Więcej

    Obiecanki – cacanki gospodarza Wilna

    Politycy różnego szczebla lubią pokazowe akcje, wszak to nic nie kosztuje, a ludzie kolejny raz złapią się na ich kłamstwo.
    Wielu naszych przywódców zabłysło w takich hucznych akcjach, by pokazać się przed kamerami dziennikarzy. Obecny mer Wilna, Remigijus Šimašius, może i nie jest absolutnym liderem w tej dziedzinie. Ale, jak się okazało, nie święci garnki lepią, dlatego to w pierwszych dniach marca br. uzbroił się mer Wilna w elektryczną piłę i wyruszył w asyście dziennikarzy na Zwierzyniec. Chciał pokazać, jak walczy przeciwko nielegalnie ustawionym ogrodzeniom w pobliżu Wilii, gdzie swoje wille mają znani i wpływowi ludzie kraju.
    Spiłował nawet kilka drzew, bo według mera na tej nielegalnie zagarniętej przez właścicieli posesji ziemi miała być utworzona miejska trasa rowerowa. A że ziemia była nieprawnie zajęta – udowodniła to Państwowa Służba Ziemi przy Ministerstwie Rolnictwa Litwy (NŽT), jak też Państwowa Inspekcja Planowania Terytoriów i Budowy, do których zwracał się samorząd w tej sprawie.
    Czyli faktycznie nic się nie stało i nie stoi na przeszkodzie, by w tym miejscu działała trasa rowerowa, która, jak wówczas obiecał mer, miała być urządzona jeszcze tego lata. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że takowa trasa tu działa. Spiłowane drzewa walają się po dziś dzień, teren jest niezagospodarowany i nic nie wskazuje na to, że jakiekolwiek prace rozpoczęto. A od czasu tej pokazowej akcji minęło już wszakże półrocze.