w Warszawie przy Alejach Jerozolimskich, do Szczawnicy udał się, by podreperować szwankujące ciągle zdrowie starszej córki Maryni. Był to ich ostatni dzień pobytu w Szczawnicy. Pojutrze mieli wyjeżdżać do Wenecji.

    Sienkiewicz zaczyna rozpaczliwie szukać pieniędzy, by podążyć w ślad za paniami. Firma Gebethner i Wolff zdecydowała się wydać tom 1 „Pism” „tej małpy Litwosa”, a zaliczka w wysokości 100 rubli srebrnych umożliwi pisarzowi wyjazd do Włoch. Zwiedza Wenecję w towarzystwie sióstr Szetkiewiczówien, urzeczony i onieśmielony urodą panny Maryni. Przez miesiąc pobytu w Wenecji wszędzie są razem. Kiedy Marynia z rodziną wyjedzie, „la bella Venezia” z jej gondolami, latarenkami, księżycem i nieustannym odkrywaniem nowości stanie się „la nudna”.
    Pod pretekstem wysłania zdjęcia, Sienkiewicz pisze z Wenecji do panny: „Tymczasem nie myślę już nigdzie wędrować; … Mam stałe postanowienie powrócić do Warszawy, zamknąć księgę tułactwa, a otworzyć nową. Co w tej nowej znajdę, czas pokaże…”. Coraz bardziej pragnie, by zdobyć rękę i serce panny Maryni…

    W dzisiejszych zbiorach Pałacyku Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku znajduje się wyjątkowy rękopis – pamiętnik kilkunastoletniej Marii Szetkiewiczówny, późniejszej żony autora „Trylogii”, po śmierci której w 1885 roku pisano: „Ona go przykuła do miejsca, ona dała mu to szczęście, które sił przysparza, ufność w siebie samego budzi i możność pracy podwaja. Bez niej nie mielibyśmy może ani »Ogniem i mieczem«, ani »Potopu«. (…) Ona była jego największym na ziemi uczuciem, przyjaciółką, powiernicą, doradczynią, krytykiem i jedyną osobą, o której sąd i zadowolenie dbał istotnie”.

    Wpływ na nastoletnią dziewczynę miała niewątpliwie atmosfera domu, w jakim dorastała i klimat przeniesiony w dużej mierze z Litwy, do której jej rodzina wrócić nie mogła.
    Kazimierz Szetkiewicz był człowiekiem wykształconym; w Wilnie ukończył Instytut Szlachecki, w Petersburgu – Uniwersytet (studiował prawo). Znał kilka języków obcych (m. in. francuski, rosyjski, łacinę), doskonale porozumiewał się w językach lokalnych.
    Okolice Hanuszyszek słynęły z mieszanki narodowościowej, obok Polaków mieszkali tu Tatarzy, Litwini, Rosjanie, w bliskim sąsiedztwie leżała wieś zamieszkała przez Żydów. Kazimierz Szetkiewicz był poza tym niepospolitym, dowcipnym gawędziarzem, skarbnicą opowieści, które na słuchaczach wywierały niezapomniane wrażenie. Jego osobowość i sposób bycia leżą u podstaw twierdzenia, że stał się jednym z pierwowzorów Zagłoby.

    W warszawskim domu Szetkiewiczów spotykali się sybiracy, wśród nich był sam Jakub Gieysztor, publicysta, pamiętnikarz, uczestnik Powstania Styczniowego. Rozpamiętywali przeszłość, idealizowali Litwę, którą na zawsze utracili. Patriotyczne, wzniosłe rozmowy były znane dziewczynie, ale sama nie do końca czuła się z Litwą związana. 5 sierpnia 1869 roku po wakacyjnym wyjeździe w swym dzienniku zanotowała: „…Jeździłam na Litwę i powróciłam, nie wywożąc żadnego miłego wspomnienia”, a dwa lata później: „W czasie pobytu na Litwie wszystkie moje chęci, pragnienia najgorętsze, moje marzenia najmilsze skoncentrowały w jednym żądaniu powrócić do Warszawy”. Podobne emocje towarzyszyły jej podczas pobytu w grudniu 1872 roku, o którym napisała: „3 miesiące temu wyjeżdżałyśmy na Litwę z tą myślą jakby tu najprędzej powrócić (…). Był to czas stagnacyi umysłowej: nic się nie czuło, żadnej się nie przechodziło fazy”.

