Więcej

    Prof. Jan Żaryn: Dziedzictwo unii lubelskiej jest w nas i nas formuje

    Czytaj również...

    Jan Żaryn Fot. facebook.com
    Jan Żaryn Fot. facebook.com

    Rozmowa z prof. Janem Żarynem, historykiem i senatorem RP o unii lubelskiej, jej wpływie na polsko-litewską historię, a także o tym, dlaczego na Litwie nie ma pomników Jagiełły.

    Prawie 450 lat temu, 1 lipca w Lublinie podpisano dokument, który zmienił historię Polski i Litwy. Na czym polega wyjątkowość tego wydarzenia?

    Unia Korony z Wielkim Księstwem Litewskim była wyjątkowa, z kilku co najmniej przyczyn. Po pierwsze, trwała, jednocześnie pogłębiając się na warunkach dobrowolności, przez 410 lat od unii krewskiej jako unii personalnej, po stan realny jako federacja, przez 226 lat, a w końcu dzięki Konstytucji 3 Maja 1791 r., byliśmy jako jedno państwo, wieńczące to dzieło wzajemną inkorporacją. Tym większym dramatem było zatem to, że po kilku latach Rzeczpospolita została podzielona przez zaborców, a stan ten trwał aż 123 lata, bardzo ważne z punktu widzenia tworzenia się w Europie nowoczesnych narodów.
    Po drugie, unia polsko-litewska, aczkolwiek od początku zdominowana przez wpływ kultury, religijności i rozwiązań ustrojowych Korony, stanowiła rozwiązanie ustrojowe, pod parasolem którego mogły się schronić i rozwijać różne społeczności etniczno-wyznaniowe, w tym niezmuszane na siłę do głębszej integracji, jeśli tego nie chciały, jak Żydzi czy Tatarzy.
    Ci zaś, pod wodzą szlachty koronnej, ruskiej i litewskiej, którzy chcieli przyjąć na warunkach dobrowolności wspólny ustrój i kulturę (także często religię rzymskokatolicką), stali się obywatelami Rzeczypospolitej, dla nas zaś po prostu Polakami, których dziedzictwo jest w nas i nas formuje.

    Droga do utworzenia Rzeczpospolitej Obojga Narodów była jednak długa…

    Najpierw mieliśmy unię krewską, której założenia zawarte w słowie „applicare” (połączyć Litwę z Koroną) były jedynie drogą, a nie spełnieniem. Jednak już unia horodelska z 1413 r., także dzięki grunwaldzkiemu zwycięstwu, wskazywała na obopólną wolę integracji.
    Mimo bolesnych rozstań w XV wieku, szczególnie w czasach Zygmunta Augusta – wobec także jego bezdzietności – stawało się jasne, iż dynastia Jagiellonów przestaje być wystarczającym spoiwem.
    Atrakcyjność ustroju Korony polegała zaś na tym, mówiąc w skrócie, iż polskim legistom – m. in. z Janem Łaskim na czele — udało się w XVI wieku stworzyć system oparty na połączeniu w jedno najlepszych cech trzech znanych wówczas od starożytności porządków: monarchistycznego, arystokratycznego i demokratycznego. Ten ostatni dominował, choć nigdy nie miał przeważyć autorytetu króla i jego wiodącej roli w państwie, jako pomazańca Bożego.

    Jednocześnie, mimo niezaprzeczalnych korzyści, jakie unia niosła ze sobą, zawsze można było zaobserwować tendencje przeciwne…

    Niewątpliwie, od czasu unii krewskiej po lubelską, której 450. rocznicę będziemy obchodzić w 2019 r., tak na Litwie, jak i w Koronie występowały okresy większego zbliżenia, jak i separacji. Ten drugi czynnik, obecny stale na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, stawał się atrakcyjniejszych szczególnie w chwilach, gdy wspólny wróg zanikał (Krzyżacy), bądź gdy demokratyczny ustrój Korony, oparty na prawie, stawał w poprzek interesom i ambicjom wielkich rodów litewskich.
    Ten problem nigdy nie zniknie z przestrzeni politycznej, a z czasem jak słusznie pisał już Paweł Jasienica stanie się jednym z powodów upadku Rzeczypospolitej. Powiem więcej, rody litewskie m. in. przedstawiciele Radziwiłłów czy Paców, mentalnie nigdy nie skruszałyby się dostosować do wymogów ustrojowych opartych na wolności i równości, co skutkowało tym iż stawały się antysystemowe, podobnie jak np. Kozacy, beneficjenci decyzji królewskich, a następnie osłabiający, a w końcu niszczący w XVII wieku spoistość Matki-Rzeczypospolitej.
    Antysystemowość litewskich rodów magnackich będzie widoczna szczególnie od czasów bitwy pod Olkienikami z 18 listopada 1700 r., toczącej się między rodami Wielkiego Księstwa Litewskiego, podczas gdy Ojczyzna wzywała do porzucenia waśni rodowych na rzecz obrony jej całości.
    Słabością unii realnej były więc różnice mentalnościowe i widoczne w edukacji politycznej między Koroną a Wielkim Księstwem Litewskim. Wielu historyków podkreślało także, że unia wplątała nas w konflikty WKL z sąsiadami, których byśmy uniknęli, bo nie były naszymi. W zamian za to, magnateria WKL nie była zainteresowana walką o Koronę i jej naturalne interesy.

