Więcej

    Polska i kraje bałtyckie inspiracją dla Tajwańczyków

    Czytaj również...

     Podpis pod zdjęcie: Dziesięć lat po tajwańskim żywym łańcuchu doszło do Rewolucji Słoneczników, którego przywódcami byli studenci Fot. Hanna Shen „Gazeta Polska”
    Dziesięć lat po tajwańskim żywym łańcuchu doszło do Rewolucji Słoneczników, którego przywódcami byli studenci Fot. Hanna Shen „Gazeta Polska”

    Mieszkając od lat na Tajwanie, nie raz przyszło mi odkryć, że mimo iż wyspę od Polski i krajów bałtyckich dzieli duża odległość i różnice kulturowe, to jednak właśnie ta część Europy była i jest inspiracją dla Tajwańczyków. Łączą nas sytuacje geopolityczne. Polska, Litwa Łotwa i Estonia przeszły długą drogę, by uniezależnić się od ZSRS. Zbudowały demokratyczne państwa, a mimo to nadal są zagrożone ze strony wielkiej Rosji. Podobnie jak demokratyczny i już wolny Tajwan cały czas czuje na plecach oddech Wielkiego Brata, komunistycznych Chin.

    28 lutego 2004 r. prawie 2,3 mln Tajwańczyków stworzyło żywy łańcuch długości 500 km rozciągający się od położonego na północy miasta-portu Keelung po południowy przylądek Elunabi. Inspiracją dla tego masowego protestu noszącego nazwę „Ręka w rękę chrońmy Tajwan” był „bałtycki łańcuch”, czyli dobrze znana Czytelnikowi „Kuriera Wileńskiego” manifestacja mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii z dn. 23 sierpnia 1989 r.
    „Bałtycki łańcuch” zorganizowano w 50. rocznicę podpisania zbrodniczego paktu Ribbentrop-Mołotow. W przypadku Tajwańczyków data 28 lutego też nie była zbiegiem okoliczności. Protest odbył się w 57. rocznicę rzezi tysięcy Tajwańczyków dokonanej przez wojska Czang Kaj-szeka, który na dziesiątki lat wprowadził na wyspie „biały terror” partii Kuomintang (KMT).

    Terror na zmianę kolonistom

    W latach 1895-1945 Tajwan był kolonią japońską. Koniec II wojny światowej i porażka w niej dawnego kolonisty odebrana przez Tajwańczyków z oczywistą radością. Wkrótce jednak okazało się, że radość była nieuzasadniona.
    Jeszcze w tymże 1945 r. wyspę, jako przedstawiciel aliantów pod jurysdykcją generała Mac Arthur’a, zajął generalissimus Chang Kaj-szek, który szybko ogłosił, iż Tajwan wrócił do Republiki Chińskiej, której władze, pokonane przez komunistów na kontynencie, całkowicie przeniosły się na wyspę w 1949 r.
    Gubernator Chen Yi, przedstawiciel rządu Kuomintangu (pierwotnie partii socjalistycznej, później prawicowej), wprowadził prawa dyskryminujące Tajwańczyków. Co gorsza, Chen i jego urzędnicy wykazali się brakiem dyscypliny i korupcją. 27 lutego 1947 r. prowadzący dochodzenie w sprawie nielegalnej sprzedaży tytoniu pracownicy Urzędu Monopolowego pobili i zranili jedną z handlarek. W pewnym momencie zaczęli strzelać i zabili kilku naocznych świadków. To wzburzyło ludność. 28 lutego mieszkańcy Tajpej wyszli na ulice.
    10 marca 1947 r. na terenie całego Tajwanu ogłoszono stan wojenny (który potrwał aż do 1987 r.). Wojsko rozpoczęło brutalne czystki. W ciągu kilku miesięcy, liczba zabitych, rannych i zaginionych osiągnęła dziesiątki tysięcy. Wydarzenie to nazwane zostało Masakrą 228. Przez wiele lat rządzący Tajwanem Kuomintang zakazywał jakichkolwiek wzmianek na temat tej tragedii. To między innymi przyczyniło się do zaostrzenia się konfliktu pomiędzy Tajwańczykami (ich przodkowie przybyli z Chin w XVII i XVIII wieku, sami jednak urodzeni już na wyspie określają się Tajwańczykami) a Chińczykami (przybyłymi na Tajwan wraz z Czang Kaj-szekiem).
    Jednak na początku lat 90. na Tajwanie rozpoczął się proces demokratyzacji. Gdy Kuomintang przegrał wybory prezydenckie w 2000 r. i do władzy doszła proniepodległościowa Demokratyczna Partia Postępu (DPP) zaczęto przywracać pamięć o wydarzeniach 28 lutego 1947 r. i o ofiarach białego terroru.

