Więcej

    Przewrotność czy głupota rządzących

    Logika działań litewskich władz wobec mniejszości narodowych trudno poddaje się jakiemukolwiek zrozumieniu. W minionym tygodniu stołeczne władze pod fanfary odsłoniły dwie tabliczki z nazwami ulic.

    Tabliczki były w językach największych mniejszości narodowych zamieszkujących w Wilnie — po polsku i rosyjsku. Wedle mera stolicy miał to być przyjazny gest wobec Polaków i Rosjan. Jednak tego samego dnia wandale rosyjską tabliczkę zniszczyli.

    I tu do akcji rusza, może nie tyle policja mająca wykryć sprawców, ile niedawno utworzony Departament Mniejszości Narodowych przy Rządzie Republiki Litewskiej. Ów departament wydał oświadczenie ostro potępiające „akt wandalizmu, który jest próbą rozniecania waśni na tle narodowościowym”. Co więcej, departament przy rządzie zadeklarował — „nawołujemy, aby oceniać różnorodność kultur wszystkich narodowości jako siłę naszego niepodległego państwa”.

    Piękne słowa. Chciałoby się, aby to była oficjalna pozycja litewskiego rządu. Niestety. Po upływie zaledwie kilku dni przedstawicielka tegoż samego rządu w okręgu wileńskim nakazała tabliczki zdjąć. Bo są nie po litewsku. Trudno więc jest pojąć, w czym naprawdę jest „siła naszego niepodległego państwa” i kiedy rządzący mówią na serio.