Więcej

    Kontrowersyjne treści i ilustracje w książce dla dzieci

    Czytaj również...

    Kontrowersyjna książka opisuje litewską rzeczywistość Fot. Marian Paluszkiewicz

    O tym, że książki dla dzieci potrafią być drastyczne, przekonali się rodzice jednej ze szkół polskich w Wilnie. Ostatnio uczniowie klas podstawowych przynieśli do domu książeczkę autorstwa Kazysa Saji „Chowanki” (Slėpynės) o chłopcu zostawionym przez matkę pod opieką ciotki alkoholiczki, która przed kilkoma dniami wróciła z więzienia.

    Rodziców zaniepokoiła nieodpowiednia treść, żargon oraz drastyczne ilustracje. Zaniepokojeni rodzice zwrócili się do redakcji „Kuriera Wileńskiego”. Postanowiliśmy zasięgnąć opinii osób kompetentnych, co sądzą o takiej książce.
    Kilka cytatów z edukacyjnej książeczki Kazysa Saji: „Kto ciotce Julė wybił zęby? Chyba w więzieniu?”, „Robert, Apeikis i Bumbolakis usiedli przy stole, postawili butelkę wódki i zaczęli grać w karty. Ciotka grała na swego siostrzeńca”, „Trzej mężczyźni i ciotka właśnie wypili już drugą butelkę wódki”, „Dał kilkanaście paczek papierosów z kontrabandy z Białorusi”.
    Rodziców zaniepokoiło także nieodpowiednio dobrane słownictwo w tej książeczce, jak „tūpos”, „mobiliakas”, „nufotkinti”, „šiknius”.

    Ramūnas Karbauskis, lider partii Związek Chłopów i Zielonych w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że taki tekst nie może znajdować się w książce dla dzieci.
    – Im później dzieci zapoznają się z reklamą alkoholu, tym będzie lepiej. Musimy ich chronić przed tym złem. Ja w tej książce widzę reklamę alkoholu i kontrabandy. O takich rzeczach w dziecięcej literaturze nie powinno się nawet wspominać. To nie jest żadna literatura, nawet nie wiem, jak można to nazwać. Jeśli taka lektura znajduje się w szkole i wypożyczana jest dla uczniów klas podstawowych, to rodzicom radzę zwrócić się do ministerstwa oświaty. Obiecuję, że osobiście przeczytam dokładnie tę książkę – zapewnia Ramūnas Karbauskis.

    Tymczasem Kazys Saja, autor książki „Chowanki”, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że nie rozumie, co rodzicom nie podoba się w tej lekturze.
    – Może myślą, że ja propaguję poprzez nią alkoholizm wśród dzieci. Rodzice chyba nie mają po prostu do czego się przyczepić. To jest książeczka o chłopcu, którego mama rozwiodła się z ojcem i wyjechała do Norwegii, aby go odszukać. Syna zostawiła z babcią i ciotką, która nadużywa alkoholu. Ale przecież na Litwie takich dzieci mamy dużo. O tym ciągle mówi się w mediach, jak ciężko bywa takiemu dziecku. Mój bohater jest pozytywny. A papierosów, kontrabandy na Litwie nie mamy? To dlaczego nie można o tym pisać. Książeczka zawiera mnóstwo obrazków, mądre przesłania, piękne ilustracje – oburza się Kazys Saja.
    Jūratė Rutkauskaitė, kierowniczka wydawnictwa Typoart, które puściło w świat kontrowersyną książkę, w rozmowie z naszym dziennikiem zaznaczyła, że Kazys Saja to wspaniały pisarz, twórca wielu książek dla dzieci i młodzieży.
    – Kazys Saja pisze nie potakując czytelnikom. Jego nie obchodzi czyjeś zdanie. To wielki człowiek, pisarz. Już tyle wydał bardzo dobrych książek. W czasach, gdy jedni na drugich wylewają brudy, wszyscy coś mówią, pokazują, jacy są mądrzy, zaczynają uczyć mistrza, jak pisać. To śmieszne. Po tylu latach jego pracy dzisiaj dowiaduję się nagle, że on nie umie pisać dla dzieci. Jestem pewna, że ci, którzy zwrócili się do redakcji z opinią, że treść książki jest nie odpowiednia dla ich dzieci, to są rodzice bez wyższego wykształcenia. Rodzice, którzy są wykształceni, na pewno usiądą i razem ze swoim dzieckiem przeczytają tę książkę i następnie wspólnie ją omówią. Ta książka jest przeznaczona dla uczniów klas początkowych, więc naturalne, że dzieci muszą czytać z rodzicami, żeby prawidłowo zrozumieć treść – mówi Jūratė Rutkauskaitė.
    Jak zaznaczyła, w książce jest opisana rzeczywistość litewska.
    – Nie mamy rodzin, gdzie piją, palą, zajmują się kontrabandą?