    Tajwański żywy łańcuch

    Głównymi organizatorami „łańcuchu” na wyspie w 2004 r. byli politycy DPP oraz Związek Solidarności Tajwanu (TSU), partii której liczni członkowie należeli wcześniej do Kuomintangu (KMT), ale opowiedzieli się za niepodległością wyspy. Zwolennicy niepodległości uważają, że Tajwan nie jest częścią Chin, ale samodzielnym bytem państwowym, który w przyszłości powinien zmienić nazwę na Republika Tajwanu (obecnie Republika Chin). Sprzeciwiający się niepodległości Kuomintang twierdzi, że Tajwan jest Republiką Chińska, w skład której wchodzą także Chiny Kontynentalne.
    Inspiracją dla tajwańskiego żywego łańcucha posłużył właśnie wcześniejszy wspólny protest z 1989 r. mieszkańców Litwy, Łotwy i Estonii, przeciwko sowieckiemu okupantowi. Tajwańczycy swój protest skierowali przeciwko zagrożeniu ze strony Chin Ludowych, które do tej pory uważają wyspę za swoją zbuntowaną prowincję.
    28 lutego 2004 r. Tajwańczycy wystąpili m. in. przeciwko rakietom rozmieszczonym w prowincjach Fujian i Jiangxi, na południowym wschodzie Chin, a wycelowanym w Tajwan. Komunistyczne władze Państwa Środka do dziś straszą, że pociski te zostaną użyte, jeśli wyspa ogłosi niepodległość.
    Tajwańczycy, z którymi rozmawiałam w trakcie wspomnianego masowego protestu, nie ukrywali, że z podziwem patrzyli na uczestników „bałtyckiego łańcucha” za to że w pokojowy sposób opowiedzieli się po stronie wolności i przeciwko totalitarnemu systemowi, jakim był komunizm. Mieszkańcy wyspy też nie wyobrażali sobie i nadal nie wyobrażają, aby Komunistyczna Partia Chin (KPCh) rządziła na wyspie.

    Zgubna polityka miłości

    Od tajwańskiego żywego łańcucha minęło ponad 10 lat, a zagrożenie ze strony Chin rządzonych przez KPCh wobec Tajwanu nie zmniejszyło się. Ocieplenie stosunków tajwańsko-chińskich miało nastąpić, gdy wybory prezydenckie na wyspie w 2008 r. wygrał przedstawiciel Kuomintangu Ma Ying-jeou (ponownie wybrany w 2012 r.), głoszący m. in. program naprawy tajwańskiej gospodarki na bazie zbliżenia z Chinami.
    Prezydent Ma mówił, że w ten sposób zagwarantuje wyspie większe bezpieczeństwo. Z czasem jednak coraz wyraźniej widać było, że Tajwan znalazł się w pułapce. Administracja prezydenta Ma została uśpiona obietnicami korzyści gospodarczych, co Pekin wykorzystał do ściślejszej inwigilacji wyspy, a także zwiększenia potencjału militarnego. Wzrosła liczba rakiet balistycznych wycelowanych w Tajwan – w tej chwili jest ich 1,6 tys.
    Okazało się też, że polityka miłości wobec Pekinu prowadzona przez z Kuomintang uzależniła wyspy od ChRL-u i przyniosła ogromne korzyści grupom dużego biznesu, powiązanego z KMT, i Komunistycznej Partii Chin. Wraz z napływem chińskiego kapitału na wyspę trafiła komunistyczna propaganda. Uprawiano ją nie tylko w mediach należących do tajwańskich biznesmenów inwestujących w Chinach, a przez to kontrolowanych przez Pekin. Na ulicach Tajpej pojawili się demonstranci z czerwonymi flagami i członkowie tzw. Stowarzyszenia Patriotycznego — organizacji prawdopodobnie sponsorowanej przez Pekin i za swój główny cel stawiającej wchłonięcie wyspy przez komunistyczne Chiny.
    I wtedy głos zabrali ci, którzy w 2004 r., gdy miał miejsce tajwański żywy łańcuch, byli zaledwie dziećmi. Dziesięć lat po proteście „Ręka w rękę chronimy Tajwan” w marcu 2014 r. przeciwko polityce Kuomintangu uzależniania Tajwanu od Chin, wystąpili studenci. Rozpoczęli 24-dniowa okupację tajwańskiego parlamentu. Młodzież poparli inny – 30 marca 2014 r., solidaryzując się z okupującymi parlament studentami, na ulice Tajpej wyszło pół miliona Tajwańczyków. Całe to wydarzenie przeszło już do historii jako Rewolucja Słoneczników.

