Więcej

    Szok termiczny dla… portfeli mieszkańców

    Mija dziesięć dni od ogłoszenia w Wilnie stanu sytuacji ekstremalnej z powodu wykrycia legionelli w wodociągach kilku bloków mieszkalnych.
    Wilnianie żyją w podwójnym strachu: czy aby, nie daj Boże, również ich dom nie był skażony tymi bakteriami, a także, ile będą musieli zapłacić za okres trwania termicznej dezynfekcji, kiedy to temperatura wody w kranach została podniesiona do zabójczego dla legionelli poziomu 65 st. C. Władze miasta zdecydowały, że to właśnie użytkownicy mają zapłacić za niegospodarność i krętactwo ludzi odpowiedzialnych za dostawę wody do bloków mieszkalnych. Wody o odpowiednio wysokiej temperaturze, bo jednym z głównych powodów rozmnożenia się tych bakterii okazało się to, że była ona za niska. W wielu blokach przecież kąpiel była możliwa dopiero po podgrzaniu tzw. gorącej wody. Mimo to rachunki za nią mogły przyprawić o gorączkę. Dlatego słuszne byłoby nie tylko obciążenie osób odpowiedzialnych za ten stan rzeczy opłatą za zużycie wody podczas termicznej dezynfekcji, ale i nałożenie na nie kar za niewłaściwe wypełnianie podstawowych obowiązków. Najłatwiej jednak winę przenieść na wszystkich użytkowników wodociągów, w myśl tak modnej do niedawna „urawniłowki”. A przecież ci którzy zawinili, powinni ponieść nie tylko kary finansowe. Ciąży na nich także odpowiedzialność za narażenie wilnian na śmierć, spowodowane niedbałym wykonywaniem obowiązków.