Więcej

    XXI Festiwal Teatrów Szkolnych „Wilno 2017”

    Czytaj również...

    „Urodzinowy prezent”, zespół „Wiercipięty”, Progimnazjum im. Jana Pawła II w Wilnie Fot. Marian Paluszkiewicz

    W Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbył się XXI Festiwal Teatrów Szkolnych „Wilno 2017”. – Tego festiwalu nie da się zastąpić, dlatego tak bardzo cieszę się, że udaje się go organizować już od 21 lat. To spotkanie z żywym słowem, pielęgnowanie języka polskiego. Udaje się różnie, ale jestem przekonana, że każdy zespół, każdy nauczyciel przygotował spektakl z maksymalnym zaangażowaniem. Bardzo dziękuję tym wszystkim nauczycielom, którzy włączyli się w przegląd, wszystkim rodzicom, którzy również bardzo zaangażowali się w przygotowania. Dla mnie ten festiwal pełni bardzo ważną rolę jako element integracji naszego środowiska. Przecież takiego przedstawienia nikt nie zrobi sam, tu potrzeba współpracy. Mam nadzieję, że będzie on trwał – podkreśla w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” Krystyna Dzierżyńska.

    Na scenie Domu Kultury Polskiej w Wilnie wystąpiło 14 zespołów teatralnych z polskich szkół Fot. Marian Paluszkiewicz

    – Witam bardzo serdecznie wszystkich przybyłych na XXI Festiwal Teatrów Szkolnych. XXI to znaczy, że weszliśmy w prawdziwą młodzieńczą dorosłość. Życzę wszystkim tu zebranym jak najcieplejszych, najmilszych wrażeń, miłej atmosfery i święta teatralnego, które będziemy pamiętać przez cały, następny rok i które staną się inspiracją dla kolejnych edycji festiwalu – rozpoczęła kolejny festiwal wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” Krystyna Dzierżyńska.
    Na scenie Domu Kultury Polskiej w Wilnie wystąpiło 14 zespołów teatralnych z polskich szkół ze stolicy oraz z rejonów: wileńskiego, solecznickiego i trockiego. Spektakle oceniała komisja w składzie: Magdalena Kiszko-Dojlidko, aktorka, wykładowca Filii w Białymstoku Akademii Teatralnej w Warszawie (przewodnicząca komisji), Monika Bania, specjalistka ds. edukacji teatralnej Teatru Dramatycznego im. Aleksandra Węgierki w Białymstoku, Lilija Kiejzik, reżyser Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie oraz Irena Litwinowicz, reżyser Polskiego Teatru w Wilnie.

    Dzieci na scenie bardzo dobrze się bawią Fot. Marian Paluszkiewicz

    Festiwal od lat cieszy się bardzo dużą popularnością. Zespół teatralny działa w zasadzie przy każdej polskiej szkole, a tego rodzaju wydarzenie jest okazją do pokazania się przed szerszą publicznością i zdobycia nowych doświadczeń. Na widowni, obok dzieci i nauczycieli, obecnych jest zwykle wielu rodziców. Bez ich zaangażowania nie byłoby możliwe przygotowanie spektakli z młodszymi dziećmi.

    Wioleta Naumowicz, mama Pauliny i Rafała, nie kryła emocji związanych z oglądaniem na scenie swoich dzieci.  – Rafał i Paulina występowali w przedstawieniu „Lokomotywa”. Dla nich był to debiut na scenie, gdyż są dopiero w pierwszej klasie. Wszystko udało się bardzo dobrze, ale było przy tym trochę nerwów. Dla rodziców taki występ to ogromne przeżycie. Jesteśmy bardzo zaangażowani, pomagaliśmy w przygotowaniu przedstawienia – opowiadała tuż po występie „Kurierowi Wileńskiemu”. Siedmioletni Rafał podchodził do swojego występu z dużo większym dystansem. – Czy denerwowałeś się przed wyjściem na scenę? – zapytała go mama w czasie naszej rozmowy. – Wcale nie! – odpowiedział bez wahania.

    Wielu, spośród uczestników festiwalu, bierze w nim udział od wielu lat. Bożena Bieleninik prowadzi teatr „Wędrówka” w Gimnazjum św. Rafała Kalinowskiego w Niemieżu od 1999 r. Podkreśla, że Festiwal Teatrów Szkolnych jest dla niej bardzo ważnym wydarzeniem.
    – Bardzo lubię ten festiwal. Zawsze jest dla mnie bardzo wielkim świętem. Patrząc na występy młodszej grupy zawsze przypominam sobie początki swojej pracy, kiedy zaczynałam z dziećmi z piątej klasy. Tu bardzo wzruszające są dla mnie występy zwłaszcza najmłodszych dzieci. Widać, że na scenie dobrze się bawią, że nie mają tremy. Chyba bardziej przeżywają to nauczyciele. Dla dzieci to po prostu wielka frajda. One naprawdę kochają teatr w sobie, a nie siebie w teatrze – mówi „Kurierowi Wileńskiemu”.

