Więcej

    Sanatorium w… więzieniu

    Konsultacje u lekarzy specjalistów w ciągu kilku dni, bezpłatne leczenie zębów, darmowe leki i witaminy. Jest to codzienność osadzonych odbywających kary w więzieniu, zakładach karnych i aresztach śledczych Litwy.

    Owszem, litewskie zakłady karne nie są podobne do tych np. w Danii, ale i życie naszych obywateli zasadniczo się  różni od duńskiej rzeczywistości. Tym nie mniej żądania osadzonych mają bardzo „światowy” wymiar. To jedzenie mało kaloryczne, to cele zimnawe, a nawet brak żon. Do tego typu roszczeniowych przestępców należy skazany na dożywocie, najgłośniejszy więzień Litwy, Henrikas Daktaras (Henytė). Pisze skargi, gdzie się da i o czym się tylko da.

    Ostatnim tematem jego skarg są implanty stomatologiczne, które zaplanował sobie wstawić, by  uzupełnić brak uzębienia. Takiej bezpłatnej usługi zakłady karne Litwy nie świadczą osadzonym. Henytė ma jednak pieniądze i chce zapłacić. Kierownictwo Łukiszek, najstarszego i jedynego na Litwie więzienia, zaczęło więc poszukiwać gabinetu stomatologicznego, w którym Henytė zechciałby (!!!) z takiej usługi skorzystać. A dawny herszt bandy kowieńskiej kaprysi i przebiera.

    Szeregowy obywatel Litwy na kaprysy nie może pozwolić. Spokojnie oczekuje 3–4 miesiące na konsultacje specjalistyczne, sam kupuje leki, w wielu przypadkach nierefundowane, no i jeżeli zostaje mu „cencik”, kupuje najtańsze witaminy. Nic więc dziwnego, że wielu obywateli kraju litewskie zakłady karne określa sanatoriami. W niektórych nawet, jak np. w kowieńskim areszcie śledczym, działa łaźnia z basenem, co prawda, jak dowiodła ostatnio komisja rewizyjna, tylko na papierze, ale pieniądze na jej utrzymanie szły z kieszeni podatnika.