Więcej

    Wiedz, przeciw czemu protestujesz

    Temat retransmisji polskiej telewizji na Litwie wzbudza spore emocje. Wszyscy się zgadzają, że jest to potrzebne w jak najszerszym zakresie, dyskusje jednak budzą zakres. Raczej pewne jest, że nikt nie oglądałby jakichś dziwnych kanałów o podejrzanym kapitale, tylko potrzebny jest możliwie pełny pakiet TVP, TV Republika, TV Trwam oraz kanały rozrywkowe (przykładowo Disco Polo TV), a także polskie wersje kanałów międzynarodowych.

    Nie wszyscy jednak się zgadzają, że polska telewizja jest potrzebna. Oto znany wśród Polaków na Litwie publicysta, Anatolijus Lapinskas, pisze na portalu społecznościowym, że „w Solecznikach nie ma Polaków. Tu są tutejszy, nie Polacy. Oni nie chcą ani polskich gazet, ani polskiej telewizji, tylko chcą rosyjską propagandę, dodając, że pomysł retransmisji polskich kanałów „to pełna bzdura” (pisownia oryginalna). Pomijając żenujący poziom wypowiedzi i sowiecki styl myślenia, odmawiający ludziom prawa do decydowania o własnej tożsamości, nasuwa się inne pytanie. Gdzie był pan Lapinskas i czemu nie protestował, kiedy litewski rynek medialny zalewała propaganda rosyjska? I dlaczego nie protestuje przeciw jej dalszej obecności – a tylko polskie telewizje mu nie w smak?
    Może dlatego, że odmawianie polskości mieszkańcom Wileńszczyzny to też część rosyjskiej – od carskich jeszcze czasów – propagandy?