    W tym roku „Wędrówka” przygotowała spektakl „Złodziej snów”. – Po latach wróciliśmy do „czarnego teatru”. Na scenie będzie tylko muzyka i światło. To bardzo trudna forma, bo wymaga doskonałego współdziałania całego zespołu. Wracamy do niej, ponieważ uczniowie bardzo ją lubią – opowiada reżyser przedstawienia.

    – Bardzo nam się podoba nasz spektakl, ponieważ to nie jest zwykłe przedstawienie, ale czarny teatr. Jest zupełnie inny – mówi Karol Bilewicz z Niemieża. – On jest po prostu nasz, dużo włożyliśmy w każdą scenę, wszystko robiliśmy razem z panią Bożeną Bieleninik. Rozmawialiśmy o każdej scenie – dodaje Daniel Pipilewicz, jego kolega z klasy.

    „Kozi domek”, zespół „Na wesoło”, Szkoła Inżynierii im. Joachima Lelewela w Wilnie Fot. Marian Paluszkiewicz

    Znaczenie festiwalu podkreśla również Alicja Łotyszewicz. – Przyjechałam razem ze swoimi uczniami z Bezdan. To dzieci, które należą do młodszej grupy kółka dramatycznego „Skrzat”. Nie występujemy tym razem na scenie, w festiwalu biorą natomiast udział uczniowie starszych klas naszej szkoły. Dzieci są bardzo zainteresowane przedstawieniami. Dla nich to wielka inspiracja, dzięki takim wydarzeniom łatwiej ich zachęcić do pracy, zaangażowania w przygotowanie własnych przedstawień. Po prostu wiedzą, do czego mają dążyć – zauważa nauczycielka.

    Komisja oceniająca występy podkreślała przede wszystkim bardzo zróżnicowany poziom poszczególnych zespołów. – Bywałam na lepszych przeglądach. Poziom tegorocznego jest nierówny, widać duże dysproporcje pomiędzy szkołami. Trudno mi powiedzieć, z czego to wynika, ponieważ jestem gościem w tym środowisku. Na pewno nie jest to wina dzieci, może raczej kwestia utrudnionego dostępu do teatru, może oddalenia od Wilna? Wydaje mi się także, że istnieje potrzeba zorganizowania warsztatów teatralnych dla instruktorów. Widać, że osoby, które pracują z dziećmi mają bardzo dużo pomysłów, ale część z nich nie jest na scenie do końca zrealizowana. Czasem bardzo duża energia włożona np. w przygotowanie scenografii nie współgra z działaniami scenicznymi, scenografia przytłacza to, co dzieje się na scenie. Na pewno warto prowokować spotkania dla instruktorów, warsztaty, odświeżać wiedzę, wciąż się edukować. Bardzo się cieszę, że udało się zorganizować ten przegląd, ponieważ daje on możliwość do konfrontacji i refleksji – zauważa Magdalena Kiszko-Dojlidko.

    „Uśmieszek”, Zespół Szkoły Podstawowej im. A. Stelmachowskiego w Starych Trokach Fot. Marian Paluszkiewicz

    Monika Bania, która w komisji festiwalowej znalazła się po raz pierwszy, wskazuje, że szczególną uwagę zwracała na język, jakim posługują się dzieci. – Dla mnie jest to szalenie istotnym walorem. Tutaj także widać bardzo duże różnice. Nie chodzi o emisję głosu czy dykcję, ale o wyrazistość języka. Niektóre zespoły prezentowały taki poziom, że momentami zapominałam, że jestem w Wilnie, inne mówią znacznie gorzej. Teatr ma wielką wartość także jako środek pielęgnowania języka polskiego, przekazywania go dalej. Jeżeli nie będziemy zwracać na to uwagi, to niestety tradycja pięknego mówienia polszczyzną może zanikać – podkreśla.

    Lilija Kiejzik zwraca z kolei uwagę na to, że we wszystkich szkołach wystarczająco zwraca się uwagę na zapoznanie uczniów z teatrem. – W Wilnie jest stosunkowo dużo propozycji teatralnych dla dzieci. W  tym roku Polskie Studio Teatralne wystawiało trzy bajki. Nie brakuje też teatrów z Polski. Mam trochę żalu do niektórych nauczycieli o to, że nie wykorzystują tych okazji. Oczywiście są szkoły, które widzimy na każdym spektaklu, ale nie wszyscy potrafią zadbać o wychowanie widza. Widać to również na scenie. Są zespoły, które po prostu czują teatr, a są takie, które nie do końca rozumieją o co chodzi. Dzieci można wszystkiego nauczyć, ale dużo zależy od nauczyciela, od tego, na ile potrafi zachęcić, na ile sam lubi teatr – mówi reżyser Polskiego Studia Teatralnego w Wilnie.

