Więcej

    Czas nam się cofa?

    Niech nie oburzają się fizycy, którzy to czytają – doskonale wiem, że czas jest jednokierunkowy, w odróżnieniu od przestrzeni. Ale obserwując rzeczywistość polityczną, nie sposób nie dostrzec tendencji metaforycznego cofania się czasów. Mianowicie, do roku 1984.
    Wileński samorząd oto ogłosił, że dojdzie do podpisania umowy z firmą Telia (czy był jakiś przetarg, który przegapiliśmy?) na usługi monitoringu w mieście. Specjalne kamery będą kontrolowały, co się dzieje na stołecznych ulicach, a komputerowy system będzie wysyłał stosowne alarmy. Pomysłodawcy nawet podpowiadają, że jako „alarmujące” będą uznawane „zbyt szybko” poruszające się obiekty albo zgromadzenia ludzi w jednym miejscu. Zauważę tylko, że systemy automatycznej identyfikacji twarzy osób już istnieją.
    Nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której prywatność obywateli zostanie jeszcze bardziej ograniczona – można będzie automatycznie śledzić, kto i kiedy „zbyt szybko” biegnie na autobus, bierze udział w pokojowej demonstracji czy jaką drogą wchodzi lub wychodzi z rynku. I niby można to wykorzystać do zwalczania przestępczości – ale praktyka jest taka, że firmy już teraz handlują tzw. metadanymi użytkowników. A tu do nawyków zakupowych dołączą też dane o wiele wrażliwsze.