Więcej

    Jak to myśliwi natowców pogonili…

    Litwa często jest nazywana krajem szwagrów, bo tu nagminny jest zwyczaj obsadzania rodziny na intratne stołki.

    Ale jest jeszcze i inna tradycja – elitarne polowania. Zbierają się ludzie ważni i potrzebni, i w międzyczasie załatwiają sprawy ważne i potrzebne. Największym dotychczasowym miłośnikiem takich polowań był prezydent Algirdas Brazauskas, który umiał załatwiać kilka spraw naraz i z polowania zawsze wracał ze zdobyczą. Przy tym zebrał tak imponującą kolekcję trofeów, że wpadł na pomysł (od)budowy Pałacu Władców, istniejącego wówczas tylko na obrazach Franciszka Smuglewicza. No i tam teraz pięknie się prezentują w pustych salach.
    Wracając do elito-polowań.
    Otóż w rejonie mariampolskim odbywały się międzynarodowe ćwiczenia wojsk NATO z udziałem 104 żołnierzy piechoty. A w tym samym miejscu było zaplanowane… polowanko z udziałem szefa leśników, jego syna i wysokiego rangą przedstawiciela sieci ciepłowniczych.
    No i doszło do kuriozalnej sytuacji, kiedy „generał” leśnych na tydzień przed swoją zabawą poinformował o tym wojskowych, a ci… byli zmuszeni zgodzić się, że przez kilka godzin (18.00-23.00) nie będą mogli w tym lesie strzelać i jeździć.
    Skandal na skalę międzynarodową! Choć, jak się okazuje, paradoksalnie, ale w świetle prawa wszystko niby jest w porządku, bo natowcy musieli otrzymać zgodę właściciela terytorium, czyli w tym wypadku leśników.
    Minister środowiska, premier ― totalny szok!
    Przecież to nie miał być przemarsz z czołgami przez kartoflisko pod lasem z dzikami. I żadnych zniszczeń nie miało być, a gdyby nawet, to byłoby odszkodowanie.
    A może był inny powód odmowy przejazdu natowcom? Może myśliwi bali się, że będzie jak w tym kawale: „Dlaczego na polowaniu strzelał pan do swojego kolegi? – pyta sędzia na rozprawie. „Wziąłem go za sarnę”. „A kiedy spostrzegł pan swoją pomyłkę?”. „Kiedy sarna odpowiedziała ogniem…”