    Jak współcześni patrzyli na unię lubelską? Czy już wtedy inna była ocena wydarzeń z perspektywy Korony i Litwy?

    Unia realna zawarta w Lublinie w 1569 r. miała wielkich przeciwników na Litwie, którzy jednak poddali się woli króla, gdy ten ogłosił inkorporację południowej części Wielkiego Księstwa Litewskiego wprost do Korony.
    Dwa do tej pory zmierzające ku sobie organizmy państwowe zostały połączone wspólnym królem, senatem, czyli także urzędami i izbą poselską, w tym kulturą polityczną, dojrzewającą i sprawdzającą się w boju szczególnie na prowincji, czyli na poziomie sejmików i urzędów samorządowych.
    Król Zygmunt August jak sam mówił, nie był królem ludzkich sumień, a zatem wspólne państwo polsko-litewskie nadal honorowało istnienie mozaiki wyznaniowej wśród szlachty, wśród mieszczaństwa zresztą także, m. in. wyznawców judaizmu czy protestantów niemieckich. Różniło to nas znacznie od Zachodu, gdzie jednak po wojnach religijnych zawarto pokój na zasadzie „cuius regio, eius religio”, gwałcący nie jedno sumienie.
    Wydaje mi się, że generalnie unia została zaakceptowana przez wszystkie liczące się siły, o czym świadczy fakt, iż nie rozpadła się wkrótce po rychłej śmierci króla, w 1572 r. Wręcz odwrotnie, polsko-litewskie elity podczas bezkrólewia i dwóch kolejnych elekcji wykazały się olbrzymią dojrzałością polityczną.
    Interrex, czyli autorytet Prymasa Polski, stawał się łącznikiem między starym i nowym królem, a ładu – dziś powiedzieliśmy – konstytucyjnego pilnowano za sprawą wiodących dokumentów podtykanych każdemu nowo obranemu królowi, by wiedział, że korona, którą przyjął, ma zapisane już imię.

    Mimo bolesnych rozstań w XV wieku, szczególnie w czasach Zygmunta Augusta – wobec także jego bezdzietności – stawało się jasne, iż dynastia Jagiellonów przestaje być wystarczającym spoiwem. „Unia lubelska” Jana Matejki Rys. Jan Matejko
    Mimo bolesnych rozstań w XV wieku, szczególnie w czasach Zygmunta Augusta – wobec także jego bezdzietności – stawało się jasne, iż dynastia Jagiellonów przestaje być wystarczającym spoiwem. „Unia lubelska” Jana Matejki

    O unii dyskutują także historycy. Czy interpretacja wydarzeń z Lublina może być zależna od narodowości, czy przekonań politycznych?

    Z tego, co wiem, historycy, ale także narody polski i litewski dziś, mocno spierają się na temat skutków unii realnej z 1569 r. Gdy przyjedziemy do Kowna, tam dominuje postać Witolda, w tym pamięć o jego koronie królewskiej, a Jagiełło jest nadal uznawany przez część Litwinów za zdrajcę.
    Miałem tego dowód, gdy kilka lat temu zasiadałem jako przewodniczący w Radzie Historyków przy Prezesie NBP śp. Sławku Skrzypku. Staraliśmy się wybić wspólną, polsko-litewską monetę, z wizerunkiem Witolda i Jagiełły. Po polskiej stronie była zgoda na obydwa portrety, po litewskiej tylko na jeden. Proszę zgadnąć na który?
    Podobnie, gdy oglądamy bitwę pod Grunwaldem oczami niektórych współczesnych Litwinów. Widzimy jedynie wojska litewskie, w tle ruskie, a nad nimi postać Witolda. To tak, jakbyśmy z obrazu Jana Matejki wycinali słynną centralną postać Witolda i niszczyli dzieło sztuki, w imię kłamstwa.
    W litewskich muzeach, w tych w których byłem, dominuje historia Wielkiego Księstwa Litewskiego samoistnie, bez kontekstu Korony. Tak, jakby nie było Krewy, Horodła i szczególnie unii lubelskiej, a już na pewno Konstytucji 3 Maja.

    Co mogło spowodować tak dalekie odejście od wspólnego dziedzictwa?