    Dzisiaj rodzice nie zostawiają dzieci i nie jadą za granicę? O czym tutaj mówić. Ci, którym treść tej książki nie odpowiada, to po prostu niech jej nie czytają. Ona nie jest obowiązkowa. Lepiej poprzez książkę zapoznać dziecko z tym, co może je spotkać w tym świecie. Z książek i cudzych błędów trzeba się uczyć. Rodzice, którym nie odpowiada ta treść, chyba chcą, żeby ich dzieci w rzeczywistości to przeżyły. Nawet nie wiedziałam, że są tacy idioci. Po prostu brak mi słów – oburza się Rutkauskaitė.
    Psycholog Aurelija Lingienė w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedziała, że najważniejsze jest nie to, co dziecko czyta, ale co dzieje się podczas czytania i po tym, jak już przeczyta książkę.
    – Są książki, których treść jest uzgadniana z nauczycielami, ministerstwem edukacji. To są osoby kompetentne, które pomagają wybrać i proponują odpowiednią literaturę dla dzieci w różnym wieku – mówi Aurelija Lingienė.

    Wartościowa literatura dla dziecka jest jak wartościowy posiłek – zdrowy, ale różnorodny, barwny i zachęcający do sięgnięcia po niego. Przede wszystkim liczy się ta różnorodność – dziecko powinno poznawać książki lżejsze, humorystyczne, ale też poważne, silnie wzruszające.
    – Ważne jest, czy treść przeczytanej książki z dzieckiem ktoś omówi. Może to być dorosła osoba z rodziny czy nauczyciel. Przecież, ile jest bajek, które też opisują straszne historie. Nawet „Czerwony Kapturek” opowiada o tym, jak wilk zjadł babcię, a myśliwy rozkroił mu brzuch. A ile jest bajek o czarownicach, co kradną i zjadają dzieci, o diabłach. I jeżeli, my dorośli, dzieciom wszystko dokładnie wytłumaczymy, że to bajka, a rzeczywistość jest inna, dziecko nie będzie się bało – tłumaczy Lingienė.

    Dobra książka powinna wywoływać silne emocje Fot. Honorata Adamowicz

    Dobra książka nie ukrywa trudnych rzeczy. Emocji nie dzieli się już na złe i dobre. Dziecko trzeba umieć przeprowadzić nie tylko przez te dobre chwile, ale także przez trud życia, trud cierpienia i trud umierania.
    – Jeśli pozostawimy ucznia lub nawet młodsze dziecko po przeczytaniu literatury samo, nie wytłumaczymy mu pewnych kwestii, oczywiście wtedy może mu to zaszkodzić, może sam sobie zinterpretować różne zagadnienia nieprawidłowo. Literatura jest odpowiednia dla dzieci, nawet jeśli w niej są opisane takie historie, jak w książeczce Kazysa Saji „Chowanki”, w której pisze się, jak matka zostawiła dziecko z ciotką alkoholiczką. To są rzeczy, które dzieją się w realnym życiu. Nie możemy też zapomnieć o tym, że zazwyczaj takie opowiadania kończą się pozytywnie, są pouczające. Na przykład, że ci, którzy zachowywali się źle, otrzymują karę, a kto dobrze postępował, zostaje zazwyczaj czymś obdarowany. I jeśli obok dziecka jest osoba dorosła, mądra, to ona pomoże prawidłowo zrozumieć treść i wyciągnąć odpowiednie wnioski. Ale jeśli zostawimy dziecko samo, to nawet taka kreskówka „Nu pagadi” może dla dziecka wyglądać groźnie – zaznacza psycholog.

