Więcej

    Symboliczny podatek od papierowych kubeczków

    Minister ochrony środowiska Kęstutis Navickas wycofuje się z propozycji nałożenia podatku o wysokości jednego euro na jednorazowe kubeczki i tłumaczy, jakoby w ten sposób próbował tylko zilustrować sposób, w jaki chce walczyć z przybywaniem śmieci. Intencja może i szlachetna, ale fala — słusznego — oburzenia na takie pomysły przez społeczeństwo się przetoczyła. Bo nie chodzi tu o same kubeczki, tylko o sposób myślenia rządzących. Kawa w papierowych kubeczkach zazwyczaj podawana jest w modnych sieciach kawiarni czy kioskach, sprzedawana na wynos — trudno raczej oczekiwać, że każdy będzie ze sobą nosił kubek. Korzystanie z naczyń wielokrotnego użytku należących do lokalu — uniemożliwiłoby zabranie napoju ze sobą, a i naczynia by musiały zajmować miejsce oraz być myte. W każdym więc razie, podatek taki tylko podniósłby koszty kawy (lub herbaty, nie dyskryminujmy!), na skutek czego ucierpiałaby drobna przedsiębiorczość. To znamienne, że na „ekologicznych” pomysłach władzy cierpi właśnie drobny biznes — taromaty, wciąż budzące w społeczeństwie kontrowersje, także najbardziej utrudniają życie małym sklepikom na wsi, a nie sieciom marketów. Czy wynika to z oderwania polityków od życia codziennego, czy niebezpiecznie zażyłych relacji z wielkim kapitałem — któż to wie?