    Podzieliła nas jednak nie tyle historia I RP, co okres budowania państw niepodległych w czasie i po I wojnie światowe. Odwołując się do dziedzictwa I RP narody polski i litewski widziały Wileńszczyznę jako część swego państwowego dorobku.
    Polacy tam mieszkający od wielu pokoleń byli dziedzicami Wielkiego Księstwa Litewskiego i Korony, czyli następcami tych, którzy podpisali unie w Lublinie, i godzili się z jej historycznym znaczeniem.
    Litwini AD 1918 mogli jedynie nawiązać do historii Mendoga i swych pogańskich korzeni, a chcieli być spadkobiercami pokoleń Wielkiego Księstwa Litewskiego, odrzucając jednak z jego historii cała zawartą tam polskość.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Unia zmieniła nie tylko losy państw, ale także wielu rodów polskich, litewskich i ruskich.

    Można powiedzieć, że ja sam nie jestem bezstronny. Moja rodzina od strony Żarynów znalazła się w granicach WXL w XVII wieku, uchodząc z Moskwy. Staliśmy się polską szlachtą, aż do XIX wieku mieszkając w swoich majątkach, w granicach dawnego Księstwa, niedaleko Mariampola.
    Musieliśmy opuścić tamte ziemie, udając się na Ziemię Łomżyńską, a potem do Warszawy, prawdopodobnie na skutek powstańczych zawirowań. Nigdy jednak nie byliśmy ani Litwinami, ani Białorusinami.
    Niegdyś byliśmy rodem rosyjskim, potem polskim. Od końca XIX wieku, gdy mój pradziadek urodzony w latach 40. XIX wieku nabył nowe majątki pod Warszawą, nasze życie związane jest ściśle ze stolicą. To jest także dziedzictwo polskie, historia mego rodu.

    Unia polsko-litewska przetrwała przeszło 200 lat, my tymczasem możemy właśnie obserwować kryzys młodej jeszcze przecież Unii Europejskiej. Czego zabrakło Europie?

    Założyciele UE, chadeccy politycy z lat 40. i 50. XX wieku, niewątpliwie nawiązywali – podobnie jak Polacy w XVI wieku – do dziedzictwa basenu Morza Śródziemnego, czyli do korzeni chrześcijańskich adoptujących zdobycze kultury starożytnej, od filozofii, przez sztukę czy prawo. Z tej zasady wyrósł, tak w przypadku naszej unii, jak i europejskiej, twór oparty na dobrowolnym zrzekaniu się suwerenności na rzecz federacji, której skutkiem ma być większa suwerenność całego organizmu.
    Ta zdolność jest jednak uwarunkowana dobrowolnością i poszanowaniem jednostki, czyli system oparty być musi na umiłowaniu wolności. I RP potrafiła tę wartość ustrojową postawić na czele, nawet kosztem siły i spoistości, co zaważyło na dalszych losach państwa. UE zawala się na naszych oczach, bo już od wielu lat odeszła od korzeni.
    W zamian za to powstał biurokratyczny twór, otoczony przepisami prawa, dyrektywami i innymi dokumentami, które posłużyły do wprowadzenia centralizmu i jednocześnie do narzucenia dominującego poglądu tak, jak niegdyś pokój augsburski z 1555 r.
    ***
    Jan Żaryn — profesor nauk historycznych. Wykładowca Instytutu Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, długoletni pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, wychowawca, nauczyciel akademicki, publicysta, działacz społeczno-katolicki i polityczny, senator RP.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Prof. Stanisław Swianiewicz – patriota, naukowiec, świadek historii – doczekał się pełnej biografii

    Ilona Lewandowska: W marcu odebrał Pan Nagrodę „Przeglądu Wschodniego” w kategorii dzieła krajowe za książkę „Intelektualny włóczęga. Biografia Stanisława Swianiewicza”. Jakie znaczenie ma dla Pana to wyróżnienie?  Wojciech Łysek: Ogromne. O Nagrodzie „Przeglądu Wschodniego” słyszałem zawsze jako o prestiżowej. Dlatego...

    Biskup niezłomny

    Ilona Lewandowska: Jako jednego z patronów roku 2024 ustanowiono także abp. Antoniego Baraniaka, któremu poświęcił Ksiądz swoją książkę „Defensor Ecclesiae. Arcybiskup Antoni Baraniak (1904–1977). Salezjańskie koleje życia i posługi metropolity poznańskiego”. Co zdecydowało o wyborze takiego tytułu książki i...

    Chciałbym iść drogą Sprawiedliwych

    Ilona Lewandowska: W tegorocznych obchodach Dnia Pamięci Ratujących Litewskich Żydów zauważalnym akcentem była seria zrealizowanych przez Pana filmów „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata” (lit. Pasaulio teisuoliai). Pokazywano je w szkołach, muzeach, także podczas konferencji zorganizowanej przez Centrum Badania Ludobójstwa i...

    Kulinarna opera wielkanocna, czyli jak świętowano w dworach dawnej Litwy

    „O kulturze życia codziennego w minionych wiekach nie wiemy wiele, bo to, co codzienne, rzadko bywa przedmiotem barwnych opisów. Wydaje się, że Wielkanoc, święto obchodzone co roku bardzo uroczyście, powinna być dobrze odzwierciedlona we wspomnieniach czy innych źródłach. Tak...