    „Król Bul”, zespół „Skrzat”, Gimnazjum im. J. Słowackiego w Bezdanach Fot. Marian Paluszkiewicz

    Irena Litwinowicz, reżyser Polskiego Teatru w Wilnie, zauważa natomiast, że festiwal bardzo dużo stracił od czasu, gdy nie ma już przeglądów wstępnych. – Kiedyś, zanim odbyły się pokazy festiwalowe, komisja odwiedzała poszczególne szkoły, spotykała się ze wszystkimi zespołami. Te spotkania były niezwykle cenne, były to swego rodzaju szkolenia. Oczywiście dotyczyły konkretnego spektaklu, który komisja oglądała, ale reżyser i aktorzy otrzymywali bardzo dużo pomocnych wskazówek. Podnosił się poziom festiwalu, a nauczyciele mieli okazję do rozwoju, dostrzeżenia własnych braków. Bardzo mi tego rodzaju spotkań brakuje – podkreśla.

    – To prawda, bardzo brakuje nam tzw. przeglądu wstępnego. Zrezygnowano z niego ze względów finansowych. Kiedyś, gdy możliwości były większe, komisja odwiedzała każdą szkołę, oglądała każde przedstawienie przed festiwalem i udzielała wskazówek. Te przedstawienia były wówczas o wiele bardziej dopracowane – zauważa Krystyna Dzierżyńska. Wiceprezes Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna” podkreśla, że bardzo docenia starania wszystkich zespołów, które wystąpiły podczas przeglądu. – Bardzo cenię pracę każdego nauczyciela, który przygotowuje przedstawienie na nasz przegląd. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak wiele obowiązków ciąży na tych osobach, które prowadzą kółka teatralne w szkołach. Niestety, muszę się zgodzić z tym, że nie mamy obecnie tak dużej możliwości szkoleń w zakresie teatru jak kiedyś. Przed laty mieliśmy tzw. studio kultury. Było ono najpierw trzyletnie, następnie dwuletnie a na koniec roczne. W czasie, gdy istniało, można było bardzo wyraźnie dostrzec jego oddziaływanie. Mieliśmy na festiwalu po 30 teatrzyków, czyli przeszło dwa razy więcej niż teraz. Niestety brakuje na to finansów. Jest u nas wielu nauczycieli zapaleńców, którzy bardzo angażują się w pracę z dziećmi, ale tych nauczycieli trzeba szkolić. Teraz coraz więcej środków kierowanych jest na szkolenia on-line, ale nie wszystko przecież można w ten sposób zrobić. Mam jednak nadzieję, że pomimo trudności nie zabraknie osób pełnych energii, chętnych do tego rodzaju zaangażowania i nasz festiwal będzie trwał – mówi ”Kurierowi Wileńskiemu”.

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Liczy się tylko uczciwa, sumienna praca. Szkic do portretu Janiny Strużanowskiej

    Na pozostanie w Wilnie zdecydowała się w bardzo świadomym celu. Chciała, żeby ktoś w tym mieście za 30 czy 50 lat mówił jeszcze po polsku…  Na jej oczach dawne, wielokulturowe Wilno przestawało istnieć. Najpierw zagłada wileńskich Żydów, którzy od wieków...

    Radosław Sikorski: „Dzisiaj grozi nam ten sam kraj, który jest agresorem w Ukrainie”

    Podsumowując wydarzenie w Trokach – główny powód przyjazdu szefa polskiej dyplomacji na Litwę – Radosław Sikorski zauważył:  – To jest spotkanie, które ma swoją renomę. Bywałem na wcześniejszych edycjach i bardzo mi miło, że drugą edycję zagraniczną jako minister spraw...

    Nikogo nie ominął prezent

    W tym świątecznym okresie nie mogło zabraknąć życzeń, które złożyli Polakom z Litwy przedstawiciel Ambasady RP w Wilnie Andrzej Dudziński, I radca-kierownik Wydziału Polityczno-Ekonomicznego, oraz organizatorzy koncertu – Mikołaj Falkowski, prezes zarządu Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana...

    Tych nie trzeba zmuszać do nauki historii

    Fundacja „Pomoc Polakom na Wschodzie” im. Jana Olszewskiego po raz kolejny zorganizowała w Domu Kultury Polskiej w Wilnie konkurs „Historiada”.  – Dziękuję, że wam się chce, że nie musicie się zmuszać, ale z ochotą przystępujecie do tych lektur, które wam...