    Książka nie jest od tego, żeby wychowywać – od tego są rodzice, babcia z dziadkiem, ciocia z wujkiem, ksiądz czy nauczyciel w szkole. Książka ma pozwolić coś przeżyć, zabrać dziecko w swój świat i pozwolić mu cieszyć się z czytania.
    – Możemy wyciągnąć wniosek, że nie tylko jest ważna książka, która znajduje się obok naszego dziecka, ale i osoby dorosłe, które są obok niego i pomagają mu dorosnąć. Wielu rodziców ma dylemat, kiedy dziecko zapoznać z rzeczywistością, że są papierosy, przemoc, alkohol, czy zapoznawać je z literaturą, która przedstawia ten straszny świat, czy po prostu ukrywać to wszystko przed dzieckiem, wychowywać go w warunkach cieplarnianych. Ale pamiętajmy, że nadejdzie taki czas, że ono samo z tym wszystkim kiedyś się zapozna i jeśli go do tego nie przygotujemy, to po wyjściu spod skrzydeł dorosłych nie będzie potrafiło przezwyciężyć tych wszystkich trudności życiowych, będzie mu bardzo ciężko – twierdzi Aurelija Lingienė.

    Dobra książka powinna wywoływać silne emocje. Dzisiaj dziecko żyje w świecie mediów i gier komputerowych, które budzą takie właśnie emocje. Jeżeli książka będzie byle jaka, to dziecko uzna, że oglądanie filmów jest po prostu lepsze. Książka śmieszna musi wywoływać głośny śmiech, smutna – wzruszać do łez, a poważna – mówić coś ważnego, podawać to w innej formie niż media i naprawdę dawać do myślenia.
    – Dlatego naszym obowiązkiem jest wiedzieć, co dziecko czyta, co ogląda i czym się zajmuje. Musimy wytłumaczyć, że na tym świecie jest wiele złych rzeczy, których nie należy próbować. Na pewno nie wolno dzieciom, a nawet i młodzieży, czytać o przemocy. Od takich treści musimy chronić – podkreśliła Aurelija Lingienė, psycholog.

     

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Barbara Misiun: „Św. siostra Faustyna jest dla mnie niedoścignionym wzorem”

    — Lektura „Dzienniczka” towarzyszy mi od dawna. Jego treść rezonuje z moją duszą, zachwyca mnie, krzepi i dodaje odwagi. Zapragnęłam przedstawić orędzie Miłosierdzia Bożego wszystkim, którzy go jeszcze nie poznali lub zapomnieli o nim. Wiara ma to do siebie,...

    Przedwojenny symbol walecznych kobiet powrócił do dawnej świetności

    — Ten sztandar kiedyś był stracony. Podczas pierwszej wojny światowej został on wywieziony do Polski. Osoba, która prawdopodobnie wywiozła ten sztandar i przechowywała go, mieszkała w Polsce u gospodarzy w gospodzie. Następnie, gdy ta osoba wyjechała z tej gospody...

    Szef Litewskiego Związku Teatralnego: „Teatr musi wywierać wpływ, szokować ludzi”

    — Ludzie chętnie chodzą do teatru, liczba spektakli jest ogromna. Ponieważ nie ma kontroli, wszystkie sztuki, które powstają, są pokazywane, ich wartość artystyczna jest również bardzo różna. Jedna może być pokazywana, a druga nie powinna być pokazywana. Kiedyś mówiono,...

    Św. Józef przychodzi do takiego biedaczka jak ja i mówi: Nie bój się!

    Honorata Adamowicz: Jak narodził się pomysł na film „Opiekun”? Dariusz Regucki: Tak naprawdę nie miałem żadnych osobistych doświadczeń związanych z postacią św. Józefa ani mistycznych uniesień. Propozycję dostałem od producenta, Rafael Film. Dopiero podczas pracy nad scenariuszem zacząłem odkrywać naszego...