    W dzisiejszych Hanuszyszkach nikt już nie pamięta o Maryni, „miłku” i „różanku” Sienkiewicza Fot. Marian Paluszkiewicz
    W dzisiejszych Hanuszyszkach nikt już nie pamięta o Maryni, „miłku” i „różanku” Sienkiewicza Fot. Marian Paluszkiewicz

    Litwie i jej mieszkańcom Maria Szetkiewicz zarzucała zaściankowość, nikt z dalszej rodziny, którą tam odwiedzali, nie rozumiał i nie popierał dążeń młodej panny do nauki. Jej marzenia o chemii, arytmetyce, botanice, fizyce traktowano jak szkodliwe fanaberie. Powróciwszy z Litwy, zdziwiona, żeby nie powiedzieć oburzona, notuje: „I tam nie znalazłam żadnej młodej dziewczyny, która by podzielała moje zdanie, nazywają mnie dziwaczka, mówią, żem dziwnych idei w Warszawie nabyła itp. słowem żadna mnie nie zrozumiała”.
    Nauka była celem jej życia. Autorka dziennika mocno wierzyła, że kiedyś kobiety uzyskają te same prawa co mężczyźni, będą miały dostęp do wykształcenia i pracy. Przebywając na Litwie, poznała Katarzynę K. – nauczycielkę, z którą bardzo dużo na ten temat rozmawiała. W dzienniku pisze: „… Gdy opowiadałam pannie K. o moich postanowieniach i Ideach, walkach, które muszę staczać, oczy jej się zaiskrzyły, i ma teraz cel, ażeby zbijając stare przesądy stanąć na czele postępu i emancypacyi, wyrobić sobie stanowisko samodzielne, niezawisłe od działań czynne, dla dobra ludzkości”. Z goryczą na ostatnich stronach pamiętnika wyznaje: „Teraz już mam rok 19-ty, jestem więc niezaprzeczalnie dorosłą panną i cóż mi stąd? Odebrano mi profesorów, odebrano mi wiele przywilejów, a wzajem mam …długą suknię i tytuł panny na wydaniu”.

    Starania Sienkiewicza o rękę Marii trwały niemal dwa lata i zostały uwieńczone ślubem, który odbył się 18 sierpnia 1881 roku w warszawskim kościele pw. św. Andrzeja. Początki małżeństwa z „ślicznotką”, „milątkiem”, „pieszczoszką”, „jasnotkiem”, „miłkiem” i „różankiem” były prawdziwą sielanką, wkrótce pojawiły się upragnione dzieci.
    „Jestem najszczęśliwszym małżonkiem, a z początkiem lata spodziewam się zostać równie szczęśliwym papą. Życzę sobie córki, więc będzie pewnie syn” – donosił Sienkiewicz Julianowi Horainowi z początkiem stycznia 1882 roku.

    Syn Henryk Józef urodził się 15 lipca 1882 roku, w następnym roku 13 grudnia 1883 roku na świat przyszła córka Jadwiga. U osłabionej ciążami kobiety odnowiła się zaleczona w młodości gruźlica. Maria nie zdążyła nacieszyć się macierzyństwem, ostatnie dwa lata życia spędziła w ciągłej podróży. Sienkiewicz, za wszelką cenę starając się ratować ukochaną żonę, woził ją do najlepszych włoskich, austriackich i szwajcarskich uzdrowisk. Musiał się nauczyć pisać „w drodze”. Tak powstawały kolejne odcinki „Ogniem i mieczem”, a później „Potopu”, o czym dowiadujemy się z Marysinej korespondencji.

    „Środa, 26 listopada 1884
    Wieczór
    (…) Mój Mały pisze rankami, po śniadaniu wychodzi, wieczorem tkwi przy Mańci, jodynuje plecki. (…) w nocy znowu pisze. (…) Mnie się zdaje, że nowa powieść bardzo piękna i nic do »Ogniem i mieczem« nie podobna. Utrapieniec kaprysi, że nie taka, jak on chce.

    Meran, 29 listopada 1884
    (…) Wielki umysł pracuje nad nową powieścią. Już dwa i pół tomu namachał. Mnie się bardzo podoba to, co już znam, ale Kapryśnik się krzywi, ale już się wypisał et ça ira. Wyobrażam sobie, jak mnie różni krytycy radziłby w łyżce wody utopić – faktem jest, że moje choroby stoją na zawadzie pracom męża. Tak, ale cóż ja na to poradzę?”.

