Więcej

    Kremlowi już nie wszystko wolno

    Rosja, odkąd się zaangażowała w wojnę w Syrii, bez skrupułów zrzucała bomby na cywilów. Pierwsze raporty o atakach rosyjskiego lotnictwa na szpitale pojawiły się parę tygodni po militarnym włączeniu się Moskwy w ratowanie syryjskiego dyktatora. Ale wtedy prawie nikogo to nie obchodziło.

    Zachód nie był skory do rozliczania Rosjan za śmierć cywilów w Syrii. Pewnie liczył, że pomogą zakończyć wojnę, która kojarzy mu się z masą imigrantów oraz z terrorystami dżihadystami.
    Jak wtedy pisałem, za jeden zbombardowany szpital w Afganistanie długo kajali się amerykańscy generałowie, przepraszał Barack Obama, a i tak antyamerykańskim komentarzom nie było końca. Rosjan zaś za wiele zbombardowanych wraz z lotnictwem Baszara Asada szpitali nie spotkała nawet drobna część tej krytyki. No, a sami oczywiście się nie kajali. Kremlowi wolno było dużo więcej, prawie wszystko było wolno. Bo nie rozliczało go ani rosyjskie społeczeństwo, ani Zachód. Teraz ocena się zmieniła. Gdy kilka dni temu doszło do krwawego ataku na konwój z pomocą humanitarną, szybko posypały się oskarżenia pod adresem Moskwy, co w zeszłym roku było nie do pomyślenia.
    Rosyjskie lotnictwo od dawna wspiera wojska dyktatora, które próbują wybić rebeliantów we wschodnim Aleppo wraz z oblężonymi cywilami, ale dopiero teraz amerykańska ambasador przy ONZ powiedziała, że te rosyjskie bombardowania to barbarzyństwo.
    Moskwa wyraźnie dała do zrozumienia, że wojna będzie trwała dopóty, dopóki jej podopieczny, dyktator z Damaszku, nie będzie panował nad najważniejszymi terenami w Syrii. Do tego potrzebne jest zdobycie, dowolnymi metodami, całego Aleppo. Czyli barbarzyństwo będzie trwało. Zachód to zrozumiał i zmienił podejście do działań Rosji w Syrii. Uświadomił też sobie, że Moskwa nie pomogła tak naprawdę w tym, na czym mu szczególnie zależało — zwalczaniu tzw. Państwa Islamskiego. Wśród uczestników trwającej latami wojny domowej trudno znaleźć niewinnych. Zbrodnie popełniają wszystkie strony. Ale w Syrii najwięcej ofiar ma na sumieniu dyktator, wspierany od roku zbrojnie przez Rosję. Tej prawdy nie przesłania już uzasadniony lęk przed dominującymi wśród przeciwników Baszara Asada islamistami.
    Jerzy Haszczyński
    „Rzeczpospolita”