Więcej

    Szybki Bill, co wolno myśli

    Były prezydent USA Bill Clinton, zazwyczaj starający się nie przeszkadzać w kampanii prezydenckiej swojej żony Hillary Clinton, stracił okazję, by pomilczeć. Chcąc zaatakować kandydata Republikanów, miliardera Donalda Trumpa, obraził Polskę i Węgry — mówiąc na jednym ze spotkań, że te kraje „nie byłyby wolne bez udziału USA”, a uznały, że „z demokracją jest za dużo kłopotu”. Dodał, że chcą przywództwa w stylu Putina.
    W USA mieszka ponad 10 milionów osób o polskich korzeniach, które w wyborach z całą pewnością nie darują takiego afrontu. Billowi zaś warto przypomnieć kilka faktów.
    Polska i Węgry dużo zawdzięczają Stanom Zjednoczonym, ale byłyby zapewne wolne, gdyby Franklin Delano Roosevelt — partyjny kolega Billa i Hilary od Demokratów — nie oddał ich Stalinowi w Jałcie. Zapewne i demokracja byłaby wówczas mniej kłopotliwa. Zapewne by też było inaczej, gdyby inny partyjny kolega Billa — Barack Obama — nie zrobił z Rosją „resetu”, na którym skorzystał Putin, a stracił cywilizowany świat.
    A już w ogóle komiczne jest straszenie Putinem przez męża Hillary Clinton, u której skarbnikiem kampanii wyborczej jest lobbysta kremlowskiego Sbierbanku na USA, Tony Podesta. Widać, kremlowskie srebrniki im nie śmierdzą — ale polskie głosy chyba tak.

    Józef Leszczyc