    Chcą iść śladami Polaków

    10 lat po tajwańskim łańcuchu ponownie byłam wśród protestujących. Relacjonowałam te wydarzenia dla „Codziennej” i gdziekolwiek byłam czy to przed parlamentem, czy w samym budynku, czy na półmilionowej demonstracji, towarzyszyło mi pytanie od Tajwańczyków — „skąd jesteś?”. A gdy słyszeli, że z Polski, to ja słuchałam, z czym im się kojarzy mój kraj. Mówiono m. in. o tym, że Polacy mimo nazistowskiej okupacji i komunistycznej niewoli potrafili walczyć o wolność, prawdę, o sprawiedliwość. Rysowano analogię — tak jak Japończycy i rząd Chang Kaj-szeka robili wszystko, aby Tajwan nie mógł decydować o swoim własnym losie, tak Niemcy i Sowieci pragnęli pozbawić Polskę prawa do samostanowienia. Wtedy w marcu 2014 r. jednym z głównych haseł protestujących były słowa „Moje własne państwo Tajwan muszę uratować ja sam”. To był głos młodego pokolenia Tajwańczyków, którzy jak Polacy chcą sami stanowić o losach swojego kraju.

    Hanna Shen

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Do 22 kwietnia przedłużono termin składania ofert w konkursie „Senat – Polonia 2024”

    Nabór wniosków ruszył 18 marca i potrwa do 22 kwietnia br. Cele i zasady konkursu zostały określone w Uchwale nr 3 z 6 marca 2024 r. w sprawie kierunków działań na rzecz Polonii i Polaków za granicą oraz zasad zlecania realizacji zadań publicznych...

    „Diamenty polskiej chóralistyki” w Wilnie

    Koncerty odbędą się: we czwartek, 2 maja o godzinie 19:00 w kościele św. Józefa w dzielnicy Zameczek (ul. Tolminkiemio 4); w piątek, 3 maja o godzinie 19:00 w kościele św. Ducha przy ul. Dominikonų; w sobotę, 4 maja o...

    „Powstali 1863–64”. Wystawa Muzeum Historii Polski w Wilnie

    Plenerowa wystawa zorganizowana z okazji 160. rocznicy Powstania Styczniowego będzie prezentowana na dziedzińcu Muzeum Narodowego — Pałacu Wielkich Książąt Litewskich w Wilnie. Pierwsza część — historia powstania 1863–1864 przedstawiona w szesnastu pawilonach Ekspozycja w litewskiej, polskiej i angielskiej wersji językowej składa się...

    Przegląd BM TV z Jerzym Wójcickim, redaktorem naczelnym „Słowa Polskiego” w Winnicy, na Ukrainie

    Rajmund Klonowski: Jak się ma „Słowo Polskie” obecnie? Jak wpływa na to sytuacja rosyjskiej agresji na Ukrainę? Zacznijmy od tego, kto jest czytelnikiem „Słowa Polskiego”? Jerzy Wójcicki: Jesteśmy jednym z trzech polskojęzycznych czasopism na Ukrainie, po „Dzienniku Kijowskim”, „Kurierze Galicyjskim”....