    Maryś niezłomnie wierzyła w jego geniusz i talent pisarski, za co Sienkiewicz, „zakochany do szaleństwa, pragnął stać się dla niej nie literaciną, ale wielkim i sławnym pisarzem”.
    „Kapryśnik” i „Okrutnik”, jak żartobliwie nazywała męża, wiernie i wytrwale trwał przy jej boku, nie szczędząc czasu, sił i pieniędzy dla ratowania gasnącego, a umiłowanego życia. Z prawdziwą troską, bez cienia wstydu i narzekania, wykonywał Sienkiewicz niemęskie posługi. Opiekował się żoną, jak tylko potrafił. Był jej najlepszą „gardemaladą (pielęgniarką) niezmordowaną, gotową do wszelkich usług możliwych i niemożliwych”.
    „Henryk to jak matka dla mnie, i okryje, i pończoszki nałoży i kawy do łóżka przyniesie. Nie było wypadku, żebym sobie sama zdejmowała buciki, albo sama podała sobie kawę” – pisała z Arcachon.
    Mimo tak ogromnego trudu i poświęcenia nie udało się autorowi „Potopu” ocalić kochanego istnienia. Od 12 sierpnia donosił rodzicom o pogorszeniu stanu zdrowia „Maryszona”, „gorączka bez przerwy 39,5. Co robić? Dokąd ją wieźć? Jak radzić, kiedy wszystko gorzej i gorzej?” – pytał bezradny. Dwa miesiące później pisał do Stanisława Smolki: „Żonę moją doktorzy opuszczają i życie jej na dni się liczy. Siły mają swoje granice. Zrobię, co będzie w mocy mojej, ale lepiej niech będzie przerwa między tomami niż w biegu rzeczy. Dotąd jeszcze pracuję i zapas zwiększa się. To, co wam posyłam, powinno, na jakie dwa tygodnie wystarczyć. Czekajcie, by się zebrało choć na miesiąc, bo i tak krzyż to dla mnie prawdziwy”.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Maria Sienkiewiczowa zmarła w kilka dni później, 19 października 1885 roku.
    W tym czasie w numerze 291. „Kurier Warszawski” zawiadamia czytelników:
    „(…) W dniu wczorajszym zmarła w Falkenstein, blisko Frankfurtu nad Menem, Maria z Szetkiewiczów Sienkiewiczowa, żona zaszczytnie w naszej literaturze znanego Henryka Sienkiewicza”.
    25 października sprowadzono jej zwłoki do kraju i złożono na warszawskich Powązkach. Prace nad „przeniesieniem ukochanej do własnego kącika” pochłonęły Sienkiewicza w całości. Sam obmyślił projekt pomnika, który „może stanąć na środku grobowca, bo będzie mógł służyć i dla mnie. Dzini (szwagierce Jadwidze Janczewskiej) ten projekt bardzo się podobał, bo powiada, że jest niezwykły i spokojny a piękny. Na środku grobowca stanie krzyż z szarego granitu, pod nim u podstawy wsparta otwarta w środku księga z białego marmuru. Na pierwszej otwartej stronicy położy się imię Maryni, a na drugiej doda się w swoim czasie moje. Rzeczywiście nic podobnego, o ile sobie przypomnę, nie widziałem. Kombinacja szarego lub czerwonego granitu z marmuru może być ładna, środek symetrycznie zajęty. Jeśli harmonia linii będzie zachowana, może być bardzo piękne”.
    „Jemu takiej właśnie trzeba było, mocnej duchowo, umiejącej wymagać, a pełnej humoru i optymizmu, mądrze kochającej żony, która zarówno człowiekowi, jak artyście potrafiła wytyczyć kierunek i którą musiał uwielbiać, ha, kornie leżeć u jej stóp” – wspominała po latach Sienkiewiczowska wnuczka, Maria Korniłowiczówna.

    Cdn.

     

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Na forum rodziców i nauczycieli poruszono problemy polskiej oświaty

    Ostatnio najwięcej emocji wzbudza temat pośrednich egzaminów maturalnych w klasach 11 oraz wprowadzenie nauczania geografii, historii oraz lekcji obywatelstwa po litewsku już od pierwszego roku nauki tych przedmiotów w szkole. „Decydując się oddać dziecko do szkoły z polskim językiem nauczania,...

    Protest w Wilnie. „Nie chcemy zmiany modelu edukacji mniejszości narodowych”

    Uczestnicy akcji protestu podkreślali, że zależy im na zachowaniu istniejącego modelu szkół mniejszości narodowych oraz opowiadali się przeciwko próbom „reformowania” szkoły, mającymi asymilacyjny charakter. Pochód ruszył sprzed Sejmu RL w kierunku budynku rządu przy placu Vincasa Kudirki, po czym zatrzymał...

    Uczniowie składali egzamin pośredni z języka polskiego

    Wrażenia po egzaminie — Cieszę się z wyniku, bo udało mi się uzyskać maksymalną liczbę 40 punktów — mówi Małgorzata Cytacka, uczennica Gimnazjum im. Władysława Syrokomli w Wilnie. — Wydaje mi się, że tegoroczny egzamin pośredni był nieco trudniejszy niż...

    Zaglądając do prywatnych wnętrz Wilna

    Anna Pieszko: Pana trzytomowy album ukazał się w trzech językach: po litewsku, angielsku, ale też po polsku. Dlaczego zwraca się Pan w szczególności do polskiego czytelnika? Eugenijus Skerstonas: Nie sądzę, aby wybrane języki obce budziły zdziwienie, ponieważ obok ojczystego języka...