Więcej

    Gdzie sięgają granice Litwy?

    Tytułowe pytanie jest prowokacyjne. Celowo. Jeśli wierzyć, że państwo sięga tam, gdzie są jego instytucje — poczta, kolej, szkoła, przychodnia — to granice Litwy mogą się skurczyć. Granice symboliczne, nie administracyjne — ale czy mniej przez to ważne?
    Litewska poczta państwowa zapowiedziała zamknięcie ponad 300 oddziałów w małych miejscowościach, gdyż ich utrzymywanie jest „zbyt drogie”. Przy stosowaniu przez liberałów przeliczania wszystkiego bezpośrednio na pieniądze — rzeczywiście, nie opłaca się prowadzić tylu placówek. A że mieszkańcy na wsi nie będą mieli, gdzie zapłacić rachunków, odebrać emerytury, skąd wysłać listy czy kupić flagę, to nikogo nie interesuje? Ważniejsze wydaje się, żeby państwowa instytucja dalej wspierała hojnie inicjowane przez prezydent Dalię Grybauskaitė inicjatywy — a kto wie, może w zamian prezydent nie będzie krytykowała innych decyzji zarządu firmy? Kolej nie wspierała pomysłów prezydent i wiemy, czym się to skończyło.
    Czy będzie nas dziwiło, że pozbawieni poczty mieszkańcy prowincji jeszcze bardziej zatęsknią za ustrojem słusznie minionym? Wiadomo, utrzymanie oddziałów poczty kosztuje, ale posiadanie niepodległego państwa też nie jest za darmo. Tyle że koszty te powinna ponosić administracja, a nie — jak się u nas przyjęło — prości mieszkańcy gdzieś na prowincji.